Niepotrzebnie tyle jarał, inaczej powiedziałby ojcu wprost, żeby zapomniał o tym wszystkim, a tak, przez thc krążące w jego organizmie, miał to wszystko w dupie i chciał tylko wrócić do swojego pokoju, położyć się i odciąć się chociaż na trochę, od tego wszystkiego. Podświadomie czuł, że gdy wytrzeźwieje, wpadnie w panikę. Nienawidził zmieniać czegokolwiek w swoim życiu, każda zmiana wiązała się z dużym stresem i nerwami, ale teraz problemy wydawały się bardzo odległe.
Na słowa ojca, Mark zaśmiał się tylko. Nie wiedział w sumie dlaczego, ale rozśmieszyło go to, że ojciec nagle stał się taki poważny i odpowiedzialny. Całymi dniami siedział na dupie przed telewizorem, a teraz zgrywa wielką głowę rodziny.
- Jeszcze zobaczymy, co z tego wyjdzie… Tatuśku… – powiedział sarkastycznym tonem Mark. – Chodź na górę – rzucił krótko do Kelly. Nie miał teraz ochoty na szukanie czegoś, co chciałby sprzedać. Nie sądził, żeby w ogóle był w stanie pozbyć się jakiejkolwiek ze swoich rzeczy.
– Najpierw zobacz, czy masz coś u siebie, a później przyjdź do mnie – powiedział do Kelly i ruszył na górę do swojego pokoju. Będzie musiał jakoś przekonać Kelly do tego, żeby zmieniła zdanie ojca, nie zamierzał się stąd ruszać, a ojciec na pewno nie będzie go słuchał, więc dziewczyna jest jedynym wyjściem.