Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2017, 19:25   #31
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Franciszek „Franka” Graba

Zignorowana Irena ostentacyjnie wyciągnęła z kieszeni różaniec i zaczęła się modlić, kiedy i to nie wzbudziło żadnej reakcji poszła do swojego domku.

- Mamy niedaleko Biedronkę i Ikę czy jak to tam ci Norwegowie nazwali, ale jeżeli mogę ci podpowiedzieć Skarbie ty mój to lepiej jedź do sklepu ogrodniczego, który jest kawałek drogi za działkami w Okuniewie mają lepsze narzędzia niż te sieciówki, nie wspierasz zagramanicznego biznesu a co najważniejsze nie przenawożą roślin, które w sklepie pod odpowiednim światłem świetnie wyglądają, ale w większości przypadków zdychają po przyniesieniu do domu - Ostatnie zdanie wypowiedziała takim tonem jakby sklep z pod znaku uśmiechniętego robaka popełnił zbrodnie porównywalną z Holocaustem.

Resztę czasu do wieczornego spotkania Franek poświęcił na jeżdżenie w tą i z powrotem do lokalnego sklepu sprzedawczynie były dla niego bardzo miłe po części z powodu tego, że był przystojny a po części, przez to, że robił duże zakupy. Rzeczywiście zgodnie z tym, co mówiła Pani Maria Kwiatkowska, ( bo tak brzmiało cywilne imię Babcia Kwiatek) wyraźnie dbali o klienta, bo w przeciwieństwie do sieciówek wiedzieli, że oszukać można tylko raz a nie mogli liczyć na ciągły dopływ jeleni, których kusiliby sztucznie zaniżanymi cenami.

Nie golili też nikogo przesadnie narzędzia były porządne, ceny rozsądne, rośliny zadbane a trawnik przed sklepikiem usiany wszelkiego rodzaju plastikowymi krasnalami ogrodowymi oraz innym kiczem. Gdy właściciele zobaczyli, że Graba planuje cofać się tyle razy na rowerku zaproponowali, że podwiozą go wraz z zakupami na działki.

Róża

Sprzedawca lodów wydawał się być przerażony z zamrażarki przed nim wyskoczyła dziewczyna zombie i wydając z siebie zduszone jęki, które chyba były śmiechem wyrwała mu język, który włożyła do własnych ust po kilku próbach krzyknęła - Hahaha, wygrałam zakład! Ale ty masz obrzydliwy oddech pora na lody! - Zaklaskała w ręce i z nowo naprawionych głośników popłynęła kolejna piosenka walcząca o uwagę słuchacza z Guns and Roses.

- Dość tego hałasu i jazgotu! - Krzyknęła babcia Róży i wszelki dźwięk umilkł chyba ona miała tu obecnie najwięcej władzy zombica pokiwała głową na znak zgody, po czym, nałożyła sobie porcie lodów w rożku przyozdobioną żyletkami lizała ów przysmak nie przejmując się cięciami, które sądząc po jego zachowaniu odczuwał ciągle chwytający się za krwawiące usta i jęczący z bólu sprzedawca.

Róża wciąż nie była pewna czy ma do czynienia z duchami czy wyjątkowo autonomicznymi projekcjami starsza pani usiadła z nią przy stoliku i po wysłuchaniu tego, co wnuczka miała do powiedzenia chwyciła ją przyjaźnie za rękę - Oh, kochana niepotrzebnie się martwiłaś jeszcze zanim do mnie przyjechałaś wszystko na ciebie przepisałam testamentu nie da się podważyć. - Zapewniła wnuczkę z uśmiechem jednak za chwilę posmutniała - Przykro mi, że tak źle wychowałam twojego ojca. Źle dobrałam sobie męża i przekazałam mojemu dziecku złe geny. Dodatkowo twój dziadek był alkoholikiem takie były wtedy czasy oglądałam kiedyś program w telewizji o Dorosłych Dzieciach Alkoholików wydaje mi się, że twój tata ma w sobie uraz i dlatego był dla ciebie taki surowy wiem, że to trudne, ale proszę cię spróbuj być dla niego wyrozumiałą na swój sposób on cię bardzo kocha. Wolałabym jednak żeby moje ciało spoczęło w poświęconej ziemi jeżeli nie sprawi ci to wielkiej różnicy - Poprosiła.

Marek Krzykowski

Dzieci bawiły się w mokrym piasku z wieży leciała składanka największych przebojów programu Disco polo live a gość został przywitany spalonym mięsiwem i tanim piwem.

Gdy Kaśka odeszła na chwilę przewinąć dzieciaka lekko podchmielony Seba nachylił się do Krzysztofa i konspiracyjnym szeptem zapytał - Hej chciałbyś przejść się do burdelu? Jeden jest niedaleko kocham moją żonę, ale po dzieciakach trochę się rozjechała zresztą oboje jesteśmy zmęczeni a przy dzieciakach nie bardzo jest jak. Moglibyśmy se na wzajem pilnować pleców żeby nas kurwy nie okradły - Zaproponował.

Michał Igor Zgorzelec

- I co mam iść tam gdzie już są jakieś inne duchy żebym musiał walczyć z nimi o odebranie im ich władztwa nad jakimś terenem?! Nie jestem najeźdźcą szamanie! Przyznam ci jednak, że jesteś pierwszą istotą od jakiegoś czasu, która okazała mi należyty szacunek. Nagrodzę cię, więc wielkim zaszczytem mojego towarzystwa i zamieszkam w oczku wodnym znajdującym się w pobliżu twej nory - Oznajmił władczym głosem - Skoro nie możesz zwrócić mi mojego władyctwa to, chociaż pozbądź się tych ślimaków, gołodupców! Nie są stąd przepędziły moje ulubione żaby z tych terenów, bo zjadają ich młode chcę, aby moi kumkający poddani znów zapełnili te tereny! - Rozkazał Michał przypominał sobie coś o tym, że hiszpańskie ślimaki bez muszli faktycznie są w Polsce gatunkiem inwazyjnym sprowadzonym przez przypadek z jakąś dostawą owoców do supermarketu.

Za to ludzi było o wiele ciężej przekonać znaczna część wypierała się, że coś w ogóle źle robi, ale usłyszał też dużo wyjątkowo głupich argumentów:

- Na coś trzeba umrzeć młodzieńcze! Nie gadaj mi tu tych żydowskich głupot z Unii eternit miał być szkodliwy i co?! Tyle lat żyje w domku eternitowym i jestem zdrowy jak byk! To wszystko spisek klubu Bilderberga, bo chcą nas zmusić żebyśmy ciągle kupowali! - Wyjaśnił zasuszony staruszek palący śmieciami w piecu, po czym, paskudnie się rozkaszlał.

