Wasyl wreszcie wygramolił się na drogę. Rozejrzał się po placu boju i dyskretnie przełknął ślinę.
- Wyciąćc mi te ścierwa! Bez zbędnego ryzyka i popisów.- Rzucił do najemników i milicjantów.
Sam dobył dwuraka układając dłonie na rękojeści i ruszył półkolem na najbliższego wielkiej bestii kozłogłowego.
Były gladiator by pewny swoich umiejętności w walce jeden na jeden a tu tak to właśnie wyglądało. Po jednym Kozłogłowym na jednego z nich. Wasyl z cicha przeklinał pod nosem, że nie dodał do kontraktu większej kwoty za wyjątkowe bestie i przywódców band. No, ale to dawało możliwość jemy i jego ludziom wycinanie szeregowych chaosytów a co większych zostawić milicji.
Był jeden problem. Wśród milicjantów raczej nie znajdzie się jakiś świetny wojownik i Drozdow wiedział, że ten największy i tak będzie kolejnym celem Kapitana.
Drozdow zamierzał pozbyć się przeciwnika i wyjść na tyły/bok wielkiego monstrum, które zapewne zainteresuje się rannymi, Adelmusem i pozostałymi przy nich.