27-02-2017, 21:04
|
#26 |
| Gdzieś pod Bastionem
Błotnista ziemia rozchlapywała się na boki, gdy kopyta uderzały o nią w pędzie. Narastająca ulewa doskwierała coraz bardziej, ale dla Konstantyna być może stanowiła sojusznika. Goniący go patrol jeźdźców mógł łatwiej zgubić chłopaka, niestety to samo tyczyło się jego; nie był do końca pewien, dokąd jedzie. Była noc, ledwo w porę zebrał się na konia, gdy pojawiły się goblinoidy, do tego deszcz...
Nagle na horyzoncie zarysowała się łuna światła. Gdzieś na wzgórzu. Konstantyn pomyślał, że może to być obóz Hordy i należało ominąć go szerokim łukiem, jednak po chwili rozległy się krzyki we wspólnej mowie. Jakiś mężczyzna wydawał rozkazy, na górze toczył się walka. Wyostrzając zmysły niczym sarna, którą gonią wilki, chłopak zorientował się, że nie słyszy już za sobą powarkiwań pędzących worgów. Ogłoszenie duszpasterskie:
|
| |