Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2017, 12:03   #129
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gnolle spojrzały na “wybranego” przez rycerkę osobnika do pertraktacji. Stwory powarkiwały do niego i ewidentnie nagabywały do czegoś w podwspólnej mowie, z której Venora rozumiała tylko pojedyncze słowa. Gdy Wlad wyłonił się z mroku korytarza sfora popadła w obłęd. Potwory już nie warczały a zwyczajnie ujadały i kąsały powietrze, jakby chciały z oddali ugryźć paladyna, bądź zwyczajnie go odstraszyć.
Mężczyzna z obrzydzeniem wyrysowanym na twarzy minął skupioną w jedność grupkę gnolli, po czym zabrał się do roboty. Uważnie przebadał wzrokiem każdy kąt i skrawek grobowca. Było to dość spore, kwadratowe pomieszczenie którego ściana mierzyła około sześciu metrów długości. Sklepienie sufitu znajdowało się dobre trzy metry nad ich głowami i wyglądało bardzo pewnie i stabilnie, zupełnie jakby to krasnoludy wydrążyły tak zacne podziemne korytarze.
-Ja… Powiedzieć… Powiedzieć…- w końcu odezwała się jedna z półhien, lecz to spotkało się z gwałtowną reakcją jego współplemieńców, którzy nim Venora zdążyła zareagować zadali mu trzy błyskawiczne ciosy w plecy, posyłając go w zaświaty.

Być może stwory podejrzewały, że umrą tak, czy siak, to też postanowiły zabrać swoje tajemnice ze sobą do grobu. Kolejny w kolejce gnoll oblizał z ostrza sztyletu krew swego zabitego kamrata i wyszczerzył zębiska -Może nas pokonacie, ale jej nic nie zatrzyma…- rzekł chrapliwym głosem, na co reszta gnolli zareagowała entuzjastycznym popiskiwaniem i skamleniem -Ona zna magię. Ona przyzywa z innych światów i wyrywa dusze śmierci z rąk, niedługo się przekonacie… Na pewno…-
Wlad w końcu nie wytrzymał i dobył swego miecza, stając między gnollem a Venorą
-O kim mówisz śmierdzący potworze?!- krzyknął na całe gardło aż się trzęsąc z nerwów.
-O Vermirian hee…- odrzekł gnoll, rechocząc złowrogo. Panna Oakenfold zaklęła w duchu, że sfora zabiła chętnego do rozmów. Położyła jednak dłoń na ramieniu paladyna i spojrzała mu w oczy. Pokręciła nieznacznie głową w uspokajającym geście. Następnie skierowała wzrok na rozochoconego gnolla.

- Proszę, mów więcej o niej - odparła do niego z chłodnym spokojem. Następnie zrobiła krok w przód, później następny i kolejny, aż znalazła się przy zasztyletowanym gnollu, by sprawdzić czy jeszcze choć trochę dycha.
Dech opuścił ciało bestii razem z wielką kałużą krwi na posadzce. Nie żył na amen i nie dało się interweniować, lecz Venora spodziewała się, że już niebawem pozna tajemniczą Vermirian.
-Mów o niej więcej? Nieee… Nic ci nie powiem. Wy ludzie, jesteście nie lepsi od gnolli, orków czy drowów z Podmroku. Obiecujecie, deklarujecie, lecz wasze ręce wbijają tak samo sztylety w plecy jak my. Nie można wam ufać i nie będziem się z wami układać…- dodał szczerząc wybrakowane zębiska.
- A cóż to dostaniecie w zamian za lojalność od tej tajemniczej osoby? - ciągnęła Venora, w głównej mierze tylko po to by skupić na sobie uwagę gnolli, by jej towarzysze mogli spokojnie przeszukać to miejsce.
-Jest takim samym demonem jak ty, żądnym krwi i wydającym wszystkim do okoła polecenia. Tyle, że ona nie łże i nie kryje się pod symbolami z pancerza czy peleryny... - odrzekł mierząc wzrokiem Wlada -Tam za grobem znajdziesz worek, a w nim złoto…- pokierował rycerza, lecz Wlad zwyczajnie zignorował słowa gnolla szukając dalej ze spokojem czegokolwiek wartościowego.

