Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2017, 19:44   #166
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Na widok szczura kapłan Wielkiego Budowniczego nie zareagował gwałtownie - tak jak poprzednim razem. Mruknął, niezadowolony tylko i odrzucił od siebie pościel, zsuwając gołe nogi na podłogę i przysiadając na skraju łóżka. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach, pocierając zaspane oczy. Najwidoczniej nie miał problemu z tym, iż znany mu już szczur zobaczy go w samej bieliźnie, albo odkryje jego blizny na plecach.
- Koty są ulubieńcami Laeth, futrzany przyjacielu - rzucił rozespany, podnosząc wzrok na gryzonia i zawieszając oko na przedmiotach przez niego trzymanych.
- Hmm, to by wszystko tłumaczyło. Strasznie tych futrzaków nie lubię. - Szczur wciąż nie odrywał się od czytania.
- Jeśli miałeś do mnie sprawę, mogłeś mnie obudzić, a nie czekać, aż się sam ocknę - mruknął z wyrzutem, jakby zwalajac winę jego zaspania na szczura.
Dopiero teraz zaszeleściło papierzysko i gryzoń spojrzał na duchownego, odkładając list.
- Eee.. Nie wiem co mnie napadło.. Czekaj.. Może treść tego niesamowitego listu, który jest adresowany do ciebie, hę?
Szczur potrząsnął arkuszem papieru i kopertą i rozdziawił gębę pokazując dwa siekacze.
- Młoda dama, z którą się ciągle przechadzasz, w nocy wsunęła ci pod drzwi liścik. Co my tu mamy?
Znów zaszeleścił papier, a szczurek połypał oczami po tekście...
- ... Ależ drogi Theseusie… Tego co tu jest napisane sam twój bóg jeden z drugim by nie wymyślili... No ale nie chcę psuć ci lektury… A właśnie.. przydała się żółta księga?

Kapłan zmarszczył czoło, jeszcze intensywniej wpatrując się w trzymany przez szczura list. Czy to nieboskie stworzenie mówiło prawdę i faktycznie dzierżona przez niego kartka papieru została podsunięta Cicerone, kiedy on spał? A może zwyczajnie go zwodził? W końcu jak mógł ufać czemuś takiemu...
- Doprowadziła tylko do więcej pytań, niż odpowiedzi - zagaił spokojnie, starając się nie odkrywać zbytnio z zainteresowaniem na temat tego tajemniczego listu.
- I jeśli ci twój nienaturalny żywot miły, mój gryzoniu, nie wspominałbym o Bogu… w jakiejkolwiek sytuacji. - dodał nieco surowym tonem, jednak nie wyglądał na rozzłoszczonego.
- No tak. Zapominam jacy jesteście na tym punkcie wrażliwi - Westchnął sierściuch i przewrócił oczami. Odrzucił list i kopertę na bok otrzepując ręce.
- No dobra. Jak się już pozbierasz, umyjesz, zjesz śniadanie, to chętnie pogadam. Mam dla ciebie robotę. Tobie nie ubędzie, mnie pomożesz, kogoś uratujesz, a i list dostaniesz.
Tymi słowy, szczur dźwignął się na nogi i stał teraz patrząc z góry na duchownego.
- Jeśli chcesz sera, wystarczy poprosić - odparł Theseus i uśmiechnął się do siebie słabo. Będąc zachęcony tym wątpliwym przytykiem, poderwał się ze swojego łóżka. Za szybko, jak dało się to zauważyć, bowiem zaraz stęknął i pochylił się do przodu, masując ręką swoje lędźwie.
Mruknął pod nosem na coś związanego z wiekiem i ruszył do miski z wodą, w której zaczął opłukiwać twarz.
- Kto potrzebuje ratunku? - zapytał po jakimś czasie, wyraźnie wskazując na swoje priorytety.
- Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiał. - Odpowiedział szczur rzucając podejrzliwe spojrzenie człowiekowi.