- Ale "Maja w Ogrodzie" mówiła w telewizji, że te środki są najlepsze! Chcę mieć taki śliczny ogródek jak na tych wieżowcach - Wyjaśniła starsza Pani stosująca za dużo chemii.

- Przecież jak się pozbywam śmieci to recykling co nie stary ? - Spytał się głupio nastolatek - A komu by się chciało wozić to do miasta skoro las tak blisko? Ziemia wszystko wchłonie - Rzekł z pewnością w głosie.

Kilka osób dało się przekonać żeby złożyć wnioski o dofinansowanie wymiany pieców pod warunkiem że brodacz wszystko za nich wypełni i złoży w odpowiednim urzędzie będzie się też trzeba upewnić że wymienią piece na mniej trujące zamiast nowych a równie szkodliwych.

Spotkanie na grillu u Igora

- Słuchajcie do tych problemów, które już mamy na głowie muszę dodać jeszcze jeden w mieście pojawił się nowy biznesmen Janusz Tracz. Przyjechał z jakiegoś pipidówka i wykupił pola od rolników a teraz zalał betonem rowy melioracyjne! Chcę budować tam osiedle domków jednorodzinnych, ale kretyn nie pomyślał, że przecież bez odpływu wszystko w okolicy zaleje woda nasze działki będą zrujnowane! - Ogłosił Pan Andrzej.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-08-2017 o 17:11.
Brilchan jest offline  
Stary 19-02-2017, 20:06   #32
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Duchem Wielkiego Bagniska, czyli o tym jak wszystko idzie jak po sznurku.


Prawdę mówiąc Igor był lekko zdumiony ofertą, a może raczej narzuceniem swojego zdania, Ducha Wielkiego Bagniska. Zabawne w tym było jednak to, że planował i tak złożyć mu właśnie taką propozycję. Oczywiście z własnych samolubnych pobudek. Otóż, posiadanie takiego ducha, który co prawda powoli by odzyskiwał siły, było wielce pożyteczne. Jego wiedza i darmowe ostrzeganie o tym czy kto nie myszkuje po jego terenie były co najmniej korzystne. Można powiedzieć, że upatrywał w nim swojego rodzaju nauczyciela i stróża... a zapłata była stosunkowo niewielka. Tylko trzeba było się pozbyć tych ślimaków-szkodników i okazywać szacunek, bo w sumie co mogło pójść nie tak z tym planem?

- Będę wielce zaszczycony z Twojego towarzystwa. - odpowiedział z uśmiechem Szaman - Jestem pewny, że mogę się wiele od Ciebie nauczyć. Tym bardziej, że w tych czasach trudno o prawdziwą wiedzę z Dawnych Czasów.

Walka o lepszy byt działek, czyli słów kilka o ludzi przekonywaniu.


Szło różnie. Jedni byli bardziej upierdliwi, lub głupsi od innych, ale na szczęście kilka osób dało się przekonać do wymiany piecy... tylko będzie musiał się upewnić, co do tego na co zamieniają. Ogólnie wiedział, że będzie to przeprawa na internetach w poszukiwaniu specyfikacji i niejedna wizyta po sklepach, by podsunąć akurat te które są korzystne... ale czego się nie robi dla spokoju duchów natury?

...tym bardziej, że jeśli by zostawił te duchy samopas i nic nie zrobił to weszłyby mu na głowę i spać nie dały..

Jednak nie wszyscy byli podatni na perswazję. Pośród wyjątkowo topornych znalazło się jednak kilka perełek i o nich można by wspomnieć. Szczególnie, że Igor lubił ludzi trudnych. Na nich najlepiej szlifowało się swoje umiejętności, a każdą praktykę wręcz witał z otwartymi ramionami. W końcu w tych czasach ciężko było o dobrego interlokutora...

Pierwszym ewenementem okazał się staruszek. Bidulek widocznie już na zdrowiu podupadający, ale wciąż się mocno życia trzymający. Jak żyw wierzył w teorie spiskowe i te teorie miał zamiar obrócić przeciwko niemu.

- Dlatego trzeba wiedzieć co kupować, by nie przepłacać, a korzystać przez długie lata i mieć piecyk wart swojej ceny w złocie. Piecyk z którego jeszcze nasze wnuki będą korzystać. Odwiedzi mnie Pan jutro... powiedzmy w południe? Mam bardzo dobry piecyk, naręcze drewna starcza mi na prawie cały dzień, bo ciepło oddaje i trzyma wręcz rewelacyjnie, a przy okazji poznamy się lepiej. Jestem tu nowy i z chęcią bym poznał sąsiada przy herbacie, lub kawie.

Kolejnym ciekawym przypadkiem okazała się miła, acz naiwna, starsza pani stosująca chemię w ilości wystarczającej by struć konia... a co dopiero glebę i wszystkie rośliny. Jeśliby się jej nie wyprowadziło z błędu to niedługo czekać, a rosnąć będzie tylko to co uodpornione... czytać modyfikowane genetycznie.

- Ta miła pani z telewizji bierze grube pieniądze za to by właśnie promować preparaty które to ani skuteczniejsze niż natura, ani tanie, nie są. Pamiętam jak za młodych lat kiedy jeszcze hodowałem storczyki na parapecie w domu podlałem je promowaną chemią... co tu dużo mówić. Zmarniały mi. Gdyby nie rada mojego świętej pamięci dziadka to bym ich nie odratował. Wymieniliśmy ziemię na mieszankę torfu i kory, podlaliśmy odrobiną rozcieńczonego piwa... i wspaniale mi odrosła i przepięknie rozkwitła... - Igor zamyślił się na chwilę sięgając po wspomnienia... nie takie całkiem prawdziwe... by oddać chwilę - ...to były piękne czasy. Od tamtej pory nie używam chemii i wszystko mi rośnie ładniej i dojrzalej niż kiedy ją stosowałem, a tym kłamcom i naciągaczom z telewizji mówię "nie". Trzymam się dobrych dziad mojego dziadka który zawsze mówił "natura wymyśliła lekarstwo i nawóz na wszystko" i jestem szczęśliwy. Oszczędzam na chemii i żyję w zgodzie z roślinami, a one to wiedzą. Właśnie, wiedziała pani, że rozmawianie z kwiatami sprzyja ich rozwojowi? Sam się dziwiłem, ale... to prawda.

Jednak po rozmowie z przyjazną staruszką przyszła pora na młodzika. Lat naście i Michał musiał przyznać, że jego argumenty sprawiły, że delikatny uśmiech zawitał na jego twarzy. Cóż, myślenie miał całkiem "cywilizowane".

- Skoro ziemia wszystko przyjmie, może wykopiesz dziurę na działce i zakopiesz w niej wszystkie śmieci? Po co fatygować się do lasu i tracić na benzynie, ryzykować spotkanie z leśnikami, czy strażą miejską? W końcu ziemia wszystko wchłonie, prawda?