- Skoro jestem takim samym demonem... - Venora wstała od martwego gnolla i wyprostowała się. - To może też tak jak i ona nie łgam. Czy warto tak się upierać, kiedy zwykła, prosta odpowiedź na pytanie "gdzie jest mój towarzysz", może uratować każdemu z was życie? - miała nadzieję zasiać chociaż kilku gnollom z tłumu ziarno zwątpienia - Oddacie mojego człowieka, a my odejdziemy i zostawimy was w spokoju. Może warto sprawdzić moją prawdomówność - powiedziała głośno, tak by jej słowa rozniosły się po całym pomieszczeniu.
-Twój człowiek nie żyje. Nikt kto trafił przed oblicze naszej pani, nie przeżył. Szczędzi tylko nas, za służbę. Twoja gadanina jest stratą czasu…- gnoll najwyraźniej wiedział, że tego wieczoru poleje się krew natomiast nie wierzył, że będzie to krew paladynów.
- Strasznie się rządzisz - odparła mu Venora. - Nie pytam ciebie tylko resztę - dodała z naciskiem, spoglądając po pozostałych gnollach. W myślach sama o sobie stwierdziła, że chyba musi być strasznie zmęczona podróżą i podjęciem się jeszcze tej wyprawy, skoro nadal usilnie stara się przekonać gnolle do współpracy. W każdym razie coraz bardziej wzbierała w niej irytacja.
-Gniewu wiedźmy lękają się bardziej niż twojego miecza. Tak jak i ja…- odrzekł zajadle stwór.

- Nawet mi tu nie drgnąć! - huknęła paladynka na przerażone gnolle i rozejrzała się po pomieszczeniu. Chwilowo skończyły jej się pomysły, więc zaniechała dalszego przesłuchiwania gnoli. Ruszyła więc w kierunku bębnów, przy których wybijał rytm martwy już przywódca i zaczęła sama szukać czy nie ma śladów krwi, ale innych niż rudego gnolla. Miała nadzieję, że znajdą tu gdzieś zaginionego.
Niestety, jedynym trupem w grobowcu był rudogrzywy, no i kościane szczątki, lecz po nich nie dało się stwierdzić kim był ów trup, choć Venora widziała wyróżniającą się między gnatami czaszkę, która na pewno należała do człowieka. Po kilku chwilach poszukiwań Wlad w końcu natrafił na wspomniany worek, do którego od razu zajrzał. W środku brzęczało trochę monet, oraz kilka innych świecidełek.
-Znam ten wisior!- krzyknął Ernest, gdy paladyn dłońmi przebierał w zawartości miecha -To wisior Sentina!- dodał po krótkiej chwili wyłaniając się z półmroku korytarza.
Venorę zainteresowały słowa najemnika, więc zaraz stanęła przy Wladzie i Erneście.

- Natrafiliście na ślady krwi? Na pewno go tu przywlekli - stwierdziła i sięgnęła dłonią po medalion by mu się przyjrzeć. - Erneście, droga wolna jeśli chcesz na własną rękę z nich wyciągać informacji
-Jest tu wszędzie pełno śladów krwi…- odrzekł Wlad -Lecz zbyt wiele jak na jednego człowieka…- dodał upewniając Venorę w tym, że gnolle sprowadziły do tego kurhanu nie jedną ofiarę.
-Ja nie mam cierpliwości do gadania z takimi…- spojrzał z pogardą na czwórkę gnolli -bestiami… Ale mój przyjaciel z chęcią z jednym pogada- stwierdził, po czym zawołał skrytego za rogiem korytarza Ur-Shaka. Półork dołączył do swego znajomka mierząc wzrokiem równie wysokiego gnolla, co on sam. Gnoll uśmiechnął się szeroko ukazując swoje kły, co najprawdopodobniej tylko rozjuszyło spokojnego i opanowanego jak do tej pory Ur-Shaka. Półork złapał gnolla za kark lewą ręką zaś prawą potężnym ciosem wbił w mordę stwora aż do połowy przedramienia. Widząc to pozostałe gnolle wzdrygnęły się nerwowo, lecz zarówno Wlad jak i Ernest przytrzymali ich na dystans obnażonymi mieczami.

-Nawet nie drgniecie…- szepnął helmita wskazując potwory ostrzem miecza.
W tym samym czasie półork siłował się z gnollem gmerając ręką w paszczy oponenta. Gnoll próbował zacisnąć szczęki, lecz stalowy karwasz na przedramieniu Ur-Shaka był dość wytrzymały by przetrwać tę próbę. Gnoll nagle wybałuszył oczy i zaskamlał a Ur-Shak jednym, błyskawicznym ruchem wyrwał język potwora pozostawiając go wijącego się w spazmach bólu. Półork pomachał obrzydliwym trofeum przed oczami pozostałych gnolli i to chyba przechyliło szalę. Przerażone gnolle rzuciły się w akcie desperacji na grupę ludzi, lecz padły pod naporem mieczy swoich przeciwników w kilka chwil.
-No to na tyle z przesłuchań. Mamy jeszcze trzy grobowce do przeszukania. Nie traćmy czasu- zaproponował Ernest patrząc jak jego półorczy kompan ciska wyrwanym językiem w wykrwawiającego się, ostatniego żywego gnolla.
-Lady Venoro, co z tym?- Wlad potrząsnął workiem z monetami i błyskotkami.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline