Thomas
Wylądowałem na skale i kazałem czekać Drako. Szybko pobiegłem do groty, o mało nie spadając ze schodów. Smród, jaki mnie uderzył, był nie do wytrzymania... Złapałem dziewczynę za rękę i wyszedłem z nią na skały. Wsiedliśmy na Drako i polecieliśmy na statek.
Z dala widziałem jak
Akrenthal bawił się światłem. Widziałem kiedyś coś podobnego, w niebie. Aniołom wychodziło to o wiele lepiej, około 20 Aniołów, ich zgranie budziło zachwyt i podziw. Ale to było dawno... Tak czy inaczej brawa dla Psiona za ładny pokaz.
Gdy wylądowaliśmy duchy od razu zapędziły mnie do kuchni. No dobra, poszedłem im zrobić zupki i miałem chwilę spokoju.
***
Po południu zerwał się silny wiatr. Nie sądziłem, że taki stary okręt może osiągnąć taką prędkość.
Płynęliśmy szybko. Według map pod wieczór będziemy w Rasganie, przy tej prędkości.
Duchy znów zagoniły mnie do garów... Bały się o nekromantę...
***
Wieczorem z bocianiego gniazda dobiegł znajomy głos- to był Leonardo.
Duch ujrzał ląd... Nie powiem, cieszyłem się.
Gdy wyszedłem na pokład Gnom już "rządził" duchami.
-
Gengi co z tego, że wyczyszczą pokład jeśli płyniemy pod piracką banderą?! Zatopią nas... - powiedziałem podchodząc do gnoma.
Spojrzałem na Psiona.
-
Spytaj demona czy mógł by nam na brzegu jakieś powitanie przyszykować... Pewnie się domyśli o co mi chodzi... Jak nie to niech pogada ze mną.- oznajmiłem "zielonemu".