Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-06-2007, 23:37   #511
 
geerkoto's Avatar
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
Kościsty
Kraken poszedł na dno. Z jaskini zabrałem tylko wrotki. Reszta śmiecia jakoś nie podeszła mi do gustu. Taki nieporęczne, zwłaszcza dla zero-rękich bandytów.
W czasie rejsu wprawiałem się w jeżdżeniu po pokładzie, profilaktycznie trzymając w zębach linę.
Nagły okrzyk z bocianiego gniazda nieco rozproszył moją koncentrację. Ku uciesze duchów minąłem maszt o jakieś dwa metry, pomimo chęci zakręcenia wokół niego, jak to zwykłem robić wcześniej. Potem była jakaś lina, która pozwoliła na start, beczka nad którą fiknąłem salto, deski pokładu, na których wylądowałem z telemarkiem (to taki Marek z telewizji, czy cuś w ten deseń). Lądowanie oceniłbym normalnie na 8,5, jednak wrotki miały inny pomysł. Nóżki się rozjechały, ja wyrżnąłem czołem w deski, odbiłem się i wylądowałem ostatecznie w szalupie.
Dobra, wrotki opanowane. Trzeba by zobaczyć ten (pokryty ekskrementami) ląd.
Staję na dziobie, ręce rozkładam szeroko, wiatr rozwiewa mi włosy...
Ech, rozmarzyłem się. Ale, skoro mamy zrobić dobre wrażenie...
Zakładam szarawary, koszulę, rękawiczki, na łeb zarzucam mopa.
Wracam na stanowisko.
Wiatr rozwiewa mop-włosy...
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline  
Stary 02-06-2007, 17:18   #512
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Thomas
Wylądowałem na skale i kazałem czekać Drako. Szybko pobiegłem do groty, o mało nie spadając ze schodów. Smród, jaki mnie uderzył, był nie do wytrzymania... Złapałem dziewczynę za rękę i wyszedłem z nią na skały. Wsiedliśmy na Drako i polecieliśmy na statek.

Z dala widziałem jak Akrenthal bawił się światłem. Widziałem kiedyś coś podobnego, w niebie. Aniołom wychodziło to o wiele lepiej, około 20 Aniołów, ich zgranie budziło zachwyt i podziw. Ale to było dawno... Tak czy inaczej brawa dla Psiona za ładny pokaz.

Gdy wylądowaliśmy duchy od razu zapędziły mnie do kuchni. No dobra, poszedłem im zrobić zupki i miałem chwilę spokoju.

***
Po południu zerwał się silny wiatr. Nie sądziłem, że taki stary okręt może osiągnąć taką prędkość.
Płynęliśmy szybko. Według map pod wieczór będziemy w Rasganie, przy tej prędkości.
Duchy znów zagoniły mnie do garów... Bały się o nekromantę...

***
Wieczorem z bocianiego gniazda dobiegł znajomy głos- to był Leonardo.
Duch ujrzał ląd... Nie powiem, cieszyłem się.
Gdy wyszedłem na pokład Gnom już "rządził" duchami.
-Gengi co z tego, że wyczyszczą pokład jeśli płyniemy pod piracką banderą?! Zatopią nas... - powiedziałem podchodząc do gnoma.
Spojrzałem na Psiona.
-Spytaj demona czy mógł by nam na brzegu jakieś powitanie przyszykować... Pewnie się domyśli o co mi chodzi... Jak nie to niech pogada ze mną.- oznajmiłem "zielonemu".
 
Panda jest offline  
Stary 02-06-2007, 20:21   #513
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Astaroth zadowolony z siebie regenerował się we fiolecie. Nawet w ciele gnoma można siać destrukcję. Im więcej niszczy, tym więcej tworzy się chaosu. A im więcej jest chaosu, tym skuteczniej niszczy. Perpetuum Mobile, nie ma co. Z nudów oglądał poczynania reszty drużyny i przez przypadek usłyszał plan Anioła. Oj taaak, powitanie. Już on im tam powitanie przygotuje

Zwinął się w sobie, czując zregenerowane siły i teleportował się do portu, na maszt jednego ze stojących tam statków. Jego plan był prosty - niezauważenie pociąć liny, trzymające żagle a następnie teleportując się z wieży na wieże unieszkodliwić działa
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 02-06-2007, 22:29   #514
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Marcjanna

