Myśliwy mruknął co ś po czym opuścił łuk. Choć nie podobało mu się to, to wiedział, że kapłan miał łeb na karku, a to oznaczało, że mógł ich wyciągnąć z kłopotów.
- Przepraszam, poniosło mnie... - powiedział. Co było szczerą prawdą. - Nie po to narażałem życie, nie raz zresztą, bu teraz mnie o kradzież posądzać.