Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2017, 15:21   #70
Uzuu
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał


Pierwsza Kolonia na Avalonie - Nae "Tek" Tinnoe, Carl Llevelyn Cabbage, Frank “Dante” Jaeger, Melathios Sofitres, Kevin Walker


Nae razem z całą resztą ekipy czekał prawie dwie godziny, zanim wielki i ciężki, tak okropnie niezgrabny w porównaniu do małej Pinezki, którą przylecieli, transportowiec osiadł na ziemi, nieco bliżej obozu kolonistów niż okręt desantowy. I kiedy rampa okrętu tylko dotknęła ziemi, wszystko dopiero się zaczęło. Dwa potężne roboty, przeznaczone do ciężkich robót , pod nadzorem dwóch operatorów, rozpoczęły rozładunek zawartości okrętu Fundacji, skrzynie szybko zaczęły piętrzyć się w okolicach obozu. W między czasie, spora grupa ludzi pod dowództwem Benjamina szybko ruszyła do pomieszczenia z komorami. Dowodzący akcją mężczyzna szybko zapoznał się z tym co mieli do powiedzenia doktor Adrian, technik Nae oraz dowodząca zwiadem Aurelia. Mimo wyraźnych i być może dobrze uzasadnionych protestów Zaharego rozpoczęto wybudzanie kolonistów.

Dowódca Argosa, po raz pierwszy być może od ostatniego incydentu z Ehranem, wykazał się odrobiną człowieczeństwa, wysyłając, jak się zdawało znaczną ilość personelu okrętu wojennego, na pomoc ludziom w obozie. W budynku z komorami nagle zaroiło się od ludzi, z czego nie każdy wiedział dokładnie co od niego oczekiwano.

Nae wraz z koleżankami po fachu miał chwile czasu by przyjrzeć się zamrażarkom i innemu osprzętowi znajdującemu się w pomieszczeniu. Według jego niefachowego oka, wszystko było w jak najlepszym porządku. Co zresztą miały potwierdzać oględziny przeprowadzone przez fachowców z Argosa. Mała kobietka oderwała się od grupki personelu wojskowego i podeszła bezpośrednio do Nae.
- To ty przeprowadziłeś pierwsze oględziny komór? Twój szef powiedział, że nic nie majstrowaliście przy nich ale... - dziewczyna wyglądała całkiem uroczo gdy nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. - Znam warunki w jakich transportuje się ludzi w tych pojemnikach, i powiem ci, że te komory swoje lata świetności mają już dobre kilkadziesiąt lat temu za sobą. Właściwie gdybym to ja przeprowadzała kontrolę pewnie wylądowały by na złomie. Jednak w jakiś zadziwiający sposób są w doskonałym stanie, jak by ktoś nie tylko regularnie je serwisował ale i naprawił wszystko co tylko mogło się zepsuć.
Nae Tinnoe mógł tylko przytaknąć, komory kriogeniczne nie były jego najsilniejszym punktem jeśli chodziło o elektronikę ale i on zwrócił na to uwagę na rzeczy, o których wspomniała dziewczyna.




Benjamin mimo obaw Zaharego zdawał się mieć wszystko opracowane. Najpierw przygotowano ambulatorium do, którego miały trafiać trudniejsze przypadki jeśli takowe by zaistniały. Potem zorganizowano miejsce dla reszty wybudzonych, zapewniając tam dostęp do podstawowych potrzeb jak ciepłe jedzenie, miejsce do spania czy zwyczajna toaleta. I gdy tylko zakończono przygotowania rozpoczęto metodyczny proces wybudzania kolonistów.

Powrót z kriogenicznego snu nigdy nie należał do przyjemnych. I choć tym razem dla odmiany dla zamrożonych ludzi, lekarze byli obecni w trakcie całej procedury, nie sprawiało to bynajmniej, że było to dużo łatwiejsze. Choć lekarze zalecali pozostanie w komorach, niektórzy tak jak Melathios Sofitres zwyczajnie odchorowywali, uciekając na zewnątrz i próbując zorientować sie zwyczajnie w tym co się działo. Inni niepewnie akceptowali wszystko co działo się wokół nich, jako coś całkiem normalnego i oczekiwanego nie próbując walczyć z logiką wydarzeń. Inni zadawali mnóstwo pytań, próbując zrozumieć co się właściwie stało, jak do tego doszło i dlaczego znajdują się w komorach skoro ich ostatnie wspomnienia są całkiem inne. I całkiem nieliczni nie potrafili pogodzić się z nową rzeczywistością, krzycząc, walcząc czy zwyczajnie popadając w katatonię. Tych ostatnich, po podaniu odpowiednich leków wynoszono z modułu.

