Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2017, 20:56   #160
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Jak dla Was, to Kraniec Podróży. Ceny nie za wysokie. Żarcie dobre, łóżka czyste i przede wszystkim duży wybór trunków - Josef polecił gospodę. - Traficie bez trudu. Stąd idźcie do głównej ulicy Hafenstrasse i nią do Świątyni Sigmara, potem dalej prosto Nulner Weg ku bramie i murom miejskim, za którymi rozstawił się targ i festyn. A potem w Duller Allee i na jej środku, po prawej stronie jest gospoda. Łatwo trafić.

Trafienie rzeczywiście okazało się proste. Po drodze minęli ratusz i zadbane kamienice, mieszczące biura, warsztaty i sklepy, gdzie można się było zaopatrzyć we wszystko, za odpowiednią cenę oczywiście. Kraniec Podróży był przyzwoitym lokalem, zgodnie z tym co mówił Marienburczyk. Ale był jeden problem - ze względu na odbywające się święto, za nic nie szło dostać miejsca. I tu na arenę wkroczył Herr Essing, który zażądał lokum dla siebie i swej świty. I oczywiście, gdy tylko błysnął pierścieniem i przytoczył swoje koligacje pokoje się znalazły. Co prawda tylko dwa i to do tego na drugim piętrze, ale za to w całkiem przyzwoitej cenie, chyba nawet nie zawyżonej z powodu Shaffenfest.

Bernhardt wziął wszystkie zbędne przedmioty jakie drużyna miała na sprzedaż i wyruszył za mury miejskie. Od razu utonął w tłumie ludzi, którzy przelewali się między straganami z towarem wszelakim, zagrodami z bydłem, namiotami wróżów i jasnowidzów, wozami Stirganów, grupami popisujących się akrobatycznym kunsztem cyrkowców i przyciągających gawiedź teatrzyków kukiełkowych. Kręcił się i kręcił, wykorzystując swój wrodzony spryt i w końcu udało mu się opchnąć towar za niemal pięćdziesiąt złotych koron. Zadowolony przystanął przy drewnianej estradzie, gdzie rozbrzmiewały głosy fisharmoni, okaryny i basetli. Niziołcze trio przygrywało aż miło, a co bardziej ochotni z widzów puszczali się w tany.

Reszcie nie szło tak dobrze. Wypytywanie o ulicę Garten Weg, na której miała być rzeczona kancelaria skończyło się w kilku przypadkach wzruszeniem ramion i odpowiedzią, że w mieście nie ma takiej ulicy. Ulic o podobnej nazwie też nie było. Trzeba było spróbować inaczej, pytając o kancelarię. Ale i tutaj klops. Nikt nie słyszał o Lochu, Stochu i Barlu. Nawet domniemana konfraternia, gdy pytali w innych biurach adwokackich.
 
xeper jest offline