Co prawda wiedział, że młodzik zacznie zaprzeczać i się wykręcać, ale to było częścią gry. W końcu kto by śmiecił na własnym terenie? Tak czy inaczej miał zamiar wykorzystać tą nagłą zmianę w myśleniu młokosa by przekonać go do pozbywania się śmieci w cywilizowany sposób. Czyli wywożąc je. Obracanie kota ogonem... jak on to lubił.

Takie to przygody tego dnia miał biedny Szaman w swojej walce o dobro działek... lecz zbliżał się już powoli zmierzch, a on miał w planach jeszcze ugościć swoich towarzyszy broni. Starą i młodą gwardię, czy jak to w tych czasach się to zwało, a jutro? Jutro było całkowicie osobną historią... równie pracowitą, i równie ekscytującą.

Spotkanie u Szamana, czyli planów knucia ciąg dalszy... z niespodzianką.


Domena Igora nie zachwycała. Ot, trzy działki połączone w jedną z drewnianym domkiem z bali na tej po lewej stronie i z dwoma okropnymi pustakami po prawej. Trochę drzewek, trochę krzaków, a wszystko zarośnięte jak nieboskie stworzenie.

Szczęśliwie ogień w palenisku się tlił, a na ruszcie znajdowała się karkóweczka i kiełbaski od znajomego rzeźnika, oraz troszkę chlebka, by był bardziej chrupki. Wnętrze jego Sanctum nie było nadzwyczajne, choć główny pokój był całkiem spory. Na środku znajdował się stolik z czterema krzesłami, pod kominkiem stary fotel, a w rogu większych gabarytów wersalka. Do tego szafa, kredens i puste półki. Widać było, że Szaman dopiero się wprowadzał. Centralny stół zastawiony był plastikową zastawą. Pod nim znajdowało się parę zgrzewek piwa i dwie flaszki wódki, oraz kilka kartonów soków tłoczonych. Tak, tłoczonych, bo napojów z koncentratów czy innych ekstraktów znieść po prostu nie mógł.

Na słowa wilkołaka zamyślił się poważnie. Ten biznesmen stanowił problem, bardzo poważny problem, a kiedy doszedł w głębi siebie do decyzji powiedział.

- Zwykłym przekonywaniem go nie weźmiemy. Trzeba napędzić mu takiego stracha, by całkowicie odpuścił. W tej kwestii jednak na mnie nie liczcie... - lisi uśmiech pojawił się na jego twarzy - ...ja jestem dobrym Thearch'ą.

- Wracając jednak do poprzedniej kwestii... - powiedział z dozą namysłu - Tass... to skondensowana energia magiczna która powstaje kiedy energia Źródła nie zostanie pobrana przez Władającego. Nie znam układu sieci geomancyjnych w tej okolicy, ale jeśli rzeczywiście na przecięciach znajdują się Źródła to możemy oczekiwać zdrowej ilości Tassu rozsianej po całej Zielonej Arkadii. Pozyskanie jej ułatwiłoby nam wymuszenie współpracy wśród Zakonów... być może nawet rozwiązując nasze problemy z ubekiem i biznesmenem.

Leniwy uśmiech pojawił się na jego twarzy po czym sięgnął do kieszeni płaszcza i wyciągnął dużego skręta i pomachał nim lekko w powietrzu.

- Reflektuje ktoś na odrobiną relaksu? - zapytał kładąc nacisk pomrukiem na ostatnie słowo widocznie zadowolony z czegoś.

Wtedy nagle widać było, że myśl zawitała mu w głowie.
- Jest jednak szansa, że da radę go przekonać "miękkimi" środkami perswazji... - powiedział z z wyraźnym zadowoleniem - ...ale to będzie wojna podjazdowa.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 21-02-2017 o 18:02.
Dhratlach jest offline  
Stary 20-02-2017, 21:25   #33
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Oczy na świat materialny otworzyła o piątej trzydzieści. Z chęcią pospałaby dłużej, ale zdawała sobie sprawę, że tona papierokracji, którą właśnie stworzyła, nie załatwi się sama. Tak, Róża miała masę ludzi do obdzwonienia i równie wielką ilość złych wieści do przekazania. Szczęśliwym trafem napatoczył się jej pod rękę babciny notatnik zawierający numery telefonów wszystkich członków rodziny, więc mogła przynajmniej usystematycznić jakoś podjęte działania. No i tak zrobiła. Po dziesiątym nazwisku wprawiła się tak bardzo we wszelkie „wielka szkoda”, „ogromna strata” i „serce pęka mi z żalu”, że wybąkiwała je praktycznie z automatu, skrobiąc na boku korespondencję elektroniczną do swojego znajomego zaopatrzyciela w rzeczy dziwne i cudowne. Owy handlarz wszystkim, co szykowne, pozwolił jej nawet wybrać model zamawianego produktu. Rozważając dostępne opcje, wybrała tę retro, rezerwując przyciemniane lenonki w złotych obramówkach.

Lekarz, do którego jakby nie było zadzwoniła najpierw, zjawił się ponad godzinę po zawiadomieniu, kiedy dziewczyna przetrzebiła już połowę zawartości notesu. Specjalista z zakresu profesji medycznej podawał tanimi podróbkami Marlboro i chyba był odrobinę wczorajszy, ale diagnozę wystawił jak należy, wpisując w odpowiednią rubrykę słowa „zawał z wylewem” i podbijając akt zgonu. Wyraził swoje jakże głębokie współczucie i stwierdzi, że jeśli Róża będzie potrzebowała z kimś porozmawiać, zawsze może zgłosić się do niego. Dziewczyna podziękowała zdawkowo i odprowadziła pana doktora do drzwi, tłumacząc, że musi jeszcze dostarczyć smutne wieści dalszej rodzinie. Kiedy drzwi się zamknęły, mogła w końcu wyciągnąć z pod paznokcia kawałek cebuli, przestać szlochać jak przedstawicielka pokolenia umarłych romantyków i wrócić do maltretowania przycisków aparatu.

