Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2017, 21:44   #176
Martinez
 
Martinez's Avatar
 
Reputacja: 1 Martinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputacjęMartinez ma wspaniałą reputację
Tura 17





SZUWARY, WIECZÓR
Kliknij w miniaturkęury Kocur aż trząsł się w posadach, gdy tłum gości tańczył skoczne bourrée. Rytmicznym pląsom kibicowali ci, którzy utknęli za suto zastawionym stołem. Inni kołysali się pod ścianami podśpiewując i machając pełnymi kuflami. Ted Hopesinger grał jak umiał, a nim więcej alkoholu się lało, tym bardziej jego utwory wpadały w ucho.
Karczma dawno nie przeżywała takiego oblężenia. Zarówno dół jak i piętro wypełnione było gwarem, śmiechem i zapachem ryb z eldritchowskiej promocji... Nawet na zewnątrz, przed drzwiami stała w kłębach dymu duża grupa gości gwarząc i paląc lulki.
Seliver Olinore szkicował portrety, ale też od czasu do czasu dał się namówić na jakiś sprośny rysunek węglem. Wywoływał tym mokre, szczerbate uśmiechy. Dalej Beatrisce DeLafosse i Fernand LeBlanc zabawiali gości, Doderic Redbread oferował paniom przepiękne ozdoby i opowiadał niezłe kawały, a wynajęty Alfonso LeBlanc przechadzał się pilnując porządku. Za barem stał jego brat, bardzo zręczny Didier. Były barman i świetny rozmówca. Wyglądało na to, że wszyscy dobrze się bawią i każdy ma pod dostatkiem jedzenia i picia.




Przez ścisk przepychała się własnie ku zapleczu Vioaline z pustymi naczyniami i tylko kątem oka dostrzegła jak do środka wchodzi Chloe z niezbyt znanym, nowym kościelnym. Diego zapaliły się oczy na widok tylu ludzi, muzyki i wina. Jeśli gdzieś mógłby być szczęśliwy to najpewniej tutaj.
- O madonno.. jak ja dawno takich rzeczy nie widziałem… - Jęknął trącony obfitym biustem krawcowej Paulette, a później muśnięty włosami wirującej Caroline LeBlanc. Zadarł głowę do góry by zobaczyć na balkonach wokół sali biesiadnej jeszcze więcej ludzi. Stał tam też Jan Wiklina, który pozdrowił skromnym skinieniem głowy pannę Vergest.
- Jaki plan, seniorita?! - Wywrzeszczał Diego w ucho panny Chloe. Oczy miał rozbiegane, a nogi prawie dreptały w miejscu by pójść w tany.

Ponad głowami Adrien’a Mosse pijącego na czas piwo i kibicującej mu oklaskami Nicoline Figuier, ponad balami solidnego sufitu, wrzaski balowiczów i muzyka dochodziły jakby z daleka. W dodatkowej kuchni na pierwszym piętrze stał wspólny, dobrze zastawiony stół gdzie kilkoro gości dyskutowało, paliło cygara i popijało droższe trunki. Tutaj właśnie przelotnie krzątał się Eldritch usługując gościom, w tym Rodolphowi Trottier i niedawno poznanej Sophie d’Artois. Pogrążeni w dyskusji zdawali się zajmować jakimś ważnym tematem.





OBÓZ MILICJI, WIECZÓR



Zapadające ciemności rozświetlało kilka lamp i jedno ognisko. Gauthier mozolnie ładował skrzynki i beczki na powóz miejski. Łupów było sporo i trzeba było pilnować by wozy nie były przeciążone. Od tego zależało jak szybko będą się poruszać jutro w drodze do domu.
- Ładunek, sprzęt oraz dwanaście osób. W tym trzy ranne, nie licząc Quentina, który chyba sam o siebie dba w miarę - Zameldował Patric zaglądając do namiotu Remiego.

- Bracia Levasseur cały wieczór reperowali powozy, a teraz kompletują elementy zaprzęgu. Tak więc mamy wóz skrzyniowy szeryfa, ciężki powóz rzemieślniczy oraz niewielki wóz handlowy. Wszystkie załadowane pasażerami albo sprzętem. Trzeba będzie jakoś namówić tę krasnoludkę z młotem, by użyczyła swojego muła.
Stajenny przeszedł do skrzyni na której stała butelka wina i polał sobie.
- Po za tym wszystko chyba w normie. Gnolle mają pierwszą wartę. Pani Hoe o świcie rusza z nimi do Bełtów. Nie będzie tam sama bo Bruno zgodził się z nią jechać... Najchętniej zabrałbym im tę furmankę i dał ten rozklekotany wózek handlarski co go mamy - Westchnął i spojrzał na dowódcę zmęczonymi oczami - Padam już. Idę spać. Proszę też się dobrze wyspać panie Martin... Miłej nocy.
Tourneur odstawił kubek, skinął na pożegnanie głową i opuścił namiot.



 

Ostatnio edytowane przez Martinez : 02-03-2017 o 03:47.
Martinez jest offline