Napięcie. Strzał. Napięcie. Strzał. Strzały skończone? Zbieramy je. I znowu. Napięcie. Strzał. Tak do znudzenia. Walter starał się wystrzelić jak najwięcej strzał. Tutaj nie liczyły się jego umiejętności a jedynie siła. Była to męcząca praca. Zanim ruszą do walki, minie dużo dni. Ciekaw był ile. Tydzień? Dwa? Kilkanaście dni? Z drugiej strony, w trakcie walki, każda wystrzelona strzała mogła uratować mu życie. Mimo teraźniejszego trudu to chyba jednak warto się trochę przemęczyć. Szczególnie, że Walterowi nie uśmiechało się leżeć martwym, zapomnianym, na jakimś zadupiu.
Więc, ze spokojem przyjął wiadomość, że ich trening się przedłuży. Jednakże, na początku burzył się w duchu. ~Co ten cyrulik sobie myślał? Że sierżant łaskawie przydzieli go do korpusu medycznego? Że pozwoli mu zrezygnować z ćwiczeń? ~ Liczył, że ta sytuacja nie odbije się na całej grupie. Z czasem uspokoił się. Jego gniew przecież nic nie zmieni. Może jedynie pogorszyć sytuację. |