| Plądrowanie Farmy Miętosiów cz. 2 Za Remim do powozu wspięła się Pężyrka, która prawie spadła, kiedy ten, wychodząc, minął ją. Minę miał nietęgą, więc krasnoludka ostrożnie zajrzała do wnętrza. Farma Miętosiów stawała się z kwadransa na kwadrans coraz gorszym, nieprzyjemnym i wręcz makabrycznym miejscem. Jednak sama krasnoludka salwowała się, godną medalu za prędkość, ucieczką, kiedy zajrzawszy do środka, odkryła zakrwawione łóżko.
Sam wóz, gdyby był w stanie niezmienionym rzecz jasna, mógłby być nowym punktem zwrotnym w życiu kogoś takiego jak Pężyrka. Ruchomy warsztat wraz z nowym domem - idealna sprawa. W głowie krasnoludki powoli, niczym nieśmiały krokus przebijający się przez śniegi, rozkwitł mały zalążek planu. A może raczej Planu. Mieć taki wóz. Pracować na taki wóz. Bogowie pod ziemią, ależ rodzina byłaby zachwycona. Teraz jednak bezpieczniej było wycofać się rakiem spod owego cudu - bo cud był skalany. Trzeba było znaleźć sobie taki nowy, własny. Spokojna przystań. Krasnoludka westchnęła.
Kolejne kroki skierowała do wciśniętej w kąt komórki - a przynajmniej miała nadzieję, że to komórka, a nie jakiś zamknięty w stodole wychodek. Drzwi, mimo, że wyglądały rachitycznie, nie ustąpiły pod pierwszym kopnięciem, dopiero drugie uderzenie podziałało. W zasadzie nie tylko ustąpiły, ale również urwały się z jednego zawiasu, więc wisiały teraz smętnie. Pężyrka wzruszyła ramionami, nurkując do wnętrza małego, zawalonego różnymi przedmiotami składziku.
Krasnoludka prawie pisnęła, kiedy wyciągnąwszy ze środka parę drobnych rzeczy, zauważyła w komórce beczułkę. Och, jak wspaniale pachniała! Niewątpliwie była to beczułka pełna prochu. Serce Pężyrki wywinęło fikołka, jednak po chwili wróciło na swoje miejsce. Pragmatyczne myślenie nie było obce saperce - a zdawała sobie ona znakomicie sprawę, że tak cenne odkrycie niekoniecznie trafi w ręce obcej krasnoludki, która doczepiła się do całej walecznej imprezy nieco przypadkowo. Westchnęła rozdzierająco, dotykając nieśmiało palcem drewnianej pokrywy. Może chociaż mieszkańcy wioski pozwolą jej zrobić z tego coś dla nich użytecznego. Może mogłaby zaproponować swoje usługi w zamian za jakiś suchy kąt do spania. To był dobry pomysł, więc zadowolona z niego Pężyrka, wzięła się z powrotem za przeszukiwanie.
Po jakimś czasie komórka była pusta. Krasnoludka wywlokła lub wyciągnęła wszystkie warte uwagi przedmioty, które podzieliła na kategorie i spiętrzyła na nieco czystszym kawałku stodołowej podłogi. Pężyrka odsunęła na bok beczkę prochu, na wierzch kładąc niewielki woreczek z tytoniem, nieco smętnego kaktusa w doniczce oraz zdobiony gnolski kozik. Te rzeczy wpadły jej w oko, jednak nie śmiała schować niczego do swoich juków, bez wcześniejszej konsultacji. Zasapana swoją pracą, wyszła ze stodoły, szukając Remiego, którego chciała zapytać o wszystkie odkryte przez nią skarby i załadowanie ich na muła, jak i dalsze instrukcje.
__________________ "First in, last out." Bridgeburners |