Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2017, 12:12   #37
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Komuno zgiń! Czyli o tym, jak Róża sprzątnęła Witkowskiego.(Przed Grillem u Igora)


Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Podstarzały mężczyzna przekroczył spróchniały próg blokowej klatki i zdał sobie z niepokojem sprawę, że najwyraźniej zabłądził. Nie było schodów. Zamiast tego stał przed nim masywny blok czarnego marmuru uniemożliwiający dalszy pochód. Kiedy Witowski się obrócił, wejście do budynku także zniknęło. Zastąpił je stary, artystycznie wykończony łuk drzwiowy, który najpewniej przynależał kiedyś do jakiejś gotyckiej budowli. Świat zewnętrzny także się przefarbował. Tam, gdzie do tej pory stały menelska ławeczka, huśtawki i wypełniona petami piaskownica, rozpościerała się teraz posiana nagrobkami i powykręcanymi konarami drzew płaszczyzna. Pozostałe bloki, jeśli nadal istniały gdzieś w oddali, zostały spowite gęstą mgłą. Zza jednego z wypaczonych, ogołoconych z liści dębów wyszła sylwetka odziana w czarne szaty z kapturem. Potem następna i jeszcze jedna. Od łuku, pod którym stał z otwartą paszczęką Witowski, dzieliło je jakieś dziesięć metrów. Każda postać miała twarz zasłoniętą kościaną maską. Jedna wyglądała na ludzką, drugiej bliżej było do jeleniej, zaś ostatnia nie przypominała sobą żadnego znanego mężczyźnie zwierzęcia. Starawy komunista wyłapał także jakiś ruch przy ziemi, ale gęstość mlecznej, sięgającej powyżej łydek zupy skutecznie uniemożliwiała mu stwierdzenie, z jakim stworzeniem miał do czynienia. Osoba o aparycji jeleniej kości zatrzymała się przy skarłowaciałym drzewie i oparła o nie lewym barkiem. Pozostałe dwie kontynuowały pogrzebowy pochód, zmniejszając odległość między sobą i śmiertelnikiem. Zza maski z porożem dobiegł kobiecy głos.

- Pan Witowski, prawda? Czekaliśmy na pana. Czekało tak wiele osób…– postać rozpostarła swoje ramiona. Zupełnie jakby próbowała objąć dłońmi całość surrealistycznego cmentarzyska.
- Pierdolone ćpuny i przestępcy coście mi podali? Kwasy jakieś halucynogenne? Już ja wam pokażę!- Krzyknął starzec, po czym, rzucił siatki z zakupami i sięgnął pod cienką kurtkę gdzie ukrywał kaburę z pistoletem. Strzelił, lecz kula nieszkodliwe odbiła się od jednego z nagrobków magini nie dając mu szansy na kolejny atak sprawiła, że wszystko, co było w posiadaniu przeciwnika zostało zmienione w ektoplazmatyczny kisiel i zostawiając go takim, jakim go pan Bóg stworzył.

Komunista spojrzał się zaskoczony jak jego broń i ubranie "roztapiają się" - To się nie dzieje Arghh! - Ryknął z wściekłością i rzucił się na przeciwników z pięściami nie zwracając większej uwagi na własną nagość. Atak jednak nie potrwał długo gdyż po chwili, Witold znalazł się w kolczastej klatce utkanej z cienia siłą rozpędu rzucił się na ostre kolce, które poraniły jego nagie ciało. - CO TO MA ZNACZYĆ?! ĆPUŃSKIE SZTUCZKI! - Ryknął.
– Panie Witowski, proszę się opamiętać. To żadne sztuczki. To rzeczywistość. Wiem, że uważa się pan za osobę twardo stąpającą po ziemi, więc może okłamywanie samego siebie nie jest w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. Krew, która kapie na ziemię należy do pana. Podobnie jest z ciałem kąsanym przez mróz… – powiedziała skryta za maską dziewczyna, ledwie powstrzymując się przed wybuchnięciem śmiechem.
- Słuchaj no, ty mała kurwo nie wiem, czym mnie naćpałaś się, że udało ci się odebrać mi broń, rozebrać mnie i poranić jakimś metalem, ale zgnijesz w mamrze! Mam znajomości w policji skopią cię a potem będziesz gnić w pierdlu - Odgrażał się.

