Trzy krótkie, ostentacyjne klaśnięcia. – Oto i jest wynik, proszę państwa. Tchórz zawsze pozostanie tchórzem. Niezależnie od tego, jak głośno szczeka, jak wieloma prawami i technikalami się zastawia, gdy przychodzi czas, żeby w końcu obnażyć zęby, jedynie podkula ogon i ucieka, skamląc.
Teatralnie otrzepała dłonie. Skłoniła się i wróciła do odłożonego przed chwilą na bok deseru. - Co do joty spełniłeś moje oczekiwania, Igorze. Nie będę więc się znęcać nad zlęknionym psem… bo widzisz, nie chciałabym, abyś zasikał mi buty. Sporo za nie zapłaciłam.
Wzruszyła ramionami w stronę siedliska kwitnącego hazardu. – Widowisko odwołane, a w zawody z zakresu konfabulacji pchać się nie zamierzam. Z tego, co zasłyszałam wchodząc, mieliśmy wprowadzić w życie jakieś polowanie? – pytanie to powędrowało do Franki, bo jemu oczy zdawały się świecić najmocniej. |