27-02-2017, 22:43
|
#14 |
| Akolitka była na nogach z samego rana. Przyzwyczajona do rygorystycznego planu dnia, ubrała się, kiedy niektórzy jeszcze drzemali. Starała się nie zbudzić przy tym nikogo. Chociaż powinni podnieść zadki o tej samej porze, sióstr zakonnych też nie goniła do wstawania. Sen był przyjemnością, te kilka chwil dłużej nikogo nie zbawi, ani nikomu nie zaszkodzi.
W kolejce czekała grzecznie, aż dostała się do samego przodu. Kiedy skryba zadawał pierwsze pytanie, Maud wyciągnęła zwinięty dokument, który rozłożyła przed nim.
— Berlin... — odpowiedziała omyłkowo z rozpędu.
— Co to ma być? — zapytał skryba, wyraźnie zaskoczony.
— Pismo o prośbę przyjęcia do armii.
Skryba podrapał się po głowie, ale wreszcie wziął dokument i zaczął go czytać. Wynikało z niego, że kobieta została wysłana przez swoich kościelnych przełożonych do poboru. Miła myśl, że wreszcie trafiła się jakaś kobitka, pękła jak mydlana bańka... akurat musiała być nią Sigmarytka.
Westchnął doniośle i zaczął zapisywać wcześniejszą odpowiedź.
— Zaraz... Psia mać, to nie zgadza się z dokumentem... Jeszcze raz, imię?
— Przepraszam — akolitka skinęła głową. — To moje rodzinne imię, na dokumencie jest zakonne.
Skryba zamruczał coś niemiłego pod nosem.
— Wpiszemy rodzinne... Nazwisko?!
— Adenauer! — kobieta przybrała podobny ton do rekrutera.
— Co potrafi?!
— Posiada wiedzę akademicką z dziedziny historii, teologii, języka klasycznego, potrafi użyczyć opieki medycznej i walczyć! — mówiła jakby czytała z kartki.
— Wal...? — skryba odkaszlnął. — Tutaj podpisać!
Podpisała, Berlin Adenauer, żeby nie mieszać w papierologii. Następnie wstała, kończąc to nieco przydługie - podług reszty - posiedzenie. Zanim się jednak oddaliła, skryba krzyknął do stojącego nieopodal żołnierza.
— Odprowadzić panią i powiedzieć, żeby nie wydawali jej skórzni i całego munduru! Ekwipunek sponsoruje kościół Sigmarycki!
Schował otrzymany dokument i spojrzał na następnego rekruta.
— Imię!?
Na placu treningowym, Maud stawiła się z piką w dłoniach i w pełnej skórzni, którą ledwie było widać pod Sigmaryckimi szatami. Dodatkowo oznaczono ją prowincjonalnym herbem, chociaż nawet bez niego ciężko byłoby zgubić czerwone ubranie oraz pozłacane symbole Młotodzierżcy. Broń trzymała pewnie i silnie, ale widać było, że brakowało jej treningu z podobnym orężem; pika wahała się na boki, jakby miała zaraz wypuścić ją z ręki.
Stanęła obok wcześniej poznanego Leo, prawdopodobnie w pierwszym szeregu formacji. |
| |