Paskudna magia, pomyślał z obrzydzeniem Berwyn, gdy ręka ożyła pod dotykiem dłoni Makhara.
- Że też zbierasz takie paskudztwa - rzucił pod adresem kompana, gdy tamten schował przeklętą rękę do torby. On sam by posiekał paskudztwo w plasterki, ale po prostu nie zdążył. A przecież nie będzie tamtemu zabierać nic z torby.
Spróbował sobie przypomnieć, jak wyglądał plan domu.
Jeśli wejścia do skarbca nie było tutaj, to gdzie? W ogrodzie?
- Jeszcze raz zbadam ściany tutaj i w bibliotece - powiedział - a potem wybiorę się do ogrodu. Jeśli skarbiec gdzieś jest, to jakoś trzeba się do niego dostać...
Postanowił zmierzyć długości ścian. Jeśli jakaś była krótsza, niż powinna... |