Słowa Miecz… Ensis były tym czego Alex potrzebował. Osłabły, poraniony po przegranej walce i tak czuł się zwycięzcą. Więcej - czuł, że świat otwiera się przed nim oferując nowe możliwości. Dotknął palcami ust, wspominając namiętność z jaką zostały pocałowane i z niechęcią spojrzał na Soresa. To przez niego skończyło się tylko na pocałunku, to z jego winy Ensis znowu zniknęła. Gorąco zapragnął aby to się nigdy nie powtórzyło i obrócił w myślach te parę słów, które wypowiedziała “Jeszcze przyjdzie na ciebie czas Sores”. Zaczął przypominać sobie te wszystkie docinki, jakich mu nie szczędził i obojętność na jego trudności z zaadaptowaniem się do nowej sytuacji. Sores nim pogardzał i zapłaci za to. Gwałtowna wizja mężczyzny leżącego w kałuży krwi z rozradowaną Ensis wbitą w jego serce pobudziła go do tego stopnia, że bez wahania sięgnął po leżący obok miecz. Jego gestowi zawtórował radosny chichot, lecz zaraz powstrzymały go słowa wypowiedziane w jego głowie dźwięcznym głosem
- Jeszcze nie teraz, wpierw musimy się lepiej poznać - zdał sobie sprawę, że Sores przygląda mu się ze zmarszczonymi brwiami. Czy mógł to usłyszeć? Domyślić się jaką planuje mu przyszłość?
- Wszystko w porządku? - dopiero teraz zdał sobie sprawę, że to jego oddech szybki i płytki, przyciągnął uwagę. Jego wróg na szczęście nie czytał w myślach.
- Tak, nie przejmuj się - rzucił oschle i nabrał głęboko powietrza. Przez moment, chwilę nie dłuższą niż opuszczenie powieki w mrugnięciu oka, przez jego myśli przemknął cień wątpliwości, lecz zaraz go przegnał. Nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze, nigdy nie miał tak jasno sprecyzowanego celu.
- Dzięki za posiłek - mruknął i sięgnął do tacy. Przełknął parę kęsów i westchnął z lubością - Nie przypuszczałbym, że tak dobrze gotujesz - zajadał szybko, radośnie komplementując kolejne potrawy. - Aż zaczynam odczuwać żal, że się rozstajemy. Bo przecież musisz pędzić dalej. Nie będę cię już więcej spowalniał. - kolejnym siorbnięciem z miski zatarł oczekiwanie, jakie kryło się w jego głosie. |