- Rzuć to! - syknął Bervyn, widząc co się dzieje z laską, którą wziął do swych rąk Makhar i odsunął się odruchowo o krok, równocześnie sięgając po miecz.
Nie lubił takich niespodzianek - co martwe powinno pozostać martwe. Poza tym węże lubiły gryźć, a na dodatek bywały jadowite.
Dlaczego laska, a nie moja statuetka, pomyślał. Nie miałby nic przeciwko temu, by jego tancerka nagle zamieniła się w normalnych rozmiarów żywą niewiastę - młodą, zgrabną i nader skąpo odzianą.
- One też mogą ożyć? - spojrzał podejrzliwie na pozostałe przedmioty.
Wyciągnął miecz i ostrzem lekką trącił leżącą na postumencie dłoń. |