Gustaw przeklął siarczyście gdy dowiedział się, że stoją i czekają bez celu.
- Dzięki.- Wycedził wściekły.
- Cały czas kazano nam ich pilnować i nikt nic nie mówił. Sierżanta krew zaleje.- W końcu westchnął.
- W lewo zwrot i truchtem za mną!- Rzucił komendę ochotnikom i przypomniał sobie, że to żadni żołnierze i pewnie nie zrozumieją go.
Dotarli na plac apelowy. Stanęli z boku a Gustaw przeszedł przed nimi.
- Stańcie w szeregu i czekajcie.- Zwrócił się do nich dość cicho by nie zakłócać przemowy sierżanta.
- Halabardnik Gustaw melduje przyprowadzenie rekrutów.- Wyprostowany jak struna z halabardą równo trzymaną przy nodze odpowiedział sierżantowi.
- Panie sierżancie. Taką broń wydano tym rekrutom.- Dodał i przełknął ślinę oczekując, że nie będzie miło. Liczył jednak, że do spóźnienia się nie przyczepi a skupi się na rynsztunku.
Gustaw przyjął rozkaz i zasalutował i odwrócił się do podopiecznych.
- Baczność! Spocznij! Dołączyć do trenujących.- Szybko rozkazał znudzonym ochotnikom.
Przez resztę dnia starał się przekazywać wiedzę jaką posiadał poborowym. Tłumaczył jak posługiwać się piką. Jak ją ustawiać i najwygodniej i bezpiecznie transportować.