- Popierdolone to życie - stwierdził Tosse autorytarnie z bólem schylając się po kajdany. Starał się bardzo konwertować swój ból na agresję i mobilizację, więc klął jak szewc na wszystko dookoła. Winne były kafle na posadzce, cegły na ścianach, a także pierdolone, ujebane pajęczynami stropy buchające pierdolonym ogniem!
Bardzo się starał zrealizować swój zamysł, ale poparzona skóra uniemożliwiała działania precyzyjne.
- Weź no - burknął obracając oblicze w kierunku elfa. - Zahacz tu i tu, a potem napręż łańcuch i pociągnij. Powinniśmy ocalić chociaż palce.