Nie odpowiedział od razu. Swoim zwyczajem odczekał kilka chwil ważąc słowa, albo w ogóle zastanawiając się czy powinien coś mówić.
- W moim kraju jest takie miejsce, gdzie przed wiekami... pękła ziemia. Pęknięcie jest długie na kilkadziesiąt kroków i szerokie na pięć lub sześć w najszerszym miejscu. Nazwano je po prostu Rozpadliną. Ale to nie jest dzieło natury. Ziejąca z pęknięcia czarna otchłań nie ma dna. Wrzucony do niej kamień zdaje się spadać bez końca. Próbowano ją zasypać i przez wiele tygodni setki ludzi wrzucały do niej wszystkie głazy, jakie zdołali znaleźć i unieść. Nawet jakiś Magg wziął w tym udział. Użył swej mocy by cisnąć do rozpadliny ogromne skalne bloki odłupane od pobliskiej góry. Wszystko na próżno. Wtedy też ten sam Magg doznał widzenia i ogłosił proroctwo. Pewnego dnia z Rozpadliny miało wyjść coś, co zagrozi wszystkiemu, co żyje na powierzchni. Po tych słowach Magg oddalił się i nigdy nie wrócił. Moi przodkowie nie zamierzali jednak opuścić swych ziem. Co więcej, postanowili, że ich obowiązkiem jest strzec Rozpadliny i nie pozwolić, by cokolwiek z niej wylazło i przyniosło zagładę światu.
Doszli do rozwidlenia dróg. Mężczyzna przerwał opowieść, i przykucnął by przyjrzeć się śladom. Ścieżka znów wznosiła się, a podłoże było coraz twardsze, przez co trudniej było dostrzec jakiekolwiek ślady. Po dłuższej chwili zadumy połączonej z ostrożnym dotykaniem wystających z ziemi ostrych kamieni Danaekeshar wstał i ruszył dalej, wybierając prawą odnogę drogi.
- Trwaliśmy tak na posterunku przez niezliczoną ilość lat - kontynuował. - Nic z Rozpadliny nie wychodziło. Nic się nie działo. Aż do teraz... Przed kilkoma tygodniami jeden z pełniących wartę wojowników - Ogmapessear - wpadł w jakiś amok i zamordował swojego brata i siostrę, którzy pełnili służbę wraz z nim. Następnie udał się do wioski, być może by dalej mordować, ale został powstrzymany. Odebrano mu broń i skrępowano go. Zachowywał się jak zwierze. Był agresywny, ślinił się i warczał. Nie powiedział ani słowa w ludzkiej mowie... Dni mijały, jego stan się nie zmieniał, a my nie potrafiliśmy mu pomóc. Co gorsza obawiamy się, że jego szał ma związek z Rozpadliną. Być może to znak, że przepowiednia zaczyna się wypełniać...
__________________ Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój. Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze. |