Wieści były złe. Podwójnie złe.
Co innego stawić czoła bandzie zielonego paskudztwa, co innego hordzie wojsk Archona, których pierwszą ofiarą padł (lekkomyślny, nie da się ukryć) Michaił. Żal było kompana i to nie tylko dlatego, że mógł wspomóc obrońców wioski.
Czy, z kolei, wioska znalazła się w niebezpieczeństwie przez to, że napastnicy szli śladami szlachcica, który zdołał ujść z ich łap i, na nieszczęście wieśniaków, tutaj właśnie dotarł, a chcąc ratować swe życie na innych sprowadził kłopoty? Może tak było, a może nie - teraz nie warto się było nad tym zastanawiać, tylko robić wszystko, by ocalić wioskę.
Najlepszym wyjściem byłoby pozabijać wrogów, a to nie wyglądało na proste, niestety...
- Zajmę stanowisko na północy, niedaleko rzeki - powiedział Lennart, po czym wybrał kilka osób, które miałyby razem z nim bronić wioski w tym miejscu. - No i warto by zostawić kilka osób jako rezerwę - dodał. |