Marcjanna Siedziałam na pokładzie, głowę miałam owiniętą mokrym ręcznikiem, co trochę łagodziło objawy choroby morskiej. Przeglądałam skarby wyniesione z groty. Z upodobaniem zapalałam i gasiłam magiczne pudełeczko. W tem rozległ się głos z bocianiego gniazda, obwieszczający rychłe zejście na ląd. Przylewitowała do mnie czaszka. Na jego widok ręcznik opadł mi na oczy.Calaver zaczął mnie łajać za mój niechlujny wygląd, wzięłam to sobie do sera, faktycznie ludzie w porcie gotowi uciec na mój widok. Zagoniłam duchy, zeby nalały mi do beczki słodkiej wody. Potem włożyłam rozgrzaną dłoń do śroka. Rozebrałam się i wskoczyłam do beczki z gorącą wodą. -Bosko!-wymruczałam zadowolona-teraz tylko przydało by się świerze ubranie.
Wygramoliłam się z beczki, owinęłam szczelnie prześcieradłem które uprzednio zdarłam z łóżka i wyruszyłam na poszukiwanie czystej odzierzy, musze przepytać Czahę z kąd wzięła te modne fatałaszki. |