Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2017, 15:27   #110
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Bitwa która nie nadeszła.

Wszyscy się bali i wszyscy zastygli w tym strachu. Brak działań oznaczał początek chaosu, paniki i pewną śmierć.
- Warta! Raport! - Wykrzyczał Erwin tak by wartownicy mogli go usłyszeć. Nie mogli dać się zaskoczyć. - Formować się! Łucznicy na klif ostrzelać z góry jeśli się da, wrócić jeśli nie. Lewa – w domyśle flanka – idzie jako wsparcie. Reszta gotuje się do walki.
Crilia ruchem ręki dała znak “swoim” łuczniką i lewej flance, żeby ruszyli się wykonać rozkaz. Sama popędziła na klif, modląc się w duchu, żeby przyczyną krzyku ciężarnej nie był atak, a bóle porodowe.
“Niczego nie widać, niczego nie słychać”, tak brzmiała mniej więcej odpowiedź od trzech wartowników ustawionych na północy, wschodzie i zachodzie obozowiska. Natomiast pełniący wartę od strony morza Louis nic nie odpowiedział, a jedynie niepewnie spoglądał w kierunku oddalonego niecałe ćwierć mili klifu. Najwyraźniej sam bał się sprawdzić, co tam się stało.
Mimo to na rozkaz Erwina i Crilii wszyscy ruszyli. W wielkim napięciu, ściskając w rękach łuki, wszyscy biegli w kierunku klifu, gotowi by zmierzyć się z nieprzyjacielem.
Kiedy w końcu dotarli na miejsce i stanęli nad stromym urwiskiem, wszyscy zamarli. Wszyscy, włącznie z Crilią i Erwinem. Wielka armia zielonoskórych, potwory z głębin, nieumarli, pędząca w ich stronę śmierć, wszystkie najgorsze przypuszczenia… okazały się fałszywe. Na plaży nie było nikogo, nie licząc dwóch ciemnych plam, które kształtem przypominały psy, najwyraźniej martwe. Zaś po Vincencie, Alin, Trinie i Avishag nie było śladu. A przynajmniej większość nie mogła żadnego dostrzec w ciemnościach nocy.
Wyjątek stanowiła jedynie półdrowka, która mogła dostrzec na dole wyraźnie kilka odciski na piasku. Była jednak zbyt daleko by określić ich pochodzenie i dokładną liczbę.
- Na piasku są jakieś ślady. Pięć osób idzie ze mną, żeby sprawdzić co się dzieje. Reszta niech tu czeka. - zarządziła Crilia i ruszyła na miejsce. Zaraz za nią bez cienia zwątpienia ruszył Frewyn oraz Eram. Reszta zaś zaczęła spoglądać na siebie niepewnie, czekając aż reszta ochotników sama się znajdzie.
Erwin miał powody się niepokoić, stało się coś dziwnego a on stojąc z połową ludzi nie wiedział co się dzieje i nie mógł reagować.
- Dowiedz co się stało, wróć z meldunkiem i zawróć ich jeżeli nie widzą wroga Przestaszewskim dowiedz się co się tam dzieje. - Wskazał jednego z ludzi, który zdawał się nie być równie przestraszony jak reszta prowizorycznego oddziału. Mężczyzna skinął głową i ostrożnie ruszył za Crilią i pozostałą dwójką mężczyzn.
Wszyscy zebrani nad klifem w napięciu spoglądali w dół i rozglądali się na boki, jakby spodziewając się, że już zaraz znikąd wyskoczą na nich przeciwnicy.
Tymczasem Crilia oraz towarzyszący jej ocaleni w końcu znaleźli się na dole. Półdrowka przeczesała spojrzeniem okolicę, jednak ciemność nie pozwalała jej dostrzec niczego na dalej niż sto jardów. Ostrożnie zbliżyła się do martwych psów i przyklękła przy nich, wciąż zachowując czujność. Dostrzegła kilka śladów cięć na ich grzbietach i pod gardłem. Piasek pod nimi zabarwiła krew.
Wokół miejsca zbrodni, kapłanka mogła bez problemu odnaleźć na piasku ślady. Z początku miała problem z połapaniem się w tym chaosie, jednak po dłuższej chwili Crilii udało się odnaleźć ślady odchodzące na zachód wzdłuż plaży. Musiały one należeć do trzech osób, w tym jedna z nich musiała wlec coś po ziemi, gdyż za nią ciągnął się dosyć szeroki pas w piasku. Najbardziej jednak Crilię zastanawiał fakt, że odciski zdecydowanie nie należały do goblinów. Były ludzkich rozmiarów i… najwyraźniej obute.
- Nie jestem pewna do czego należą te ślady, ale nie należały do goblinów. Prędzej do ludzi lub podobnej rasy. Było ich trzech. Najpewniej mieli buty. Ruszyli na zachód… - wskazała kierunek ręką. - ...i ktoś coś ciągnął po ziemi. To znaczy, że nie poruszają się zbyt szybko, więc powinniśmy szybko ich dogonić. - stwierdziła kapłanka i zwróciła się do osoby wysłanej przez Erwina. - Przekaż wszystko i powiedz, że proszę o trzy osoby, które pomogą w pościgu i odbiciu naszych. Nie powinno nam to długo zająć. - gdy skończyła mówić zawołała swoją suczkę, aby pomogła w tropieniu porywaczy.
Mężczyzna skinął głową i ruszył by wykonać zadanie. Po kilku kolejnych chwilach udało się mu wspiąć na skarpę i przekazał wszystkim słowa Crilii.
Po usłyszeniu wiadomości zirytowany Erwin rozmasował swoją skroń.
- Niech wszyscy z tych grup poza tą trójką wrócą do obozu. Wszyscy spocząć, podwoić warty. Kto jest wstanie niech spróbuje odpocząć.
 
Matyjasz jest offline