Siedziałam na pokładzie, głowę miałam owiniętą mokrym ręcznikiem, co trochę łagodziło objawy choroby morskiej. Przeglądałam skarby wyniesione z groty. Z upodobaniem zapalałam i gasiłam magiczne pudełeczko. W tem rozległ się głos z bocianiego gniazda, obwieszczający rychłe zejście na ląd. Przylewitowała do mnie czaszka. Na jego widok ręcznik opadł mi na oczy.Calaver zaczął mnie łajać za mój niechlujny wygląd, wzięłam to sobie do sera, faktycznie ludzie w porcie gotowi uciec na mój widok. Zagoniłam duchy, zeby nalały mi do beczki słodkiej wody. Potem włożyłam rozgrzaną dłoń do śroka. Rozebrałam się i wskoczyłam do beczki z gorącą wodą.

-Bosko!-wymruczałam zadowolona-teraz tylko przydało by się świerze ubranie.

Wygramoliłam się z beczki, owinęłam szczelnie prześcieradłem które uprzednio zdarłam z łóżka i wyruszyłam na poszukiwanie czystej odzierzy, musze przepytać Czahę z kąd wzięła te modne fatałaszki.
 
MigdaelETher jest offline  
Stary 02-06-2007, 23:12   #515
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- I co, gdzie gołąb?
- Nie przyleciał.
- Jak to nie przyleciał?! Minął już cały dzień!
- Spokojnie, leje deszcz, może ptaszyna spadła do oceanu...
- Oby!
- Uspokój się.
- Od dwóch tygodni nie zatopił żadnego statku! Ten dzisiejszy był okazją!
- Jaką tam okazją! Pisał, że to jakiś półsprawny okręt, a skład załogi; starzec, niewolnica, gnom i jakiś w płaszczu!
- Pewnie jakiś zasrany mag! Oni nie potrzebują załogi, oni mają te swoje czary-mary i statek sam płynie!... A co jeśli go załatwili?
- Puknij się, co? Stal tej grubości, o, tej! Kula armatnia nie zarysuje! Załatwili go, też coś! Pewnie leży teraz schlany, upija się ich rumem!...

* * *
- Żądam wyjaśnień!!! – wrzasnął gniewnie elegancki jegomość, tłukąc pięścią o stół.
Rycerz w lśniącej zbroi milczał w zakłopotaniu.
- Dlaczego... nie ma... – wycedził przez zęby elegant, podchodząc do paladyna. - WIEŚCI OD NICH?!?! – huknął mu w twarz.
- Nie wiem, panie – odparł zimnym tonem.
- Niekompetentni amatorzy!!! Mam tego wszystkiego powyżej uszu! – warknął elegant, zamaszyście zawracając do swego lśniącego, dębowego biurka, i zaczął nerwowo przetrząsać jakieś papiery. – Straże... mają być... WSZĘDZIE!!! – wycedził wściekle. – WSZĘDZIE!!! Nie wolno im nawet rzucić okiem na Wiatr Lodu, nie wolno im go tknąć, powąchać, rozumiesz?!?!?
Rozległ się cichy chichot.
Elegant gniewnie odwrócił się w kierunku okna, jego drogie, długie szaty zafalowały odcieniami czerni i złota. Na gzymsie pod wielkim oknem siedziało rozbawione chłopaczysko.
http://www.deviantart.com/deviation/50620518/

- A ty czego tu szukasz, wścibskie diabelskie nasienie?! – huknął rozjuszony elegant, bojowo ruszając do okna i wymachują rękoma jakby odpędzał stadko gołębi szczających na parapet. – Wracaj do swojej trumny, nim ja cię tam wyślę!!!
- Aj-aj, książę! – zasalutował rozbawiony chłopak i załopotawszy skrzydłami pomknął w mrok nocy.
Elegant w czarno-złotych szatach snuł się chwilę po komnacie, w tę i z powrotem, rozmyślając. Wreszcie neidbale usadowił się na swoim ulubionym legowisku i zaczął nerwowo bawic się kosmakami swoich długich włosów.

http://www.deviantart.com/deviation/50762807/

- Zrób mi przysługę... – skierował do wciąż stojącego na baczność paladyna. - ..i zabij go następnym razem gdy go spotkasz...! Tak, naprawdę. Klan Narogan jest osłabiony, a my mamy Wiatr Lodu – szepnął i uśmiechnął się do siebie, po czym wrócił do swego biurka i oddelegował paladyna.
- Przysługa, hm? – cichutko mruknęło pod nosem oburzone skrzydlate chłopaczysko, uczepione muru nad oknem, i z ukrycia podsłuchujące.

* * *
Tymczasem, wczesnym wieczorem, podczas średnio ulewnego deszczu, do portu w Rasganie przypłynął bardzo osobliwy okręt, z równie osobliwą załogą! Rasgan nigdy nie zapomni tego dnia...!



Port i sam Rasgan prezentują się bardzo okazale. Kawał miasta słowem!
http://idata.over-blog.com/0/07/98/7...astic-port.jpg

Gengi; zarządzasz natychmiastowe porządki i dbasz o ogólną dobrą prezencję okrętu. Pokład lśni, duchy paradują z wyczyszczonymi sejmitarami (którą są dość nieurodziwe mimo wszystko, nadgryzione przez ząb czasu, no ale czego oczekiwać po tak starych szablach...?) O własną aparycję również nie zapomniałeś zadbać. Przeglądając łupy z galeonu paladynów znalazłeś różne części paladyńskiej zbroi, i z wykorzystaniem konstrukcyjno-inżynierskich umiejętności oraz drobnego technicznego wsparcia duchów, zabierasz się za przerobienie zbroi na własne potrzeby. Zbroja ma bardzo „praworządne” kolory, biało-srebrno-złote, z małymi symbolami zakonu paladynów na środku napierśnika i na naramiennikach. Ogólnie wygodny, dobry pancerz. No i modny ! XD

Chwytasz swój dwuręczny topór, wypinasz dumnie pierś i zarządzasz salwę powitalną XD
Kanonada z armat na pewno wystarczy, aby cały port był świadom waszego przybycia.

- Tutaj będzie nasz port!!! – cieszą się duchy.
- AJ, wyczarują nam port!
- Albo weźmiemy ten!
- AJ, też jest niezły!

Czacha; widzisz, że Gengi dba o prezencję. To się chwali. Ty zadbasz najpierw o kondycję „fizyczną” XD Sport to jest to. Ludzie niedoceniają wartości sportu, siniaków, potu i nadwerężeń, ale nieumarli doskonale wiedzą, że sport jest niezastąpioną formą rozrywki podczas długich rejsów! Twoją specjalnością jest jazda figurowa na wrotkach. Tak, czujesz to, jesteś do tego stworzony! XD
Odkrywasz też, że szalupy nie są wcale stworzone w celach ewakuacyjnych. To dziadowskie przeszkody-pułapki czyhające na czaszki jeżdżące na wrotkach!
Gengi szpanuje w nowiutkiej modnej zbroi, z wielkim toporem zawadiacko opartym o ramię. No nie, tak nie może być. Biegniesz do ładowni i przetrząsasz kufry z galeonu paladynów. Szerokie, długie, bufiaste spodnie, elegancka biała koszula, rękawiczki, i jeszcze peruka ^^’ Mop znaczy się. Szlag, musieli akurat teraz myc pokład?! No nic, pada deszcz, nikt nie zauważy ^^’ Wracasz na dziób statku, wystrojony jak się patrzy. Deszcz, uh, ta morska wilgoć... twoja biedna cera...! X_X’

Thomas; ląd. Czyżby twoja kulinarna kariera dobiegała końca?;( A może dorobisz się w Rasganie jakiejś uroczej knajpki gdzie będziesz podawał słynne zupki z krabów? I dowodził bandą zgrabnych kelnerek...? XD ekhym ^^’ Widzisz, że Gengi paraduje w odpicowanej zbroi i z poważnym toporem w rękach. Czacha wystroił się jak szlachta i nawet zastosował środki doraźne przeciw łysinie.

Marcjana; kąpiel to jest to! Czy ta banda z którą przyszło ci podróżować w ogóle się nie myje?! Wykąpana i odprężona, owinięta ręcznikiem, ruszasz na poszukiwania świeżego ubrania. Hm. W kufrach paladynów znajdujesz jedynie męskie togi ^^’ o wiele za duże na ciebie. Trza by wyprać stare dobre łachy albo co...

Przychodzi wiadomość telepatyczna od Astarotha, który teleportował się do portu.
U wejścia do portu znajdują się wysokie skały, na nich zaś wieżyczki zapewne o funkcji obronnej, oraz 2 latarnie królujące u samego wlotu do portu. W porcie zacumowanych jest kilkanaście statków, są ze 3 takie
http://www.mythai.info/images/ship.jpg
parę takich [lurgier się to chyba nazywa, dzięki za pomoc!XD]
http://www.hobbiesguinea.com/images/mg796.jpg
Kilka statków handlowych – na jednym trwa właśnie gorączkowe kończenie rozładowywania towarów – muskularni mężczyźni przemoknięci do suchej nitki dźwigają w pośpiechu skrzynie, a nadzorca, wściekły i zmoknięty, wrzeszczy, żeby się pospieszyli.
Poza tym wokół mnóstwo jest mniejszych łodzi jachto-podobnych ;3 Parę statków wygląda na flotę broniącą miasta-to 3 galeony podobne do tego, który zatopiliście paladynom, plus jedna fregata, ale póki co stoją sobie spokojnie - żagle opuszczone, wygląda na to, że nikt nie szykuje szturmu na was... Dalej, port jest otoczony potężnymi murami – znów te tajemnicze wieżyczki! Zauważasz parę pokaźnych dział na murach, ale nie wyglądają na takie co to zaraz wystrzelą w nadpływający statek-widmowo-duchowyXD

Ogólnie w porcie panuje typowy dla typowy dla tego miejsca rozgardiasz, stłumiony nieco przez złą pogodę i deszcz. Port jak port. Stoiska z rybami i owocami morza – z powodu deszczu i późnej pory tylko 9 czynnych obecnie. Wokół jeździ sporo wozów, na które ładowane są skrzynie ze statku handlowego. Zauważasz przedziwne, obce ci zwierzę juczne, na które któryś mężczyzna pakuje pękate worki i torby.
http://www.deviantart.com/deviation/37855291/

Poza tym, w okolicy unosi się zapach smażonych ryb i kotletów z ośmiornicy XD Bary. „Pod uschniętą nogą” Hm. „Szesnaście muszli”. „Pod gołym niebem”. Cóż. Oczywiście z każdej knajpy słychać podobny harmider, pijackie śmiechy, głośne rozmowy, z niektórych nie pierwszej jakości muzykę. Czasem uliczką przemknie podchmielony jegomość. Wielki dziki kot snuje się wokół, węszy, skrada się, wreszcie chwyta znaleziony kawał rozjechanej przez powóz ryby i umyka w półmrok wieczoru.
W okolicy jest pary przedstawicieli straży; mała grupka dyskutuje sobie przy trafie na fregatę, inni spacerują wzdłuż portowego wybrzeża. Chyba nikt nie oczekuje specjalnie na wasze przybycie. Strażnicy zerkają czasem na nadpływający statek, ale nie wszczynają alarmu.

Gengi, Thomas, Akrenthal, Marcjana, Czacha;
Wpływacie do portu. Wszystko spokojne, to znaczy nikt do nas nie strzela, nie rzuca w was kulami ognia i tak dalej XD
Naraz... żagle zacumowanej w porcie fregaty z głośnym szelesto-trzaskiem spadają na pokład tamtego statku! OO’’
Strażnicy pilnujący fregaty ze zdezorientowaniem chodzą na nabrzeżu, część weszła na statek sprawdzić co się dzieje.
Tymczasem jakiś zarządca czy ktoś w tym stylu stoi na nadbrzeżu i macha do was, wskazując wam miejsce, gdzie macie zacumować. Hm. No dobra. Cumujecie. Witaj cywilizowany świecie!XD
- Witamy w Rasganie! – wita zarządca, mokry, zziębnięty i wściekły. – Cel wizyty? Opłata portowa 20 złotych monet!
- To nasz port, nie będziemy płacić! – wściekają się za waszymi plecami duchy.
- Er...? oO’ – zarządca zerka na lewitujące szable.
Ale widok ‘szlachcica” w białej koszuli i bufiastych spodniach, pana, jak się okazuje bez stóp i bez twarzy, szczerzącego zęby w uroczym uśmiechu, to już zbyt wiele. Zarządca zastyga w bezruchu z oczami wielkimi jak misy i z otwartą gębą, niezdolny wykrztusić ani słowa więcej.

Astaroth; tak, zbierajcie żagle, powodzenia! Teleportujesz się na jedną z wieżyczek nad portem. Tam, ku swemu zaskoczeniu, nie zastajesz działa, a... coś na kształt posterunku bojowego czy malutkiej pustelni z pełnym wyposażeniem. Dwa ogromne okna, od wschodu i zachodu, zapewniają wspaniały widok na wejście do portu, sam port i miasto. Mag, który właśnie siedział w fotelu i coś czytał, na twój widok zrywa się panicznie z miejsca z jękiem; „Ki czorta?!?!oO’ ” i rzuca się w kierunku magicznej laski, która stoi oparta o ścianę.
......................
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-06-2007, 13:49   #516
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Jak przyjemnie jest siekać liny, pruć maszty w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku! To się nazywa łączyć przyjemne z pożytecznym. Albo mu się zdawało, albo od ognia szabli zajęło się kilka ciętych przez niego żagli, ale nie mógł być pewien. Astaroth masakrował statki w makabrycznym tępie. Zanim na dobre zdąrzył się przenieść na maszt już wyprowadzał kilka szybkich cięć i przenosił się na następny. Przy lądowaniu na nadbrzeżu będą sobie musieli poradzić sami, ale raczej na widok samych szabli unoszących się w powietrzu żołnierze nie będą mieli zbytniej ochoty bronić portu.


Taaak, flota galeonowi raczej nie zagrozi, więc wypadałoby zlikwidować działa na wieżyczkach. Szybka teleportacja i znalazł się... w posterunku maga? No tak, pomysłowe. Pewnie ich zadaniem było dostrzeganie zbliżających się okrętów, ostrzeganie miasta i ewentualnie wsparcie ogniowe. To będą mieli niemiłą niespodziankę. Szybko przeniósł się do laski maga, chwycił ją pewnie i... przeniósł się do następnej wieży. Miał zamiar odebrać magą ich broń i dopiero wtedy rozejrzeć się nad kolejnymi obiektami do zdemolowania.
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 30-06-2007, 14:54   #517
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mojego zdziwienia nie było końca gdy okazało się, że do nas nie strzelają, nie atakują, że w ogóle nic nie robią... Spokojna noc, mimo tego deszczu. Spokojna gdyby nie spadające maszty, żagle i Astaroth... Może i chodziło mi o to, by zrobił tu burdel ale jeśli będą nas atakować... Ach te Demony... Nigdy nie zrobią czegoś jak należy...
Wpłynęliśmy do portu. Jakiś mężczyzna pokazał nam, gdzie mamy zacumować. Przybiliśmy do brzegu, już mamy wychodzić a tu Jegomość każe nam płacić... Rozumiem, wielki port, miasto i w ogóle ale zbierać 20 sztuk złota z tak obdartego statku to chyba lekka przesada... Oczywiście mieliśmy złoto, i to nie mało, w końcu duchy obrobiły galeon paladynów, ino nasi niewidzialni "przyjaciele" nie mieli zamiaru płacić za miejsce w porcie, miejsce w ICH porcie.
Mężczyzna o mało nie dostał zawału, gdy zobaczył latające szable, gdy ujrzał Czachę zaniemówił... Może i dobrze, nie uśmiechała mi się bitka z strażą miejską... Podszedłem bliżej jegomościa i strzeliłem mu w ryj z całej siły, chciałem chłopaka uśpić, bo na zmęczonego wyglądał, pracować w nocy, któż to widział?!Następnie zaciągnąć go na pokład statku i kazać pilnować go duchom. Jak zwykle plany proste.
Po tym zabiegu najlepiej udać by się do jakiejś karczmy, zjeść coś ciepłego, np dziczyznę i popić dobrym piwem. Popatrzeć na kelnerki, i takie tam. Kto wie, może jakiś swój lokalik otworzyć? W końcu ma się złoto, duchy się podzielą ze swoim kochanym kucharzem. Pożyjemy zobaczymy.
 
Panda jest offline  
Stary 30-06-2007, 23:02   #518
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
x Drzwi otworzyły się z charakterystycznym skrzypnięciem, zabrzęczał trącony nimi dzwoneczek zmontowany nad wejściem. Krępy, zniszczony przez czas człowiek z uderzającą łysiną i wielkimi, zakręconymi na końcach wąsami, zerknął na przybysza z nadzieją, ale jego oczy wkrótce zrobiły się okrągłe ze strachu. Nawet ochroniarz drgnął nieufnie, choć postawny był z niego jegomość w kolczudze, mogący poszczycić się wielkim mięśniem piwnym i krzywą gębą (pamiątka po złamanej szczęce). Miecz u pasa przygrubego stróża nie zrobił na przybyszu najmniejszego wrażenia. Obcy bezpardonowo podszedł do regału naprzeciwko wejścia i zaczął przeglądać spoczywające na półkach cuda. Każdy amulet, księgę, zwój czy flakonik brał niezbyt ostrożnie do ręki, i niedbale odstawiał wszystko, niekoniecznie trafiając na miejsce danego przedmiotu, wyznaczone jaśniejszą plamką na tle kurzu. Wreszcie otworzył jakąś księgę i czytał.
- Szuka szanowny pan czegoś konkretnego...? – zagadnął nieśmiało zniecierpliwiony sklepikarz.
Obcy milcząc przewrócił powoli kartkę. Ochroniarz, na którego ukradkiem zerknął pracodawca, odchrząknął znacząco.
- Szukasz kłopotów? – uśmiechnął się zadziornie obcy, wciąż pogrążony w lekturze.
- Nie, panie szanowny, ale to nie biblioteka – zaznaczył delikatnie sprzedawca.
- Hm – mruknął obcy, odkładając księgę. – Szukam czegoś na temat miejsca zwanego Genegate.
Sklepikarz uniósł brwi w zdumieniu i wygramolił się zza lady. Porwał coś z półki i wcisnął obcemu w dłoń.
- To jedna z nielicznych rzeczy pochodzących z tego miejsca! – rzekł obiecująco.
Obcy zerknął na dziwną, malutką czaszkę jakiegoś zwierzęcia.
- Drwisz?! – chwycił krępego za szmaty i potrząsnął nim otrzeźwiająco, ale puścił, nim ochroniarz zdążył dobyć miecza. – Nie potrzebuję szczątków ciężko schowanych za życia wiewiórek! Szukam map.
- M-map?! – jęknął przestraszony napaścią sklepikarz i umknął za ladę, zza której wyściubił tylko czubek nosa i wąsy. – Panie szanowny, to miejsce to legenda! Nie istnieją mapy...!
- Wspomniałeś o bibliotece – przerwał. - Gdzie ona jest?
- Przy katedrze zakonu Sarafan. Niedaleko stąd... – wyjaśnił jak tam dotrzeć.
- Dziękuję – odparł spokojnie i krokiem pełnym gracji opuścił sklep.
* * *
- Jeszcze!
- Tak, jeszcze! – przekrzykiwali się rozradowani podchmieleni goście tawerny.
Zgrabna dziewczyna o długich jasnych włosach pokiwała ręką, na znak, że nie będzie bisu.
- Jeszczeeee! – darli się błagalnie.
Dziewczyna westchnęła. Była już zmęczona i gardło wręcz zaczynało ją bolec.
- Droga pani, nie może pani odmówić! – ogłosił prosząco karczmarz, stawiając na ladę talerz ze smakowicie wyglądającą potrawą ala bigos. – Jeszcze tylko jeden raz, i kolacja za damo w nagrodę!
Odezwał się na to chór zadowolonych głosów. Dziewczyna wstała, jej decyzję nagrodzona brawami. Parę głębszych wdechów i wznowiła swój cudny śpiew. Goście tawerny słuchali w zachwycie, przy okazji racząc oczy okazałymi kształtami dziewczyny. Gdy skończyła śpiewać, usiadła szybko do talerza – przecież nie każą jej śpiewać z pełnymi ustami. Bigos był pyszny, więc jadła z ochotą. I to za darmo! Goście tawerny zajęli się swoimi sprawami – pili, wpadali pod stoły, czkali, bekali, wybuchali śmiechem, bełkotali i szemrali.
- Pszsz psz pszysz pszszszsz Wiatr Lodu psz pszsz psz.... – dziewczyna znieruchomiała, wychwyciwszy z plątaniny szeptów dobrze znane jej dwa słowa.
Kątem oka zerknęła na jegomościów siedzących przy stoliku obok.
http://www.deviantart.com/deviation/21848266/
http://www.deviantart.com/deviation/32501811/

- Dziś ruszamy na zwiady.
- Tak. To nie może dłużej trwać.
- Do portu przybył dziwny statek. Z dziwną załogą.
- Skąd?
- Nie wiem. Na pokładzie są duchy i dwóch nekromantów, zdaje się. Poza tym jest z nimi demon. Oraz jeden z naszych.
- Myślisz, że przybyli by strzec Wiatru Lodu?
- To możliwe.
- Istnieje możliwość, że mają go ze sobą?
- To również niewykluczone.
- Trzeba się temu przyjrzeć.
Ten z tatuażem na twarzy skinął głowa i obaj wstali od stołu, po czym wyszli z tawerny.
* * *
Astaroth, Thomas, Marcjana, Czacha, Akrenthal, Gengi;

Miasto. Cywilizacja. Płoną serca nadzieją. Płoną... żagle fregaty ^^
W porcie wybucha powoli panika; krzyki strażników, bieganina, bałagan, zbiera się tłumek gapiów. Z jednej z wieżyczek obronnych spada nagle wir powietrza, który jakby osiadając na powierzchni oceanu, zasysa wodę w górę i staje się wirem cieczy. Następnie wir rozpryskuje wodę na płonących żaglach i pożar zostaje ugaszony. Strażnicy biegają wokół, z zapałem poszukując żartownisia który podpalił statek. Szarzy ludzie i pijaczki po cichu umykają gdzie się da, ale wielu z nich zostało zgarniętych przez straż i są wypytywani. A tu znów zapłonęły żale kolejnego statku! I kolejnego! Zdaje się, że na dobre wszczęto alarm w porcie. Zjawia się więcej straży, oraz dwóch panów wyglądających na miejscowych magów. Kolejne wiry z wodą gaszą wszystkie pożary. Rozpoczynają się poszukiwania sprawcy całego zamieszania.

Astaroth; zapewniłeś drużynie huczne wejście. Po podpaleniu kilku statków teleportujesz się na wieżyczkę gdzie zastajesz zdezorientowanego maga. Czarodziej rzuca się po swoją magiczną lagę, ale jesteś przy niej pierwszy i porywasz ją ze sobą, przenosząc się na kolejną wieżyczkę. Tam czeka na ciebie kolejny mag, ale ten jest już w stanie pełnej gotowości bojowej i na twój widok atakuje.
Z jego magicznej laski wystrzeliły dwa świetliste bicze. Jeden tylko smagnął cię w ramię, [-5 pd], przed drugim się uchyliłeś.

Thomas; Kręcisz z dezaprobatą siwą głową. No to Astaroth załatwił niezłą imprezę... Tak, te pożary to z pewnością jego wina.
Zarządca stoi zdezorientowany. Niecodziennie widuje tu lewitujące czaszki z mopami na gło... czaszkach. Korzystając z okazji, ogłuszasz miłego pana. Zarządca pada na pokład nieprzytomny.
- Won z naszego statku! – duchy mściwie spychają ciało do wody i cieszą się z głośnego chlupotu.
- HEJ!!! – słyszycie srogi wrzask.
Zerkacie na dwóch strażników, którzy, o dziwo, patrzą na was spod jakiejś karczmy w porcie.
- A wy kim do diabła jesteście?! – drze się jeden ze strażników.
Ponieważ cały port jest postawiony na nogi z powodu ataków podpalacza, przy trapie waszego statku szybko zjawia się ośmioosobowa grupka strażników.
- Co to ma być?! – pytają, bardziej z oburzeniem i wrogością niż lękiem, wskazując wesoło lewitujące po pokładzie szable. – Skąd przypłynęliście? Cel wizyty?!
- Niech każdy odda broń, i pojedynczo schodzić z pokładu! – decyduje inny strażnik. – Przykro mi, to rutynowa procedura. Zostaliśmy zaatakowani, musimy wszystkich sprawdzić – mówi groźnie.
x
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 01-07-2007, 01:06   #519
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Swiat poza murami zamku zaskoczyl Rozyczke. Przyzwyczajaona do atencji sluzacych, wiesniakow, dworzan spotkala sie nagle z chlodem, a czasem i nienawiscia gdy w swej drugiej postaci przemierzala kraine w poszukiwaniu ukojenia. Dosc szybko nauczyla sie, za bezpieczniejszym dla niej wyjsciem jest podroz noca jako bardka niz dniem jako... kon. Muzyka pozwalala jej na chwile zapomniec o przeklenstwie, zadaniu, odmiennosci od innych. Czesto spiewala na bis uszczesliwiona tym, ze jej glos sprawia innym przyjemnosc. Mala duszyczka zagubiona wsrod ocenu ludzi. Duszyczka z brzemieniem na swym ramieniu. ktorejs nocy po dosc dlugiej podrozy dotarla do nadmorskiej miejscowosci. Czuc bylo tutaj sol, ryby i specyficzna won niemytych cial. Karczme znalazla dosc szybko. Wlasciwie to nie bylo z tym wiekszego problemu gdyz bylo ich tu wiele, ta jednak ktora wybrala wygladala na nieco lepsza od calej reszty. Przekroczywszy jej prog przez chwile stala na progu przyzwyczajajac oczy do swiatla. Mloda, jasnowlosa dziewczyna o zgrabnej figorze, krotkiej spodniczce i blekitnym kubraczku spowodowala iz mezczyzni podniesli na chwile swe glowy znad drogocennych trunkow. Rozyczka usmiechnela sie, pewniej chwycila lutnie w dlon i dzielnie ruszyla w kierunku karczmarza. W chwile pozniej za jego dosc skwapliwa zgoda usiadla przy ogromnym kominku i rozpoczela swa pierwsza piesn. Na poczatku nikt nie zwrocil na nia uwagi. Gwar rozmow, pokrzykiwania, a i niekiedy otwarte klutnie zagluszalay cichy i slodki dzwiek plynacy z jej ust i wygrywany na lutni. Lecz jak to juz bywalo nie jeden raz glosy poczely cichnac. Coraz wiecej i wiecej glow zwracalo sie w strone niepozornej dziewczyny. Rozyczka spiewala zdajac sie nie widzec niczego wokolo, jej mysli powrocily do rodzinnych stron, do matki i ojca, do pieknego pokoju i pierwszego kucyka. Spiewala dlugo, gardlo powoli zaczynalo odmawiac posluszenstwa lecz na kazde pytanie "czy jeszcze" rozlegal sie churalny okrzyk "jeszcze!". W koncu jednak odlozyla lutnie i z przyjemnoscia zanurzyla lyzke w gestej potrawie. Wtedy to wlasnie jej uszy wychwycily dwa niezwykle dla niej istotne slowa Wiatr Lodu. Lyzka w jej dloni znieruchomiala. Wytezyla sluch kierujac go ku mezczyzna ktorzy je wypowiedzieli. Teraz udalo sie jej wychwycic wiecej z ich rozmowy.
- Dziś ruszamy na zwiady.
- Tak. To nie może dłużej trwać.
- Do portu przybył dziwny statek. Z dziwną załogą.
- Skąd?
- Nie wiem. Na pokładzie są duchy i dwóch nekromantów, zdaje się. Poza tym jest z nimi demon. Oraz jeden z naszych.
- Myślisz, że przybyli by strzec Wiatru Lodu?
- To możliwe.
- Istnieje możliwość, że mają go ze sobą?
- To również niewykluczone.
- Trzeba się temu przyjrzeć.

Mezczyzni wyszli z karczmy. Rozyczka jeszcze przez chwile myslala nad ich slowami. Dziwny statek, z dziwną załogą,
przybyli by strzec Wiatru Lodu. O kim oni na bogow mowili? Cokolwiek to nie mialo by znaczyc ci dwaj zmierzali najwyrazniej w ta sama strone, w ktora rowniez i ona powinna sie udac. Odlozyla zatem lyzke i pozostawiwszy niedojedzony posilek wyszla ponownie w noc.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 01-07-2007, 14:41   #520
 
Panda's Avatar
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Zaatakowani?? No chyba Pan nie sądzi, że taki starzec, jak ja, i moja dzielna, lecz zdziesiątkowana załoga zrobiła by taki burdel na tym statku.- krzyknąłem do strażnika-Duchy i Czacha spirzać pod pokład!! Ale to już!!- szepnąłem do reszty-Panie Wladzo...- znów odwróciłem się do strażnika-... Jest tu ze mną jedna dziewczyna, gnom o dwóch mężczyzn, sztorm zniszczył nam statek i pochował na dnie oceanu wszystkich moich ludzi... Czarny żagiel...- wskazałem na maszt-... to oznaka żałoby... Chcemy zejść na ląd i pójść do najbliższej kaplicy, by pomodlić się za dusze zmarłych- złożyłem ręce i spojrzałem w górę- Panowie, pozwólcie nam, proszę.
 
Panda jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172