Rozmowa z tatem i mamem była najbardziej kolorową ze wszystkich odbytych – tylu inwektyw i zarzutów pod swoim adresem dziewczyna nie usłyszała od czasu, kiedy wspólnie z licealną koleżanką zgubiły się po zmroku na warszawskiej Pradze. Ojciec zarzucał jej morderstwo, groził przeprowadzeniem sekcji zwłok i zarzekał się, ze przyjedzie i wywróci mieszkanie do góry nogami w poszukiwaniu używek. Róża wykorzystała przerwę w litanii taty, żeby powiedzieć mu, że zakład pogrzebowy „Oaza” oszacował wstępne koszty pogrzebu na cztery tysiące złotych. Co prawda w odpowiedzi usłyszała tylko ryk bezsilnej frustracji, ale był on dość dobrym potwierdzeniem tego, że ojciec odebrał zawiadomienie jasno i wyraźnie. Po chwili ciszy słuchawkę podniosła matka i, postępując zgodnie ze tradycją, zaczęła usprawiedliwiać zachowanie męża. Dziewczyna miała już w tym momencie dość całej tej błazenady i przed zakończeniem rozmowy powiedziała tylko, że zobaczy się z rodzicami za dwie doby, czyli w dzień pochówku. W sumie to była nawet ciekawa, jaki tor obiorą dalsze działania ojca…

Z sądem spadkowym bić się na razie nie miała ochoty. Poza tym, lepiej było nie dawać tatowi pretekstów i poczekać aż babcine ciało otuli drewno i zasypie ziemia. Do jedenastej zdążyła za to obrobić całą listę numerów zawartych w kajecie oraz skończyć i puścić w obieg jeden ze zleconych szkiców. Kiedy odkładała tablet i rysik na stół, przez pokój gościnny przetoczył się jej tabun niematerialnych bytów w kolorze jadeitu. Szeleściły potępieńczo liśćmi i trzaskały gałązkami. Zdawały się za czymś gonić, ale czarnowłosa nie mogła dojrzeć za czym. Jedna z biorących udział w pościgu istot, wyglądająca jak humanoidalny zlepek chwastów z dodatkiem jarzębinowych oczu, zatrzymała się przed Różą i przyklękła na jedno pseudo kolano.



– On już nie będzie panienki niepokoił! Szast-prast! Przepędziliśmy go, gdzie pieprz rośnie! Nie pozwolimy nikomu szpiegować członków naszego stada! Szast! – przemawiający kawałek zieleniny wręcz piał dumą z powodu dokonania swojej grupy pościgowej.
– Jego. Hmm… A kim „on” właściwie był? Musisz zrozumieć, mój Chwastivalu, że zwyczajnie nie jestem w stanie zobaczyć duchów, z którymi nie zostałam związana. Przynajmniej jeszcze nie… – wyjawiła pomocnie „panienka”, delikatnie gładząc swojego rozmówcę po skołtunionej głowie w ramach podzięki. Szelest, jaki humanoid wydał w odpowiedzi, przywodząc na myśl mruczenie zadowolonego kota, który właśnie skonsumował kanarka.

– Toż to był jakiś pomiot technologii, moja pani! Szast! Plugawa kreatura o elektronicznych trzewiach i złych zamiarach! Prast! Chyba ktoś przy nim jeszcze majstrował! – wyjawił niewielki humanoid z zajadłością zarezerwowaną dla najgorszych wrogów Królestwa Arkadii.

– Rozumiem. W takim razie bardzo dziękuję za interwencję w moim imieniu. Gdybyście napotkali jego albo jakiegokolwiek innego ducha, który węszyłby w pobliżu bez pozwolenia, daj mi proszę znać, Zielony Rycerzu. Czy chciałbyś może coś w ramach wynagrodzenia?

Róża spytała go o to w wyniku nagłego napadu sumienia, ale jej obrońca tylko pokręcił przecząco głową. Smagnął się w pierś podobnym do ręki liściem i odrzekł:
– Prast! Ależ w żadnym wypadku, pani! To był mój obowiązek!
Chciała zaciągnąć jeszcze trochę chwastowego języka, ale waleczny kawałek flory tylko się jej ukłonił i pobiegł za resztą zielonego towarzystwa. Czarnowłosa została pozostawiona samej sobie. Zamierzała niebawem wrócić do spraw związanych z pochówkiem. Tyle tylko, że przedtem musiała dopracować jeden szczegół wieczornego spotkania. W końcu do wizyty w pobliskiej placówce „Oazy” i wyboru modelu trumny miała jeszcze ponad dwie godziny…

***


Sporządzenie godnie wyglądającego rysunku zajęło Róży godzinę, ale proporcje, perspektywa i cieniowanie wyszły wzorowo. Osoby pokroju lodziarza i jego nadgniłej koleżanki łatwo było przywołać z pamięci. Przy przenoszeniu reszty potencjalnych gości z umysłu na papier artystka sugerowała się zeznaniami swojego nowego stada. Zdecydowanym ruchem machnęła podpis w lewym dolnym rogu kartki. Papier błysnął mieszanką srebra i błękitu, czubek ołówka pokrył się szronem, a temperatura w pomieszczeniu poleciała na łeb na szyję. Przed siedzącą w kręgu trocin i grafitu dziewczyną pojawiły się trzy sylwetki widoczne i słyszalne tylko dla niej. Ich obecność nie była jednak objawem nowopowstałej choroby psychicznej, a efektem końcowym rzuconego właśnie zaklęcia. Dwie persony znane ze snu i jeden sierściuch, którego nadwaga zmusiłaby do refleksji nawet najbardziej zagorzałych miłośników fast foodów.
– Witam was w mojej skromnej domenie. Ufam, że zaklęcie wyjawiło wam już powód tego wezwania, więc przejdźmy od razu do działania nie tracąc czasu na zbędne…

Tłusta kotka zmrużyła ślepia na magiczkę, nie dając jej dokończyć.
~ Byłam wspaniałe kocię... Wszyscy mnie kochali i podziwiali. Masz szczęście, że chcę zapolować na twoją zdobycz. Nic więcej mi nie potrzeba nad wspólny cel ~ rzuciła z namacalną wyższością zwierzęca zjawa, nie stawiając jednak żadnych dodatkowych żądań. Lodziarz zaśmiał się jak szaleniec i, bez zważania na swoja sytuację, zaczął bredzić:

– Hahaha! Głupi, głupi… głupi kot! A ja coś chcę, oj taaak! – wygładził poplamiony biały strój i spokojniej dodał – Weźmiesz takiego słodkiego cukieraska. Albo lepiej kilka... Roztopisz i wsuniesz tam żyletki. Takie malutkie, żeby była słodko ostra niespodzianeczka! Potem rozrzuć to gdzieś na ulicy. Albo na placu zabaw żeby dzieciaczki znalazły! Możesz też, jeżeli chcesz, zamiast żyleteczek wrzucić tam LSD! Będzie zabawa! – ucieszył się dziko, zacierając ręce.
Zombica zdzieliła go po łysiejącej głowie. Sama wyglądała jak jakaś fanka Amy Winehouse albo stylistyka Americano. Włosy upięła w wysoki kok. Mocny makijaż nie dał rady zamaskować gnicia skóry, a w oczy rzucała się biała kość wystająca ze złamanej pod dziwnym kątem prawej ręki. Sycący oczy widok. Bez wątpienia.

