Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2017, 23:04   #71
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Kevin "Cobra 222" Walker - pilot z fantazją


Suchość w ustach. Nieprzyjemny posmak rury karmiącej w gardle. Ospałość po kriogenicznym śnie. No ale to w sumie jeszcze taki kosmiczny standard do którego pilot mógłby powiedzieć, że przywykł. Ale to co się działo dookoła? I no... Wcześniej?

Jakoś wstał i wyczłapał się ze swojej komory. Ale czuł się zdezorietnowany. W sumie recjonalnie i medycznie to dość przyzwoicie orientował się co jest grane. No ludki z centrali, bo marines z bronią, lekarze, no ich komora habitacyjna na Avalonie spoko. To była ta łatwiejsza do ogranięcia część. Zołnierze i reszta "obcych/nowych" zachowywali się jak w sytuacji awaryjnej. Niby friendly ale jednak z rezerwą. Prawie jakby przybyli do jakiejś kwarantanny czy otoczyć podejrzane miesce kordonem. To zachowanie też jeszcze mieszkaniec Perły rozpoznawał. Tylko, że... Co tu jest grane?!

Tego nie ogarniał kompletnie. Zegarek pokazywał czas, miesiąc, godzinę i rok. I byłoby w porządku. Gdyby nie to, że było dobre parę miesięcy od tego co by się Kevin spodziwał. Ale jakim cudem?! Znaczy wiedział jakim. Komory kriogeniczne wciąż były w zasięgu wzroku. No wiedział co się stało. Zahibernowano i jego i co dziwniejsze chyba całą ich obsadę kolonii jaka wylądowała z Nadziei na Avalonie. Jakim cudem?! Jakim cudem ktoś zapakowałby do komór tylu ludzi?! I nic nie pamiętał... A po chaosie jaki obserwował wokół inni widocznie mieli podobnie. - Taakaa impreza była. - mruknął właściwie sam do siebie pilot rozglądając się po tym chaosie. Dostrzegł automat z wodą i podszedł do niego. Sięgnął po kubeczek i obserwował jak przezroczysta stóżka napełnia go a w dłoni powoli rośnie ciężar naczynka co raz bardziej obciążonego cieczą. Woda. Plaża. Ona.

Tego też nie ogarniał. Co to było? Kim ona była? Sen był taki realistyczny. Tu, z tej kolonii, z tego Avalonu. Wydawało mu się, że rozpoznaje chociaż część miejsc ze snu. Ale nie rozpoznawał kobiety. Kbiety z którą zbierał owoce i pływał nago w morzu. O niecodziennych oczach magicznym spojżeniu. Ani imienia. Ejrene. Nie pamiętał żadnej dziewczyny o takim imieniu. Właściwie w ogóle chyba nigdy nie spotkał żadnej o tym imieniu. A przecież byli dość małą grupą gdzie nie szło kogoś nie poznać przez tyle dni i tygodni od lądowania. Na pewno jej nie było wśród kolonistów. Więc gdzie? Wśród tych co właśnie przybyli do nich? Ale jak? Przyśniłaby mu się laska której nie znał? Bo niby przyleciała właśnie na staktu? Bez sensu.

Chyba, że ją spotkał jednak. Tu, na Avalonie. Ale nie pamiętal teraz. Nie pamiętał niczego od... Tego rajdu po burzy do tych gadzin co atakowały chłopaków w lesie. A nie! Jeszcz potem zdążyli pojechać nad rzekę i czekali aż woda opadnie. Łowili ryby i gadali. Dron. Tak Mel dał mu się pobawić tą namiastką prawdziwego latadełka. I koniec. Dalej było teraz. Tu przy tych kriokomorach wśród ludzi którzy pewnie byli ekipą ratunkową z centrali.

Ale musiało być jakieś "w międzyczasie". Nawet jak przepsali w kriośnie większość z tych wyciętych miesięcy to zwłaszcza u nich coś musiało być jeszcze. Przecież byli poza obozem więc musieli jakos wrócić. Nawet jak ktoś by ich napadł i uspił jakoś to i tak musiałby ich zawieźć do obozu. No albo sami wrócili cało i potem był jakiś myk. Ale na całą kolonię?! Przecież nie dałby się zapakować do lodówki w tym dzikim świecie! I większość z kolonistów pewnie też nie. Więc jak? Jak oszukano czy zmuszono do posłuszeństwa tylu ludzi?

Najłatwiej jeszcze był w sobie wytłumaczyć samą utratę pamięci. Pewnie jakies prochy. Wystarczyło by parę czy paręnaście godzin chyba. W trakcie których jakoś ich ogłuszono czy oszukano i zapakowano do hiberni. A potem to już czas właściwie przestawał być istotny mogło minąć parę tygodni, miesięcy lub lat. Więc kluczowe były pewnie godziny, dnie, może tygodnie od ich obozowiska przy rzece. I w tym czasie mógłby spotkać tą Ejrene. Tylko skąd? Przecież byli na bezludnej planecie nie licząc ich kolonii. I tej pierwszej badawczej której nie udało im się jeszcze spotkać. Chyba, że jeszcze ktoś tu był. Ale co? Laska by się skądeś urwała, no jakoś przygarnęli ją do obozu i dalej ten myk z plażą i owocami? Wtedy... Wtedy były spore szanse, że też tu jest! A jak nie... Jak nie to pewnie miałaby coś wspólnego z tą śpiączką...

Zgniótł pusty kubek i rozejrzał się po ludzkim chaosie. Była tu? W sumie co mu szkodziło sprawdzić. Zaczął przechadzać się prypatrując się i znanym i obcym twarzom szukając tej ładniutkiej twarzy o magicznych oczach. Spotkał w końcu Franka, Ariane i Horace. Komandos, policjantka i zmodyfikowany żołnierz. Ale jednak zwłaszcza widok Franka go jakoś podniósł na duchu. Przeszli przecież przez to samo!

- Cześć. Chyba zaspaliśmy. - powiedział widząc, że chyba mają podobny etap orientowania się w temacie jak i on. - Rany ale... No brak mi słów. - chciał coś powiedzieć ale właśnie nie znalazł odpowiednich słów by wyrazić zaskoczenie i niewiedzę co tu jest grane. - Też nic nie pamiętacie? Ostatnie co ja pamiętam to, że wracaliśmy z chłopakami do obozu. Czekaliśmy nad rzeką aż woda opadnie. A potem to teraz czyli jak się budze tutaj. No i budzę się i nie wierzę. Uśpili całą kolonię? Rranyy. Nie słyszałem jeszcze o wałku na taką skalę. - pilot pokręcił głową. Spojrzał na kordon marines. Jeśli byli ekipą ratunkową to po co ten kordon?

- Coś wiecie o nich? Po grzyba ten kordon? - wskazał na kilku widocznych marines. Niby ładnie i grzecznie no i profesjonalnie ale tak w pełnych pancerzach i pod bronią to wyglądało dość ciężko i poważnie. Dla kolonistów. Jakby mieli kłopoty. Co tu było grane?
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline