Khazad stał przy pochylonym Sigmaryckim kapłanie i słuchał rozmowy. Analizował każde słowo żołnierza zastanawiając się co z tego wyniknie.
- Ta Wasza elfka to jakaś wiedźma czy co?- Ozwał się wreszcie Bardag.
- Nie żebym nie chciał iść jej z pomocą, ale większe niebezpieczeństwo może stanowić nowy wódź chaosytów, który ruszy nie na parę miasteczek a na parę prowincji.- Wyraził opinię odziany w zbroję krasnoludzki łowca. - Wiarę daję w naszych towarzyszy, że zadbają o los zająca i choć sam bym pogruchotał parę orczych kości to ruszyć nam trzeba za naszym celem.- Podniósł głowę na wsiadającego na konia Jina.
- My na północny-zachód jak się nie mylę musimy zmierzać?- Zastanowił się brodaty wojownik.