– Nie słuchaj tego powalonego psychola moja droga, jestem Betty Bones – przedstawiła się grzecznie i pomachała Róży kością przedramienia. Brakowało tylko dygnięcia.

– Chciałabym żebyś znalazła jakiegoś wstrętnego szowinistę i ukarała go za jego postępki, żeby już więcej tak się nie zachowywał– poprosiła grzecznie.
Czarnowłosa nekomantka przesłoniła twarz lewą ręką. Nawet ona miała swoje granice wytrzymałości psychicznej, a nieżywy sprzedawca przysmaków właśnie jedną przekroczył. Róża uniosła prawą dłoń i wycelowała palcem wskazującym w zjawę łysiejącego mężczyzny. Ten otworzył szerzej oczy, kiedy jakaś niewidzialna siła przecięła pomieszczenie. Rozdął się jak balon, a następnie doznał nagłego ataku wklęsłości i runął płasko na podłogę, rzygając ektoplazmą. Sama prowodyrka zignorowała barwne efekty dźwiękowe.

– Wasz potencjał negocjacyjny jest… chwiejny, ujmując sprawę delikatnie - powiedziała magini, wstając. Podeszła do leżącego na podłodze widma i opuściła mu na kark podeszwę.

- A teraz posłuchaj mnie uważnie, ty żałosna imitacjo Kapitana Spauldinga. Zrobisz to, co ci powiem, albo wywlokę cię na drugą stronę i puszczę z dymem wszystkie twoje pęta. Natomiast jeśli spróbujesz się chociażby zbliżyć na pięć metrów do jednego z lokalnych dzieci, to niebyt będzie wydawał ci się rajem w porównaniu z atrakcjami, jakie Ci zafunduję. Staniesz się moim małym hobby, projektem artystycznym, nad którym będę pracować, kiedy ogarnie mnie znudzenie. Jasne?- za pytaniem podążyło zwiększenie nacisku buta.

Usłyszawszy spanikowaną mamrotaninę o twierdzącym brzmieniu dobiegającą z parkietu, czarnowłosa zrobiła krok do tyłu i wypuściła powietrze z płuc. Musiała przyznać, że trochę ją poniosło. Toteż nie chcąc wyglądać jak dozorca niewolników na plantacji bawełny, ujawniła słuchaczom marchewkę tam, gdzie wcześniej ulokowany był kijek.

– Bardzo chętnie stworzę dla was efemeryczne przedmioty w ramach rekompensaty. Mogę też wzmocnić wasze niematerialne formy lub zmienić ich wygląd. Ale o tym, że zostanę dziewczynką na posyłki z miejsca zapomnijcie… – ucięła ostrzegawczo, spoglądając na poturbowanego psychopatę próbującego właśnie powrócić do pozycji pionowej.

– Mnie tam ta pokazówka wystarczy jako nagroda – wtrąciła Betty, nie mogąc zamaskować trupiego uśmiechu wywołanego widokiem korzącego się kolegi.

– Świetnie. Przejdźmy w takim razie do omawiania szczegółów. Za niecałą godzinę jestem umówiona w sprawie wyboru trumny, a nie chciałabym się spóźnić… – podsumowała nekromantka, sięgając po przygotowaną wcześniej rozpiskę z podziałem pośmiertnych ról.
 

Ostatnio edytowane przez Highlander : 21-02-2017 o 20:22.
Highlander jest offline  
Stary 21-02-2017, 20:21   #34
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację

Sebogril
Marek Skrzywił się.
- Nie zbyt, zwłaszcza dziś. Wczoraj poznałem paru znajomych, a oni robią grilla, a to tacy znajomi, że jak go zrobią, to trzy dni będziemy chorować. Możesz wpaść, ale to dziwni ludzie, choć przydatni. Wiesz, kombinujemy jakby coś z tych działek wyciągnąć. Kokosów z tego nie będzie, Ale parę grosza skapnie. A po za tym, wiesz ja nie jestem śmiały wobec dziewczyn. Moją pierwszą była Ta Stefania, co z chłopakiem Si pokłóciła i dała mi, abym z nią na studniówkę poszedł. Były dziewczyny, niedużo. Nieśmiały jestem. I w sumie dziwnie by to było. Ale wiesz, mamy tu taką Różę, artystka nie s moim typie, ale przystawia się do takiego jednego geja przez wyposzczenie. Może byś do niej… – uśmiechnął się i dopił piwo

Na grillu wspólnym.
Marek podrapał się po brodzie.
- Nie jestem pewien cz cię rozumiem, Tass to jakaś magicza waluta, tak? Jak krew dla wampirów? A ta arkadia to chyba nie jest dobre miejsce, bo mój znajomy gadał, że to bardzo złe miejsce. – Popatrzył na skręta i pokręcił górą – Już byłem na grilu z takim znajomym ze szkoły. Co do miękkich środków, sugeruję znalezienie nań haka… Lub zawał… – uśmiechnął się ponuro - Mogę iść z Igorem, jeśli potrzebuje... Kogo?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 22-02-2017 o 15:28.
Slan jest offline  
Stary 22-02-2017, 17:56   #35
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
To był pracowity dzień z dobrze wydanymi pieniędzmi. Franek kupił wszystko czego potrzebował do swojej działeczki. Przy okazji załapał się na „darmową” podwózkę ze wszystkimi swoimi zakupami. Przez co dzięki zaoszczędzonemu czasowi i sile, mógł pojechać do sklepu monopolowego i kupić trochę jedzenia dla siebie i… proszonego na grilla, na którego nie miał najmniejszej ochoty, ale jak mus… to mus.

Na spotkanie postanowił przynieść faszerowane orzechami włoskimi i cynamonem jabłka, zawinięte w folię aluminiową, w sam raz do upieczenia i zjedzenia na deser na ciepło. Z picia przyniósł zielone i pomarańczowe frugo w dużych butelkach. Alkohol i tak na niego nie działał jak na zwykłych ludzi, więc szkoda mu było pieniędzy na coś co nie tylko nie trzepie ale i nie smakuje tak jak bimber domowej roboty.

Przyszedł o czasie. Ubrany w jeansy i błękitną koszulkę polo. Na nosie miał okulary lustrzanki, za których spokojnie mógł obserwować otoczenie, gdyby przyłapała go nudna pogawędka z którymś z działkowiczów.
Na propozycję zapalenia skręta uśmiechnął się tylko pobłażliwie, kręcąc głową. Igor zdecydowanie zaliczał się do miękkich pał udających kozaka. Obserwowanie go, było nawet zabawne.
Milcząc, przysłuchiwał się rozmówkom i propozycjom, samemu się nie chwaląc co myśli o całej sytuacji.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 24-02-2017, 19:17   #36
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Igor się zamyślił gładząc brodę. Tak... obecność wilkołaka mogłaby być przydatna, tym bardziej, że charakter i aparycja mogłaby się przysporzyć ich sprawie. Szczególnie jeśli perswazja by nie podziałała. Był tylko szkopuł z hakiem. Nie mieli czasu, a takie szuje jak Tracz to zazwyczaj dobrze się kryli...

- Tak, to dobry pomysł. Jak by moje przekonywanie nie podziałało to można mu pogrozić sprowadzeniem na łeb całej pikiety ekologów, mieszkańców, a nawet wnieść pozew do sądu o narażenie na szkody mienia publicznego...

Pokiwał powoli głową w zadumie po czym uśmiechnął się podle.

- Zabawne, nigdy nie musiałem nikogo zastraszać. Ludzie są bardziej pomocni kiedy się ich przekona. Jeśli dobrze czytam Tracza nie powinno być problemu, ale zdecydowanie Twoja obecność może być wielce pomocna.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 26-02-2017, 12:12   #37
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Komuno zgiń! Czyli o tym, jak Róża sprzątnęła Witkowskiego.(Przed Grillem u Igora)


Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Podstarzały mężczyzna przekroczył spróchniały próg blokowej klatki i zdał sobie z niepokojem sprawę, że najwyraźniej zabłądził. Nie było schodów. Zamiast tego stał przed nim masywny blok czarnego marmuru uniemożliwiający dalszy pochód. Kiedy Witowski się obrócił, wejście do budynku także zniknęło. Zastąpił je stary, artystycznie wykończony łuk drzwiowy, który najpewniej przynależał kiedyś do jakiejś gotyckiej budowli. Świat zewnętrzny także się przefarbował. Tam, gdzie do tej pory stały menelska ławeczka, huśtawki i wypełniona petami piaskownica, rozpościerała się teraz posiana nagrobkami i powykręcanymi konarami drzew płaszczyzna. Pozostałe bloki, jeśli nadal istniały gdzieś w oddali, zostały spowite gęstą mgłą. Zza jednego z wypaczonych, ogołoconych z liści dębów wyszła sylwetka odziana w czarne szaty z kapturem. Potem następna i jeszcze jedna. Od łuku, pod którym stał z otwartą paszczęką Witowski, dzieliło je jakieś dziesięć metrów. Każda postać miała twarz zasłoniętą kościaną maską. Jedna wyglądała na ludzką, drugiej bliżej było do jeleniej, zaś ostatnia nie przypominała sobą żadnego znanego mężczyźnie zwierzęcia. Starawy komunista wyłapał także jakiś ruch przy ziemi, ale gęstość mlecznej, sięgającej powyżej łydek zupy skutecznie uniemożliwiała mu stwierdzenie, z jakim stworzeniem miał do czynienia. Osoba o aparycji jeleniej kości zatrzymała się przy skarłowaciałym drzewie i oparła o nie lewym barkiem. Pozostałe dwie kontynuowały pogrzebowy pochód, zmniejszając odległość między sobą i śmiertelnikiem. Zza maski z porożem dobiegł kobiecy głos.

- Pan Witowski, prawda? Czekaliśmy na pana. Czekało tak wiele osób…– postać rozpostarła swoje ramiona. Zupełnie jakby próbowała objąć dłońmi całość surrealistycznego cmentarzyska.
- Pierdolone ćpuny i przestępcy coście mi podali? Kwasy jakieś halucynogenne? Już ja wam pokażę!- Krzyknął starzec, po czym, rzucił siatki z zakupami i sięgnął pod cienką kurtkę gdzie ukrywał kaburę z pistoletem. Strzelił, lecz kula nieszkodliwe odbiła się od jednego z nagrobków magini nie dając mu szansy na kolejny atak sprawiła, że wszystko, co było w posiadaniu przeciwnika zostało zmienione w ektoplazmatyczny kisiel i zostawiając go takim, jakim go pan Bóg stworzył.

Komunista spojrzał się zaskoczony jak jego broń i ubranie "roztapiają się" - To się nie dzieje Arghh! - Ryknął z wściekłością i rzucił się na przeciwników z pięściami nie zwracając większej uwagi na własną nagość. Atak jednak nie potrwał długo gdyż po chwili, Witold znalazł się w kolczastej klatce utkanej z cienia siłą rozpędu rzucił się na ostre kolce, które poraniły jego nagie ciało. - CO TO MA ZNACZYĆ?! ĆPUŃSKIE SZTUCZKI! - Ryknął.
– Panie Witowski, proszę się opamiętać. To żadne sztuczki. To rzeczywistość. Wiem, że uważa się pan za osobę twardo stąpającą po ziemi, więc może okłamywanie samego siebie nie jest w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. Krew, która kapie na ziemię należy do pana. Podobnie jest z ciałem kąsanym przez mróz… – powiedziała skryta za maską dziewczyna, ledwie powstrzymując się przed wybuchnięciem śmiechem.
- Słuchaj no, ty mała kurwo nie wiem, czym mnie naćpałaś się, że udało ci się odebrać mi broń, rozebrać mnie i poranić jakimś metalem, ale zgnijesz w mamrze! Mam znajomości w policji skopią cię a potem będziesz gnić w pierdlu - Odgrażał się.

Była na siebie zła. Wiedziała, że cała ta scenka nie powinna jej dostarczać tak dużo frajdy. Czuła się jak dziecko stojące z lupą nad mrowiskiem. To, co robiła, nie miało wiele wspólnego w moralnością i godnością. Dlaczego więc odczuwała taki emocjonalny high? Przez poczucie kontroli?
- Chociaż lubię patrzeć, jak dusi się pan w bezsilnej złości, to naglą mnie bardziej istotne sprawy. Przedstawię, więc realia szybko i bez zbędnych upiększeń. Z obecnej sytuacji istnieją dwa wyjścia. Pierwsze to tańczenie pod moje dyktando. Postępowanie zgodnie z zaleceniami. Drugie, to powolne tortury w wykonaniu trójki moich przyjaciół i sczeźnięcie w tej słodziastej klatce… – pstryknęła palcem, dając lodziarzowi, zombicy i kotce okazję na pobawienie się z więźniem.
Pierwsza ruszyła do boju Pusia - Zabiłeś kota teraz kot zabije ciebie - Ogłosiła złowieszczo przecisnęła się przez pręty klatki i rzuciła się na nogi swego oprawcy zostawiając na nich cztery krwawe ślady. SBk próbował bezskutecznie kopnąć bezcielesne zwierzę
Zombica podbiegła do klatki - Kurwa? Jak można mówić tak o damie? -Krzyknęła z oburzeniem i z całej siły uderzyła go w brzuch, co spowodowało u starucha stęknięcie z bólu lodziarz stanął po drugiej stronie i mocno pociągnął go za włosy- Możemy go zabić? Możemy? - Dopytywał.
Większość osób poddałoby się i błagało o życie, nagość ból i groźba tortur doprowadziłaby ich do rozpaczy i błagania o życie za wszelką cenę. Pan Witold większość swojego życia spędził łamiąc innych ludzi wiedział doskonale jak kończą ludzie w tych sytuacjach, jeżeli pozwolą się złamać, bo sam wielu doprowadził do takiego stanu był zbyt dumny żeby pozwolić sobie na taki koniec
– Nie dam się zeszmacić! Róbcie, co chcecie?! NIE BĘDĘ WASZYM PODNÓŻKIEM KAPITALISTYCZNE ŚWINIE! Masz jaja żeby dokończyć to, co zaczęłaś?! – Krzyknął a z jego oczu wyzierała czysta nienawiść. W tym momencie Róża zrozumiała, że źle się zabrała do tej sprawy i nie da rady przekonać rozmówcy do współpracy.

Dała duchom sygnał, aby rozerwały swą ofiarę odwróciła, co prawda wzrok, ale i tak z trudem zniosła okrzyki bólu połączone z rozrywaniem ludzkiego ciała. Duchy za to bawiły się świetnie dużo przyjemności czerpały ze swej krwawej roboty wstrzymała jednak rozrywkę, kiedy lodziarz ogłosił, że planuje sodomizować trupa.
Kilkoma zaklęciami złożyła krwawe strzępki na powrót w ubrane ciało maskując powód śmierci, jako zawał serca. Duszę starego komunisty uwięziła w pojemniku po farbce modelarskiej, który znalazła przy ławce, bo służył za podwórkową popielniczkę wyglądało na to, że Witkowski spędzi wieczność w towarzystwie rozmokłych petów.

Róża na wszelki wypadek zabrała pistolet zmarłego, brak jednej kuli mógł zostać uznany za podejrzany a zabranie kabury z bronią można łatwiej wyjaśnić.

Krzysztof

Seba był prawdziwie zaszokowany Krzykowskiego pomysłem wysyczał do niego szeptem - No, co ty?!! Ja kocham moją żonkę i dzieci! Zresztą widziałem tą raszplę, co mi sugerujesz toż to jedna z tych pojebanych gotek. Chcesz żeby mnie szantażowała? Dziwka to Bierzę pieniądze i nie robi problemów a ta twoja znajoma by mnie szantażowała i Kaśka by pewnie jej brzuch maczetą rozpruła a potem mnie kutasa ucięła. Dziwki to co innego - Wyjaśnił swój szowinistyczny punkt widzenia głośniej zaś dodał - Na serio już musisz iść ? No dobrze, skoro się umówiłeś… Daj znać jakbyś zmienił zdanie w tamtej sprawie - Dodał szeptem odprowadzając go ku wyjściu z działki.

Grill 2: Pytani i odpowiedzi.(wszyscy)


- Rozumiem, więc tym jest Tass, Stefan się nam z magii nie tłumaczył. W sumie popełniliśmy błąd jakbyśmy bardziej współpracowali ze sobą to może by nam nie zaginął nie wiadomo gdzie? Dlatego teraz staramy się być bardziej otwarci… To samo radziłbym wam pomagajcie sobie nawzajem i nie twórzcie tajemnic ponad potrzeby – Odkorkował butelkę, którą przyniósł ze sobą i pociągnął długi łyk.
- Dobra, nie będę smęcił jak stary dziad, Igorze możesz sobie pozbierać ten Tass podzielcie się nim z Różą nie chcę żadnych wewnętrznych wojen między magami, jeżeli chcecie możecie zawrzeć sojusze z tymi Zakonami z tym, że nie chcę żeby nam się nagle zjawiła na wycieraczce armia magów, którzy będą chcieli rozerwać okolice w poszukiwaniu mocy. Jestem świadom, że musimy zawrzeć sojusze z zewnętrznymi siłami, ale nie chcę na nich polegać przy rozwiązywaniu wszystkich konfliktów czy to jasne? Potrzebujemy zachować autonomie Zielonej Arkadii – Doprecyzował.
Na propozycje skręta Babcia Kwiatek zaklaskała z radości w dłonie, – Ale fajnie! A mogę zwiększyć ilość THC żeby było fajniej? I pieczone jabłuszka na deserek no to jest mój rodzaj imprezy. Faceci z Żulowej Gwardii też byli chętni żeby się sztachnąć.
- Ja podziękuje używki nie działają na wilkołaki, dlatego właśnie zacząłem pędzić magiczny alkohol, bo normalny przestał dawać kopa po pierwszej przemianie – Wyjaśnił - Wiśniowego winiak z chęcią się napije dla smaku do tego dobrej kiełbachy z chlebem.
- Ja żeby cokolwiek poczuć musiałabym upić z kogoś pod wpływem albo w przypadku środków płynnych zmieszać z krwią – Dodała od siebie Krwawa Wróblica.

- No to mamy już zaplanowane wstępne rozpoznanie sprawy Tracza, a jak tam inne problemy? Coś wam się udało załatwić potrzebujecie od nas jakieś pomocy? – Spytała Pani Maria.
- Ja z pewnością doceniłbym waszą pomoc w trakcie dzisiejszego polowania na duchy zanieczyszczenia i technologii wszyscy jesteście członkami stada. Nikogo prócz Franka nie będę przymuszał, ale z chęcią bym uczcił z wami nadchodzącą noc oraz partnerstwo poprzez złowienie kilku parszywców i przerobienie ich na magiczny bimberek – Poprosił Śmietnikowy Szaman.

Słysząc to Krzysztof przypomniał sobie, że dawno już nie żywił się strachem. Czy przerażenie duchów będzie mu starczyć za strawę? A może warto poprosić członków nowej rodziny żeby pomogli mu nastraszyć kilku Kiboli? Jeżeli dobrze rozegra sprawę może go czekać dzisiejszej nocy prawdziwa uczta.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 04-03-2017 o 10:48. Powód: Zapomniałem dodać jednego szczegółu.
Brilchan jest offline  
Stary 26-02-2017, 14:04   #38
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Na propozycję Babci Kwiatek i 'prośbę' Wróblicy Igor skinął głową i powiedział, wręczając blanta starszej pani by czyniła swoją magię.
- To całkiem dobry pomysł. Jestem pewny, że ktoś z naszej Gwardii da sobie upić krew. W końcu obniżenie jej ilości w organizmie stymuluje wytwarzanie nowej, a to jest wielce zdrowotne. W końcu od zarania dziejów upuszczanie krwi było jednym z sposobów na zapewnienie żywotności i zdrowia.

Następnie przyszła kolej by odpowiedzieć na dalsze pytania. Na które to miał dobrą wiadomość. No, powiedzmy.
- Rozpocząłem ciężką pracę nad skargami naszych duchów. Zajmie to trochę czasu, ale powinno pójść w miarę gładko. Przewiduję, że w ciągu najbliższego miesiąca powinny wszystkie zostać załatwione pozytywnie. Tyle w gestii wstępnych wyliczeń, choć zakładam, że stanie się to wcześniej. Wszystko zależy od zmiennych które są poza moim zasięgiem.

Pogładził brodę w wielkim zamyśleniu opierając się o o ścianę. Miał pomysł co zrobić z Witkowskim. Najlepsze pomysły zawsze wychodziły przypadkiem podczas pracy z ludźmi. Można powiedzieć, że działały "na drugim kanale" niezależnym od głównego, świadomego.

- Mam też pomysł co zrobić z Witkowskim, ale dla pewności będę musiał trochę pogrzebać. Jak się uda zyskamy cennego sojusznika. Jak nie to nic wielkiego się nie stanie i otworzą się furtki do dalszej pracy nad nim. - Lisi, cwany uśmiech pojawił się na jego twarzy - Muszę tylko wybadać dokładnie co mu siedzi w głowie, a dalej pójdzie bez problemów myślę.

Zaśmiał się lekko jakby czymś rozbawionym. Tak, zdecydowanie planował sprawić by UBek jadł mu z ręki. Potrzebne było tylko upewnić się kilku rzeczy i pociągnąć za odpowiednie sznurki. Choć nie należał do osób szczególnie religijnych, gdyż religię uważał na jedną z fasad Kłamstwa, to mimo wszystko zanucił sobie zapewne wszystkim znaną piosenkę... a mianowicie "Barkę". Ludzie byli jak ryby. Odpowiednia pora, odpowiednia zanęta, odpowiednia przynęta i wszystko szło gładko!

- Rozumiem, że nie chcemy się wiązać zbytnio z Zakonami...
- stwierdził adresując Śmietankowego Szamana - ...ale nawet oni nie są szaleni na tyle by porywać się na księżyc. Mają większe zmartwienia z Wieszczami Tronu którzy dość aktywnie działają w naszym rządzie i kościele, by rozciągać front. Nie mniej mogą być pożyteczni. Zostawcie to mi. Może moja pozycja w Srebrnej Drabinie nie jest nadzwyczajna, ale mam swoje bonusy i przywileje.

Oj tak, miał je i miał zamiar je rozszerzyć. Książki, łapówki, zacieśnienie personalnych relacji. Zabawne jak dobrze się złożyło, że akurat tutaj trafił. Choć Igor zapewne nigdy przed nikim tego nie przyzna, ale szanse by się wybić wzrosły drastycznie od kiedy został wplątany w sieć Zielonej Arkadii i miał zamiar z tego skorzystać. Jedyną przeszkodą były jego znikome ilości zdolności, ale w polityce magów nie to się liczyło. Przynajmniej nie tak bardzo jak w innych Zakonach...

- Na polowanie jak najbardziej chętny. Przyda się rozruszać kości i po praktykować trochę mojej sztuki. Tym bardziej, że ostatnio nie miałem większych ku temu możliwości. - stwierdził lekko, uśmiechając się przy tym uroczo. W końcu rozwój zdolności magicznych przychodził z praktyką. Kim byłby gdyby nie skorzystał na tym?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 26-02-2017, 14:46   #39
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Róża nieco się spóźniła. Właściwie to pojawiła się jako ostatnia ze zwerbowanego towarzystwa. Jej niezwykłe szczęście sprawiło, że natknęła się akurat na moment, w którym Igor rozpoczął impersonację Machiavelliego.
– Hej. Przepraszam, że nie mogłam pojawić się wcześniej – odchyliła do tyłu niesforny kosmyk włosów i usiadła na pobliskim krzesełku – Ach, zanim zapomnę, sprawa Witowskiego już się rozwiązała. Najwyraźniej miał spore problemy z sercem. A przynajmniej słyszałam, że do takich wniosków doszli po wstępnych oględzinach kolesie z pogotowia – dostarczywszy grupie podstawowych informacji, wyjęła telefon i zaczęła przeglądać swoją skrzynkę głosową. Wzrok miała pusty, prawie że nieobecny. Tylko na moment wróciła świadomością do reszty zebranych, żeby położyć na stoliku pojemniczek po farbce modelarskiej marki Humbrol.

– Pomyślałam, że przedmiot zawierający duszę mężczyzny, który skrzywdził Twoje ulubione zwierzę, może być dobrym upominkiem, Krwawa Wróblico. Proszę – dodała czarnowłosa dziewczyna. Dźgnęła palcem kawałek metalu i znów skierowała oczy na elektronikę.
 
Highlander jest offline  
Stary 26-02-2017, 17:48   #40
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Igor spojrzał na Różę przeszywająco. Jej samowolka kosztowała go sojusznika i co tu dużo mówić był mocno z tego faktu niepocieszony. Prawdę mówiąc był zły. Wściekły nawet, ale zbił większość z tych emocji w sobie przyjmując maskę chłodu. Po zachowaniu kobiety mógł sądzić, że to wydarzenie na nią wpłynęło. W sumie było to dość oczywiste, ale nie czuł żadnego powodu by jej współczuć. Naważyła piwa to teraz będzie musiała je wypić. Za błędy się płaci, a niektóre zostają z ludźmi do końca życia.

- Naiwna dziewczyno... Dzięki Tobie straciliśmy cennego sojusznika! - warknął cicho. - Nie wiem do jakiego Zakonu należysz, ale my w Srebrnej Drabinie znamy wartość cierpliwości!

Jeśli miał jakieś podejrzenia co do tego do jakiego Zakonu należała Róża to teraz był niemalże pewny, że była to Wolna Rada. Co prawda mógł się mylić, ale żaden Zakon Diamentu nie porwałby się na takie szaleństwo, a już zdecydowanie nie bez konsultacji, czy rady.

- Następnym razem skonsultuj się z nami... - powiedział już bez warknięć i jakby cieplej - ...co się stało to się nie odstanie. Nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Nawet jeśli to było bardzo dobre, świeże mleko z dużą ilością śmietanki...

Dłoń Thearhy powędrowała do skroni i zaczęła ją delikatnie masować w namyśle. Witkowski nie żył. Cóż, jeden 'problem' mniej. Pozostała kwestia pozostałych i tego całego Polowania...

- Jak już mówiłem z chęcią zapoluję... - jego głos był ponownie w pełni opanowany i nawet uśmiechnięty - ...a w kwestii trucicieli życia naszych duchowych sojuszników... jeśli ktoś ma jakiś pomysł to z chęcią wysłucham. W końcu jedziemy na jednym wózku.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172