Kapłan obrócił ociekającą wodą twarz na gryzonia, przez chwilę na niego patrząc. Wyprostował się i sięgnął po ręcznik, wycierając się.
- Już wystarczająco zabawne jest, że rozmawiam ze szczurem. Mów więc, o co chodzi, albo daj mi spokój - mruknął, rozglądając się za swoim ubraniem.
Nastala chwila ciszy w której gryzoń zbierał myśli, po czym odchrząknął.
- No więc potrzebuję byś ty, albo ktoś kogo znasz pomógł mi załatwić pewnego kota. Najlepiej ty, bo jeśli się nie mylę, wykonujesz jakąś krwawą profesję... Jestem w kropce. Dlatego musiałem się posunąć aż do tego - Szczur wskazał na kopertę.
- Tamten udomowiony ssak to nie lada skurczybyk. Trzyma moich przyjaciół w potrzasku. Mistrza Cole, Sammy’ego, Max’a, Williama i śliczną Paige. Do tej pory pewnie przymierają już głodem. Boję się sam tam udać sam, ale jestem im winny ratunek. Więc nie myśl, że cokolwiek mnie powstrzyma... List tej twojej koleżanki spadł mi z nieba. Jeśli chcesz wiedzieć co się w nim znajduje, zbierzesz się do kupy i załatwisz problem!
Gryzoń stał zdecydowany, jak dowódca wojsk na dziobie łódki, gotów na wojnę.
- Mam na imię Pepe, a kota znajdziemy na bagnach, w takiej jednej chatce. Ile czasu potrzebujesz?

Cicerone siedział na łóżku już w spodniach i sznurował ciężkie buciory, kiedy szczur skończył mówić. Wreszcie wstał i przeciągnął się. Z nagą, szeroką piersią, muskularnymi ramionami oraz gęstą brodą wyglądał raczej jak zapaśnik, aniżeli kleryk. Zadarł ponownie głowę na szafę i mruknął przeciągle. Podrapał kudłatą pierś w zamyśleniu.
- Ta chatka na bagnach… Nie była kiedyś mieszkaniem miejscowej wiedźmy? - zapytał, jakby rozważając opcję pomocy gryzoniowi.


+ Kot Butcher +
- Ano była… Ale ktoś z twoim doświadczeniem powinien sobie chyba tam nieźle poradzić, nie? Sukinkot zjadł nietoperza, dwa inne koty, kozę, a teraz poluje na tę bandę myszy. Znam dobrze te rejony, więc spokojna głowa. Zaprowadzę.
Kapłan sięgnął po czarną koszulę i narzuciwszy ją na nagi tors, zaczął w skupieniu zapinać jej guziki.
- Język, Pepe. Mimo iż ten zwierz jest drapieżnikiem, należy mu się szacunek - mruknął pod nosem, dając sobie jeszcze czas na namyślenie. - I wydaje mi się, że przesadzasz z tym polowaniem na kozy.
Dopiął ostatni guzik i wygładził koszulę. Podszedł jeszcze do komody i przeglądając się w lusterku, rozczesał grzebieniem brodę.
- Powiedzmy, że ci pomogę. Nie zamierzam jednak robić krzywdy temu kotowi, jedynie wyciągnąć twoich… przyjaciół. Ale w zamian będziesz musiał dać za to więcej, niż list, który podle skradłeś spod drzwi mojej komnaty, wąsaty złodziejaszku.
- Naprawdę? - Zdziwił się szczur - Ale ja nic nie mam! Jestem spłukany. Bardzo długo kombinowałem by zdobyć jakiegoś większego od pchły sojusznika…
- Nie żądam od ciebie nic materialnego, bez obaw. Powiedzmy po prostu… przysługa za przysługę - odparł kapłan, zerkając na szczura.
- A... no dobra. To mamy umowę, tak? - Ucieszył się Pepe.
- Hm… Zobaczę, co będę mógł zrobić w twojej sprawie. Trzymaj się blisko. Dołącz do mnie, jak opuszczę świątynię i skieruję się na bagna - odpowiedział, podchodząc do drzwi komnaty. Przez chwilę wpatrywał się w szczura i skradziony przez niego list. Cicerone mógł się właściwie uprzeć i siłą odebrać list złodziejaszkowi, ale… po usłyszeniu, że ten list został zostawiony przez Chloe, aspirującą Inkwizytor, nie czuł się jeszcze na siłach, by przejrzeć jego zawartość. Może to i lepiej, że wpadł w ręce gryzonia, pomyślał. Przynajmniej miał czystsze sumienie, że go nie przeczytał.
- I pamiętaj, Pepe. Nie pokazuj się nikomu innemu - polecił twardym głosem, po czym wyszedł.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 23-02-2017 o 17:34.
MTM jest offline