|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-02-2017, 19:49 | #11 |
Reputacja: 1 | - Nie pyskuj. - Josuha spojrzał spod byka na syna, ale w jego głosie było więcej rezygnacji, niż agresji. Po prostu przywykł tak kwitować niemal każdą wypowiedź Marka, bez wsłuchiwania się w to, co chłopak rzeczywiście chciał przekazać. - Może w końcu dorośniesz i jedną rzecz zrobisz samodzielnie, kiedy jest to od ciebie od święta wymagane? - powiedział ciężko. - To nie ja wymyślałem ten kontrakt, uwierz mi. Takie mi dali daty, że muszę zacząć za kilka dni, albo będę mógł się pocałować. - przeniósł wzrok na Kelly i uśmiechnął się lekko - Posłuchaj siostry, mimo wieku jest od ciebie o wiele mądrzejsza. To będzie dla nas wszystkich dobre, Dakota to teraz stan wielkich możliwości. Praca jest dla każdego, nawet takich nierobów jak ty. I to dobrze płatna. - zapewnił z przekonaniem. Widać było, że decyzja dla niego samego nie była łatwa - zwykle po prostu opryskliwie kazał rodzeństwu coś robić i nie słuchał sprzeciwu, teraz jednak wydawało się, że stara się jakoś ich przekonać... choć trudno było zgadnąć, na ile starczy mu cierpliwości.
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
25-02-2017, 00:34 | #12 |
Reputacja: 1 | „Tato, nie pomagasz” — pomyślała Kelly, kiedy ojciec wspomniał o tym, jaka to ona nie była mądrzejsza. Dawał tylko więcej amunicji Markowi, żeby kiedyś jej to wypomniał. Jak tak dalej pójdzie, to ten cały garage sale będzie robiła sama, a tego chciała najmniej. Nie wyobrażała sobie siebie siedzącej na krzesełku i rozmawiającej z klientami. Już wystarczająco problemu miała otworzyć gębę do nauczycieli w szkole. |
02-03-2017, 18:03 | #13 |
Reputacja: 1 | Niepotrzebnie tyle jarał, inaczej powiedziałby ojcu wprost, żeby zapomniał o tym wszystkim, a tak, przez thc krążące w jego organizmie, miał to wszystko w dupie i chciał tylko wrócić do swojego pokoju, położyć się i odciąć się chociaż na trochę, od tego wszystkiego. Podświadomie czuł, że gdy wytrzeźwieje, wpadnie w panikę. Nienawidził zmieniać czegokolwiek w swoim życiu, każda zmiana wiązała się z dużym stresem i nerwami, ale teraz problemy wydawały się bardzo odległe. Na słowa ojca, Mark zaśmiał się tylko. Nie wiedział w sumie dlaczego, ale rozśmieszyło go to, że ojciec nagle stał się taki poważny i odpowiedzialny. Całymi dniami siedział na dupie przed telewizorem, a teraz zgrywa wielką głowę rodziny. - Jeszcze zobaczymy, co z tego wyjdzie… Tatuśku… – powiedział sarkastycznym tonem Mark. – Chodź na górę – rzucił krótko do Kelly. Nie miał teraz ochoty na szukanie czegoś, co chciałby sprzedać. Nie sądził, żeby w ogóle był w stanie pozbyć się jakiejkolwiek ze swoich rzeczy. – Najpierw zobacz, czy masz coś u siebie, a później przyjdź do mnie – powiedział do Kelly i ruszył na górę do swojego pokoju. Będzie musiał jakoś przekonać Kelly do tego, żeby zmieniła zdanie ojca, nie zamierzał się stąd ruszać, a ojciec na pewno nie będzie go słuchał, więc dziewczyna jest jedynym wyjściem. |
02-03-2017, 19:23 | #14 |
Reputacja: 1 | Reakcja Marka niemal spłoszyła dziewczynę. „Nie, błagam” — było pierwszym, co przyszło jej na myśl — „nie kłóćcie się teraz, proszę...” |
03-03-2017, 18:56 | #15 |
Reputacja: 1 | Mark wrócił do swojego pokoju. Nie zamykał drzwi, wiedział, że Kelly niedługo przyjdzie do niego i będzie mu zawracać gitarę, ale musiał z nią pogadać, przekonać, żeby jakoś wpłynęła na ojca. Podniósł z podłogi starą piłkę tenisową, walnął się na łóżko i zaczął odbijać piłkę od ściany. Kiedyś grał w tenisa i to nawet całkiem dobrze. Ze starą rakietą tenisową wyglądał dziwacznie wśród graczy z najnowszymi modelami, ale jakoś wtedy mu to kompletnie nie przeszkadzało. Oczywiście jak zwykle dosyć szybko stracił zapał do gry i teraz nawet nie wiedział, gdzie położył tą przeklętą rakietę. - Wchodź – powiedział, tym razem normalnym głosem do swojej siostry. – Na razie nie przejmuj się walizką… Poczekał chwilę, aż dziewczyna wejdzie do pokoju. - Słuchaj, nie napalaj się tak strasznie na ten wyjazd, nigdzie nie jedziemy i to ty musisz przekonać ojca do tego. Ciebie prędzej posłucha niż mnie… |
07-03-2017, 06:35 | #16 |
Reputacja: 1 | — Dla... dlaczego chcesz to popsuć... tacie? |
10-03-2017, 15:02 | #17 |
Reputacja: 1 | Kochająca córeczka, ojciec może chlać, nic nie robić całymi dniami, ale ona zawsze będzie stawać w jego obronie. Za każdym razem jak tak robiła, miał jej serdecznie dość, wkurzało go to niesamowicie… Dlaczego nie mógł być jedynakiem? - Wypad z mojego pokoju! Jeszcze będziesz ryczeć, że chcesz tu wracać! – krzyknął w jej stronę, po czym wstał i wypchnął ją z pokoju. Trzasnął z całej siły drzwiami, tak żeby na pewno ojciec na dole słyszał. Uderzył jeszcze z całej siły pięścią w drzwi. Całe thc wyparowało w jednej sekundzie, zawsze ktoś musi go wkurzyć, nie może mieć chociaż jednego dnia spokoju. Rozejrzał się po pokoju, nie wiedział, co chce ze sobą zabrać. Na pewno wszystkie plakaty, płyty i jeszcze jakieś ciuchy. Na pewno nie odda nic, na żadną wyprzedaż garażową. Niech jego głupia siostra sama wszystko robi, skoro tak bardzo chce ucieszyć ojczulka. |
22-03-2017, 21:52 | #18 |
Reputacja: 1 | Ryczeć będzie, ale na pewno nie z tego powodu i szybciej, niż się Mark spodziewał. Zszokowana tym, jak brat wyrzucił ją z pokoju, siedząc na tyłku, usłyszała jeszcze uderzenie w drzwi. To wszystko wystarczyło, żeby się rozpłakała. Za dużo emocji, nie radziła sobie z tym. Ze łzami w oczach, pobiegła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko, rycząc jak bóbr w poduszkę. Tą przesiąkniętą łzami poduszkę w którą wypłakiwała się za każdym razem, żeby nikt nie widział. Nie chciała wyjść na mazgaja... nikt przecież nie chciał. Ostatnio edytowane przez kinkubus : 22-03-2017 o 21:58. |
25-03-2017, 10:39 | #19 |
Reputacja: 1 | Do momentu wyjazdu, starał się jak najmniej przebywać w domu. Strasznie denerwowała go cała atmosfera wielkiej przeprowadzki. Ojciec był zachwycony wyjazdem, jego głupia siostra tak samo. On niestety wciąż nie dopuszczał do siebie myśli, że niedługo wszystko się zmieni w ich życiu, a przecież tak bardzo nienawidził zmian. Dlaczego wszystko nie mogło zostać tak, jak było? Chodził często na murek znajdujący się przy wiadukcie kolejowym. Lubił to miejsce, nikt mu tam nie przeszkadzał, mógł być totalnie sam ze swoimi myślami, czyli tak jak najbardziej lubił. Szwendał się również po swoich ulubionych miejscach w całym mieście. Gdy widział miasto, które powoli stawało się wymarłe, przez chwilę nawet myślał, że może jednak wyjazd stąd to dobry pomysł. To miasto powoli zdychało, tak samo jak on z resztą. Z jednej strony chciał coś zmienić, z drugiej nie miał na to ani siły, ani ochoty. Najchętniej leżałby całymi dniami albo łaził bez celu po całym mieście. Za każdym razem, gdy pomyślał o przeprowadzce czuł ukłucie bólu w żołądku, bał się tego wszystkiego, co nieznane, ale niestety nie mógł o tym nikomu powiedzieć. Nikt i tak by go nie zrozumiał… Dzień przed wyjazdem, wrócił do domu późno. Chciał się jeszcze raz pożegnać z miastem, pójść ostatni raz na wiadukt kolejowy i zapalić tam ostatniego papierosa. W domu panowała cisza, Kelly musiała już spać. On pewnie przez to wszystko nawet nie zmruży oka albo zaśnie tak późno, że cały następny dzień będzie nieprzytomny. Wszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi. Popatrzył na swoje plakaty, radio, kolekcje płyt. Lubił to miejsce, a teraz będzie je musiał opuścić. Wszystko przez ojca… Mark był w stanie się założyć o wszystkie swoje oszczędności, że ojcu znowu nie wyjdzie i znów będą w tym samym punkcie, w którym są teraz. Przez niego, całe życie będą się przeprowadzać. Wyjął jedyną torbę jaką miał w szafie. Duża, czarna, wbrew pozorom mogła zmieścić w sobie znacznie więcej rzeczy, niż mogło się wydawać. Spakował ciuchy, płyty, kilka książek, jakieś stare komiksy, piłkę do tenisa. Największy problem miał z plakatami, nie mógł ich schować do torbo, bo inaczej wszystkie by się pogniotły. Postanowił, że zroluje je wszystkie i będzie trzymał je cały czas w dłoniach. Nie lubił się pakować, więc ucieszył się, że w miarę szybko mu to poszło. Walnął się na łóżko. Puścił jedną ze swoich ulubionych piosenek. Musiał się jakoś odstresować przed wyjazdem. Tego właśnie w sobie nienawidził, stresowaniem się każdą głupią sytuacją. Miał nadzieję, że sen nadejdzie szybko, jutro ciężki dzień… |
01-04-2017, 19:41 | #20 |
Reputacja: 1 | ROZDZIAŁ I: BOOMTOWN If I'm late don't wait Go on without me I may tarry awhile Cause I mean to know Before I go How come the Devil smiles... - Jesse Winchester "Step by step" Stanley, Północna Dakota, USA trzeci tydzień czerwca 2016 Dworzec niczym więcej niż betonową stodołą, stojącą na środku pustego, zakurzonego placu. Wysłużony amtrak syczał i prychał, kiedy z jego wnętrza wysypywały się na posypane ciemnym żwirem tory potoki pasażerów. Rodzeństwo O'Byrne było wśród wysiadających; Stanley było - póki co - ostatnim przystankiem na ich długiej trasie z Detroit do nowego domu. Pociąg, samolot, znów pociąg - byli w drodze tak długo, że cała podróż zlewała się im w jeden, nierozróżnialny ciąg zlanych ze sobą krajobrazów, twarzy, snów i zmęczenia. Ostatnie dwa tygodnie upłynęły pod znakiem samodzielnej przeprowadzki; ojciec odzywał się z rzadka, przesyłając tylko suche polecania. W ostatnim liście znaleźli tylko bilety i adres - Lostwood, Północna Dakota - i nic więcej. Domem w Detroit miał się podobno ktoś zająć, a pieniądze uzyskane ze skromnej wyprzedaży garażowej - marne kilkadziesiąt dolarów - miały w mniemaniu Joshuy najwyraźniej starczyć dzieciakom na wydatki podczas podróży. Jedynym ułatwieniem był fakt, że ich większe bagaże zostały wysłane wcześniej kurierem na miejsce; przynajmniej nie musieli targać ciężkich waliz ze sobą. Teraz zapasy gotówki skurczyły się do kilkunastu zielonych, a na dworcu nikt na nich nie czekał. Otaczały ich zmęczone, brudne twarze masywnych, wytatuowanych mężczyzn o twardych spojrzeniach, którzy z dworca spieszyli się do pracy. Słońce oślepiało, rzucając bezwzględne światło na otaczający miasto płaski, nudny krajobraz, w którym odznaczały się tylko rzędy jednakowych, tanich domków i przyczep kempingowych; w dali majaczyły gęsto nawtykane wśród pól "kiwaczki" odwiertów naftowych i wysokie wieże, z których buchały kłęby krwistego ognia. Wiatr niósł ze sobą zapach spalenizny i miał wręcz wyczuwalną, tłustą fakturę. Pociąg za plecami dzieciaków sapnął i powoli zjechał ze stacji; turkot kół cichnął powoli w nagrzanym, zapylonym powietrzu, zostawiając O'Brynów samych. Robotnicy popakowali się po kilku w rdzewiejące pickupy i rozklekotane busy; Mark i Kelly zostali sami przed dworcem, spoglądając na wydawałoby się wymarłe, betonowe połacie rozciągającego się przed nimi miasteczka, właściwie nie wiedząc dokąd dalej się udać. Pierwszy dzień po przeprowadzce właśnie się zaczynał...
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! Ostatnio edytowane przez Autumm : 01-04-2017 o 19:50. |
| |