Nikt ze zwykłego personelu zdawał się nie być albo zbyt zainteresowany, lub zwyczajnie nie miał czasu na to by pomóc naukowcowi. I gdy ten w końcu znalazł osobę, która rzekomo miała mu pomóc w odpowiedzeniu na kilka pytań, ta była już uwikłana w konwersację z komandorem Carlem.




Cały proces trwał grubo ponad godzinę, na koniec jednak wszystkie komory stały otworem a wybudzeni koloniści zaczynali w końcu akceptować sytuację, w której się znaleźli. Carl Llevelyn Cabbage jako jeden z nielicznych zdecydowanie nie tracił czasu. Szybkie zorganizowanie ludzi nie okazało się znów tak wcale łatwe, po pierwsze nie wszyscy odzyskiwali siły tak szybko jak inni po drugie kilku osób zwyczajnie brakowało. Jedną z tych osób był gubernator Alain deVall. Istniało duże prawdopodobieństwo, że zwyczajnie był jedną z tych osób, które wymagały intensywnej opieki i znajdował się w innym pomieszczeniu. Tutaj pojawił się następny problem. Żołnierze marynarki niechętnie wypuszczali kogokolwiek z modułu, w którym wszyscy się znajdowali. W większości wypadków personel medyczny tłumaczył to troską o zdrowie i stan pacjentów ale jeden czy dwóch osobników doczekało się podniesionych głosów i stanowczej odmowy. Ciężko zresztą było kontynuować sprzeczkę, dyskutując z żołnierzem z bronią gotową do użycia i w pełnym rynsztunku bojowym.

Osobą, której poszukiwał Carl okazał się być Benjamin. Wszyscy zapytani, którzy wydawali się dość zajęci ale na tyle uprzejmi by jednak dać jakieś wskazówki do tego kto tu rządzi, kierowali go do właśnie Benjamina. I kierowali wszystkich, którzy chcieli więcej informacji. Mężczyzna, zdawała się radzić nie najgorzej ale koloniści nie byli jedynym jego zmartwieniem jako, że zarządzanie tą operację też wymagało jego uwagi.
- Na wszystkie pytania odpowiemy gdy tylko uda się wybudzić wszystkich. Póki co, jeden z magazynów został przeznaczony na tymczasowe schronienie. Jest tam jedzenie i woda, koce, jakieś materace by odpocząć. Uwierzcie mi, że nikt bardziej niż ja, nie chce dowiedzieć się co tu się tu stało ale wszyscy musimy uzbroić się w cierpliwość. Jeśli jest tu jakiś przywódca lub oficer chętnie z nim porozmawiam, więc jeśli znacie kogoś takiego przyprowadźcie go do mnie.
Bardzo naturalnie i szybko niewielki tłumek wydelegował właśnie byłego komandora marynarki, Carla Cabbage na reprezentanta kolonii. Benjamin zwrócił się do niego bezpośrednio odciągając go nieco wcześniej nieco na bok.
- Miło mi poznać, na więcej uprzejmości będziemy mieli czas później. Póki co pomóż mi proszę zorganizować twoich ludzi. Jestesmy z Fundacji i przybyliśmy z pomocą, jest cała masa rzeczy, o które chciałbym się spytać i ty na pewno też ale wszystko po kolei. Najpierw wybudzanie, potem pytania, potem zobaczymy co dalej.




Znalezienie ludzi którzy pomogliby w razie ewentualnych problemów nie było jednak takie łatwe. Frank “Dante” Jaeger przekonał się szybko, że przynajmniej dwie osoby nadal prawdopodobnie znajdowały się w komorach kriogenicznych a nastepna nie bardzo nadawała się do czegokolwiek. Jedyny zdatny do czegokolwiek był Kevin Walker, ale i on wydawał się być nieco oszołomiony całym zamieszaniem. Udało im się jeszcze znaleźć Ariadne Kalis oraz Horace Mgujo, ale to była zaledwie czwórka kolonistów przeciw uzbrojonym i dobrze wyszkolonym strażnikom.
- Co takie zmartwione miny chłopcy i dziewczyny? Co jest Dante, czyżbyś znów szukał kłopotów? - Paskudny uśmiech jaki wykwitł na twarzy Thorra Peyravernay, wyglądał jakby ten właśnie wygrał los na loterii.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline