Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2017, 05:34   #170
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Ulriczeit, 2521 roku K.I.
Wielkie Księstwo Middenlandu, Belsdorf


Otworzył oczy i nagle wszystko zobaczył i usłyszał, otoczenie przywitało go dźwiękami i obrazami. Nagle, natychmiast, po prostu. Ktoś śpiewał. Kobieta. Piskliwym drżącym głosikiem, który zdawał się porwać lada chwila, wdzierała się pod skórę. Wysokie oktawy jakiegoś instrumentu strunowego jej wtórowały.

Zupełnie nie wiedział gdzie jest... Pamiętał walkę z rogatym zwierzoludem. Była noc. Las. Śnieg. I ból. Pamiętał ból. Chciał dotknąć ręką głowy, lecz nie mógł. Szarpnął się. Miał związane ręce. Był w jakiejś dziwnej koszuli, której rękawy oplatały go zawiązane na brzuchu powracając zza pleców. Palcami mógł podrapać się pod pachami!

Obrócił głowę. W białym pomieszczeniu był stolik obok jego łóżka. Przez uchylone drzwi zobaczył podchodzącą kobietę. Śpiewała grając na małej lutni. Jej czarnej włosy spadały z czoła zasłaniając twarz. Kiedy popatrzyła na niego, a raczej przez niego, zobaczył twarz chudego mężczyzny o jastrzębim nosie. Miał duże usta, krwiście czerwone. Pomalowane. Krwią? Na kolanie wystającym spod nocnej koszuli widniał zdrapany stup. Spływała z niego stróżka zakrzepłej krwi, rozmazanej tuż pod raną. Palce uderzające o struny były zakrwawione.

Hammerfist chciał wstać, ale pod brzuchem zapisał go do żelaznej ramy łoża biały skórzany pas.

Osobliwy facet podszedł blisko Arno i zatrzymał się obok grając tuż, tuż blisko niego. W końcu skończył. Popatrzył na krasnoluda przekrzywiając nieco głowę i uśmiechnął się ukazując zadbane, żółte zęby z jednym ubytkiem błyszczącym złotem.

Przez otwarte drzwi do celi, bo w oknie widział białe kraty, wbiegła prawdziwa kobieta o przysadzistej posturze mężczyzny. Krótko ostrzyżona głowa oraz habit zdradzały siostrę Shalaytkę. Miała koło trzydziestu lat. Krępa kobieta sprawnie chwyciła chudego muzyka, który w tym czasie zdążył wdrapać się na szafkę i wrzeszczeć podskakując do góry. Wymachiwał rękoma całkiem nieskoordynowanie i kręcił głową, że długie kudły fruwały jak jakiś festynowy wiatrak.

- Będą nas miliony! Będą nas miliooooony!

Siostra przerzuciła chudzielca przez ramię.

- Jestem Helga Koza z domu Nostra! - krzyknął do krasnoluda niesiony facet puszczając oko.

Instrument wylądował na bielonej posadzkę, nim wariat zniknął wraz z zakonnicą na korytarzu.

Przez otwarte drzwi Arno zobaczył, że na długim białym holu ktoś siedział kiwając się do przodu i do tyłu.

Jakiś gruby staruszek skakał na kuckach rękoma odbijając się od ziemi. Przystawał i raz po raz kumkał naśladując ropuchę.

Ktoś inny stał z szeroko otwartymi oczami, zupełnie nieruchomo, a nosem dotykał ściany. Nagle zaczął się śmiać. Natarczywie, agresywnie, szaleńczo. Potem zamilkł kamienną twarzą nieruchomego posągu.

W drzwiach pokazała się zdyszana zakonnica w podeszłym wieku. Z przejęciem popatrzyła na krasnoluda jakby nieco zaskoczona, że nie śpi i powoli zaczęła zamykać białe drzwi.





By już po świcie, gdy Kaspar obudził się. Całkiem jasno w pokoju i na zewnątrz, choć słońca nie był widać, ani jego złocistych promieni. Wstał z posłania i sięgnąwszy po kubek z wodą zobaczył przez okno brnącego w śniegu po kolana karczmarza. Nie było go wśród miejscowych podczas poszukiwań Ulryki, ani później, gdy wrócili niemałe zamieszanie wywołując wieściami nocnych wydarzeń.

Wioska odsypiała. Spali też wszyscy przyjaciele. Była jeszcze młoda godzina.




 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 02-03-2017 o 05:40.
Campo Viejo jest offline