Karl rozpromienił się słysząc słowa krasnoluda. To obalało niesłuszne mity o chamstwie i prostactwie khazadów. Nie ma to jak wielki kufel dobrego grzańca! - zawołał w kierunku Katriego. Pomógł khazadowi wstać, i sam przysiadł obok Hansa, rozpoczynając rozmowę. Ogień na końcu jego kostura trochę się zmniejszył, ale świecił dużo jaśniej, i jakby... radośniej. Przypomniały mu się czasy sprzed pięciu lat, gdy na oczach swojej wymarzonej dziewczyny poparzył całą twarz starszemu chłopcu, który go znieważył. Nie, to z pewnością nie była taka akcja. Katri wydał mu się najfajniejszym krasnalem, którego w życiu udało mu się poznać. |