Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2017, 15:10   #198
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Opary narkotyku opuściły Drachię przywracając jasność myślenia. Poczuła głęboko wewnątrz siebie, że coś pękło. Ale wciąż miała dwie ręce i była niższa od Johnny'ego.
- Czy Sonya wybrała się do lochów? Powiedz nam dziewczyno. - Powiedział Rayden.

Salamandra byłą zaskoczona, co dało się zobaczyć na jej pobladłej buźce.
- Ta... znaczy nie! Znaczy... - spuściła głowę, zdając sobie sprawę, że gierki się skończyły. - Tak... Zamknęłam tam... nie zamknęłam, jest... zamknięty... uh...

Czuła się tak beznadziejne bezbronna. Mogli zrobić z nią co chcieli i nie byłaby stanie zareagować.

- Weź się w garść dziewczyno! Co powiedziałaś Sonyi? Kogo zamknęłaś? Sonyę?
- Jaxa!
- krzyknęła, nie wytrzymując napięcia.
- Zadowolony? Ona tam teraz idzie, jak ją złapią i zamkną do celi, to będzie jej najmniejszy problem...

Rayden bez słowa odwrócił się i wyszedł. Johnny spojrzał na wciąż trzymaną dziewczynę.
- Zostań tu - rzucił i ruszył szybkim krokiem za Raydenem.

Drachia nie zdążyła nic powiedzieć, bo nagły ból zgiął ją w pół. Czuła jak coś wewnątrz niej pękało. Padła na kolana. Coś rozpychało ją od wewnątrz. Rosło niczym jakiś pasożyt. Kaszlnęła wypluwając krew. Zachrzęściły przesuwające się kości. Skóra pod pachami rozdarła się wypuszczając pączki trójpalczastych dłoni, które rosły i rosły.

Dopiero po minucie mogła się poruszyć. Ociekała potem. Ubranie służącej było całkiem podarte.
 
Mike jest offline