Była na siebie zła. Wiedziała, że cała ta scenka nie powinna jej dostarczać tak dużo frajdy. Czuła się jak dziecko stojące z lupą nad mrowiskiem. To, co robiła, nie miało wiele wspólnego w moralnością i godnością. Dlaczego więc odczuwała taki emocjonalny high? Przez poczucie kontroli?
- Chociaż lubię patrzeć, jak dusi się pan w bezsilnej złości, to naglą mnie bardziej istotne sprawy. Przedstawię, więc realia szybko i bez zbędnych upiększeń. Z obecnej sytuacji istnieją dwa wyjścia. Pierwsze to tańczenie pod moje dyktando. Postępowanie zgodnie z zaleceniami. Drugie, to powolne tortury w wykonaniu trójki moich przyjaciół i sczeźnięcie w tej słodziastej klatce… – pstryknęła palcem, dając lodziarzowi, zombicy i kotce okazję na pobawienie się z więźniem.
Pierwsza ruszyła do boju Pusia - Zabiłeś kota teraz kot zabije ciebie - Ogłosiła złowieszczo przecisnęła się przez pręty klatki i rzuciła się na nogi swego oprawcy zostawiając na nich cztery krwawe ślady. SBk próbował bezskutecznie kopnąć bezcielesne zwierzę
Zombica podbiegła do klatki - Kurwa? Jak można mówić tak o damie? -Krzyknęła z oburzeniem i z całej siły uderzyła go w brzuch, co spowodowało u starucha stęknięcie z bólu lodziarz stanął po drugiej stronie i mocno pociągnął go za włosy- Możemy go zabić? Możemy? - Dopytywał.
Większość osób poddałoby się i błagało o życie, nagość ból i groźba tortur doprowadziłaby ich do rozpaczy i błagania o życie za wszelką cenę. Pan Witold większość swojego życia spędził łamiąc innych ludzi wiedział doskonale jak kończą ludzie w tych sytuacjach, jeżeli pozwolą się złamać, bo sam wielu doprowadził do takiego stanu był zbyt dumny żeby pozwolić sobie na taki koniec
– Nie dam się zeszmacić! Róbcie, co chcecie?! NIE BĘDĘ WASZYM PODNÓŻKIEM KAPITALISTYCZNE ŚWINIE! Masz jaja żeby dokończyć to, co zaczęłaś?! – Krzyknął a z jego oczu wyzierała czysta nienawiść. W tym momencie Róża zrozumiała, że źle się zabrała do tej sprawy i nie da rady przekonać rozmówcy do współpracy.

Dała duchom sygnał, aby rozerwały swą ofiarę odwróciła, co prawda wzrok, ale i tak z trudem zniosła okrzyki bólu połączone z rozrywaniem ludzkiego ciała. Duchy za to bawiły się świetnie dużo przyjemności czerpały ze swej krwawej roboty wstrzymała jednak rozrywkę, kiedy lodziarz ogłosił, że planuje sodomizować trupa.
Kilkoma zaklęciami złożyła krwawe strzępki na powrót w ubrane ciało maskując powód śmierci, jako zawał serca. Duszę starego komunisty uwięziła w pojemniku po farbce modelarskiej, który znalazła przy ławce, bo służył za podwórkową popielniczkę wyglądało na to, że Witkowski spędzi wieczność w towarzystwie rozmokłych petów.

Róża na wszelki wypadek zabrała pistolet zmarłego, brak jednej kuli mógł zostać uznany za podejrzany a zabranie kabury z bronią można łatwiej wyjaśnić.

Krzysztof

Seba był prawdziwie zaszokowany Krzykowskiego pomysłem wysyczał do niego szeptem - No, co ty?!! Ja kocham moją żonkę i dzieci! Zresztą widziałem tą raszplę, co mi sugerujesz toż to jedna z tych pojebanych gotek. Chcesz żeby mnie szantażowała? Dziwka to Bierzę pieniądze i nie robi problemów a ta twoja znajoma by mnie szantażowała i Kaśka by pewnie jej brzuch maczetą rozpruła a potem mnie kutasa ucięła. Dziwki to co innego - Wyjaśnił swój szowinistyczny punkt widzenia głośniej zaś dodał - Na serio już musisz iść ? No dobrze, skoro się umówiłeś… Daj znać jakbyś zmienił zdanie w tamtej sprawie - Dodał szeptem odprowadzając go ku wyjściu z działki.

Grill 2: Pytani i odpowiedzi.(wszyscy)


- Rozumiem, więc tym jest Tass, Stefan się nam z magii nie tłumaczył. W sumie popełniliśmy błąd jakbyśmy bardziej współpracowali ze sobą to może by nam nie zaginął nie wiadomo gdzie? Dlatego teraz staramy się być bardziej otwarci… To samo radziłbym wam pomagajcie sobie nawzajem i nie twórzcie tajemnic ponad potrzeby – Odkorkował butelkę, którą przyniósł ze sobą i pociągnął długi łyk.
- Dobra, nie będę smęcił jak stary dziad, Igorze możesz sobie pozbierać ten Tass podzielcie się nim z Różą nie chcę żadnych wewnętrznych wojen między magami, jeżeli chcecie możecie zawrzeć sojusze z tymi Zakonami z tym, że nie chcę żeby nam się nagle zjawiła na wycieraczce armia magów, którzy będą chcieli rozerwać okolice w poszukiwaniu mocy. Jestem świadom, że musimy zawrzeć sojusze z zewnętrznymi siłami, ale nie chcę na nich polegać przy rozwiązywaniu wszystkich konfliktów czy to jasne? Potrzebujemy zachować autonomie Zielonej Arkadii – Doprecyzował.
Na propozycje skręta Babcia Kwiatek zaklaskała z radości w dłonie, – Ale fajnie! A mogę zwiększyć ilość THC żeby było fajniej? I pieczone jabłuszka na deserek no to jest mój rodzaj imprezy. Faceci z Żulowej Gwardii też byli chętni żeby się sztachnąć.
- Ja podziękuje używki nie działają na wilkołaki, dlatego właśnie zacząłem pędzić magiczny alkohol, bo normalny przestał dawać kopa po pierwszej przemianie – Wyjaśnił - Wiśniowego winiak z chęcią się napije dla smaku do tego dobrej kiełbachy z chlebem.
- Ja żeby cokolwiek poczuć musiałabym upić z kogoś pod wpływem albo w przypadku środków płynnych zmieszać z krwią – Dodała od siebie Krwawa Wróblica.

- No to mamy już zaplanowane wstępne rozpoznanie sprawy Tracza, a jak tam inne problemy? Coś wam się udało załatwić potrzebujecie od nas jakieś pomocy? – Spytała Pani Maria.
- Ja z pewnością doceniłbym waszą pomoc w trakcie dzisiejszego polowania na duchy zanieczyszczenia i technologii wszyscy jesteście członkami stada. Nikogo prócz Franka nie będę przymuszał, ale z chęcią bym uczcił z wami nadchodzącą noc oraz partnerstwo poprzez złowienie kilku parszywców i przerobienie ich na magiczny bimberek – Poprosił Śmietnikowy Szaman.

Słysząc to Krzysztof przypomniał sobie, że dawno już nie żywił się strachem. Czy przerażenie duchów będzie mu starczyć za strawę? A może warto poprosić członków nowej rodziny żeby pomogli mu nastraszyć kilku Kiboli? Jeżeli dobrze rozegra sprawę może go czekać dzisiejszej nocy prawdziwa uczta.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 04-03-2017 o 10:48. Powód: Zapomniałem dodać jednego szczegółu.
Brilchan jest offline