Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2017, 19:56   #50
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Problemy związane z wyborem jakiego dokonał Louie zaczęły się pojawiać jedne po drugim. Pierwszym było miejsce w którym gnom się znalazł. Wieczne wrzosowiska… były miejscem dalekim od jego domu. Louie dumny był ze swej rozległej wiedzy na różne tematy. Geografia była jednym z nich, ale tu… pośrodku niczego ta wiedza natrafiła na ograniczenia. Rodzinne strony znał jak własną kieszeń. Wieczne wrzosowiska nie były jednak jego rodzinnymi stronami. Namazana magicznymi sztuczkami mapa była bezużyteczna w tej chwili. Mało punktów charakterystycznych czyniło ją bezużyteczną w małej skali, a przełożenie małej skali na dużą skalę… było w zasadzie niemożliwe.
Zresztą spoglądając w niebo Louie zdał sobie sprawę, że mapy nie potrzebuje. Wystarczy wyznaczyć kierunki na podstawie pozycji słońca i iść w wybranym przez siebie. I poczekać do nocy, by wyznaczyć dokładniejsze położenie na podstawie gwiazd.
Tak czy siak musiał znajdować się w północno zachodniej części Wrzosowisk, skoro Nesme znajdowało się gdzieś w pobliżu.
Wiedza na temat geografii podpowiadało Loiemu co ma czynić. Wystarczyło iść mniej więcej w kierunku północnym i dojść do jednej z dwóch rzek… Surbin lub Rauvin.
Ale co potem?
Gdy dojdzie do rzeki, gdy ją pokona? Gdy dotrze do… właściwie gdzie chciał dotrzeć? Srebrne Marchie miały kilka wielkich miast, ale poza nimi były tylko małe osady i miejscowości. Srebrne Marchie nie zostały do końca skolonizowane.
I właśnie tego dowód dostrzegł w postaci mężczyzny stojącego w oddaleniu.


Nie był to człowiek miasta. Kim on był? Na pewno nie człowiekiem miasta. Traper? Poszukiwacz przygód? Bandyta? Był wrogi gnomowi? Czy może był przyjacielem?
Na pewno był nieufny. Wytropił Louiego, ale wolał trzymać się z dala i obserwować napotkanego gnoma, zamiast się z nim przywitać.


Po wyjściu na dwór Silke przystanęła trochę niepewnie przy Zinbi i jej zwierzyńcu.
Nigdy nie polowałam. Może… zarządzisz jakoś tym, jak to ma wyglądać?
- A niby jak to ma wyglądać. Celujesz lufą w zwierzaka, naciskasz spust… zwierzak pada… a tak.. ty nie masz lufy.-wtrącił skonfundowany krasnolud.
- Nooo... - zaczął również czujący się niepewnie Eryk. - A jakieś podkradanie się albo naganianie zwierzyny?
- To co, krasnoludzie, może pokaż nam jak kładziesz to stado? - warknęła wiedźma.
- Ano pokażę…-odparł dumnie krasnolud.

I ruszył przodem z nabitą bronią i przekonaniem o swojej celności. Gnomce rudobrody krasnolud wydawał się bardzo podobny do Puchatka w przekonaniu o swej niezwyciężoności. Puchatkowi zresztą najwyraźniej też, bo ruszył ku krasnoludowi i razem udali się w kierunku stada jeleni...


… z którym to miś miał wszak osobiste porachunki.Zinbi, Silke, Eryk oraz Jentrana nie mieli więc większego wyboru. Ruszyli za nimi co by zapobiec katastrofie którą mogli wywołać nadmiernie pewny siebie krasnolud i niedźwiadek z urażoną dumą.


Moira została w wieży, podobnie jak Yearan i bliźniaki. Nie czuła potrzeby dołączania do reszty łowców w pogoni za zwierzyną. Została więc w wieży i doglądała ognia.
Nieciekawe zajęcie w sumie. Yearan zabrał się za sprzątanie kuchni. Bliźniaki zaś udały się na szczyt wieży po to, by wyglądać ewentualnego zagrożenia. Jeśli jednak rację miał ich przewodnik, to żadne zagrożenie nie mogło ich tu dopaść.
Mogli w tej wieży wypocząć, ale ile miało im to zająć, dzień, dwa, trzy?
Moira zdawała sobie że będą musieli się ruszyć. I Nesme wydawało sensownym kierunkiem. Krasnoludy tam chciały się udać, prawdopodobnie tam znajdował się jej ulubiony wierzchowiec oraz ork… którego wypuścili za sugestią Eryka. W Nesme można było popytać o informacje na temat sytuacji dookoła nich. Wszak stracili rozeznanie na temat tego co się działo na świecie. A wszak wiele musiało się dziać, podczas gdy oni przemierzali bezdroża wrzosowisk.
Gdy tak rozmyślała dobiegły ją odgłosy ciężkich buciorów.
- Idą ! Idą!- krzyczał jeden z krasnoludzkich bliźniaków. I miał rację… szli, tyle że nie dzielni myśliwi. A grupka zbiegów. Kobiety, dzieci… kilku mężczyzn. A na czele nich szedł ich przewodnik.

[MEDIA]http://i258.photobucket.com/albums/hh275/Ravingdork/HaroldtheRanger-1.jpg[/MEDIA]

Wyglądający na doświadczonego wojownika i uzbrojony w dwa magiczne ostrza. Zapewne był to ów tajemniczy Harfiarz Harvek.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline