-Hę?- Wyjęknął Esthalos wyciągając głowę spod koca. -Aa wrzaski? To ten cały krasnolud z elfem chyba spotkali jakiś starych znajomych i teraz tam balują- Odżucił koc i dożucił do ognia mrucząć, że spać mu nie dają. Powoli żar zamienił się w małe płomyczki. -No troche lepiej! To co jemy na śniadanie?- Obrócił głowe w stronę towarzysza. Rosomak wciąż tam stał przyglądając się dziwnym postacią. -Ooo może tego małego potworka co? Nie czekając na odpowiedź kompana chwycił koc i z uśmieszkiem ruszył w strone zwierzątka. Skradał się powolutku, żeby go nie wystraszyć trzymając koc tak żeby bez problemu móc w niego złapać Śniadanie. Rosomak przyglądał mu się nie wiedząc o co chodzi dziwnemu jegomościowi z śmiesznymi kolczykami.
Gdy był już dostatecznie blisko Esthalos skoczył na rosomoka.
__________________ "Celem jest szczęście, brak cierpień, wszelkie przyjemności. Dlaczego mamy się bać śmierci, jeżeli gdy my jesteśmy to jej nie ma, a gdy nas nie ma, to śmierć jest?"
Epikur z Samos |