Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2017, 10:03   #243
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Odkąd żywiołak zniknął pod powierzchnią kamienia, czas wydłużył się niemiłosiernie. Słyszeliście swoje niespokojne oddechy i serca kołaczące gdzieś pod pancerzami. Pot ściekła po pobielały palcach ściskających za rękojeść broni, a w powietrzu wciąż opalizowały cząsteczki magicznej energii. Immeral pognał na ratunek Kelvenowi, który wciąż leżał rozpostarty na szczątkach alchemicznego stołu. Ciężkozbrojny dotknął piersi zaklinacza i zalśniła delikatna, złotawa poświata. Chass już wcześniej doświadczył mocy elfa, która postawiła go na nogi w mdlących uściskach mythalu.

Mistyczny moment zakłóciło nagłe pojawienie się przeciwnika. Gdy tylko wynurzył się spod powierzchni, posypała się na niego lawina pocisków - zarówno magicznych, jak i konwencjonalnych. Całe bryły odpadały od cielska. Żywiołak ponownie wydał z siebie basowe dudnienie, które brzmiało jak jęk konającego. Co ciekawe pojawił się z dala od członków drużyny. Czyżby szykował sobie ucieczkę? Lecz w takim razie po co w ogóle się ujawniał?

Wasze pytania nie pozostały na długo bez odpowiedzi. Kamienny kolos uniósł swoje masywne łapy wysoko nad głowę i z całych sił grzmotnął w podłoże. Po chwili uderzył ponownie, i znowu, i znowu. Jaskinia wypełniła się drganiami, które przerodziły się w małe trzęsienie. Siła przybysza była nie do opisania. Wtem, niezliczone nacieki wiszące nad waszymi głowami zaczęły odrywać się od sklepienia i lecieć w dół. Mieliście tylko ułamek sekundy na reakcję, aby uchronić się przed deszczem ostrych jak brzytwa sopli.

Huk i pył przesłoniły wszystko. Stalaktyty rozpryskiwały się niczym pociski odłamkowe, tnąc i siekąc wszystko wokół. Z naciekami poleciały również luźne kamienie. Przez chwilę zdawało się, że nikt nie wyjdzie stąd żywy.

Pierwszy doszedł do siebie Kelven. Zaklinacz wyszedł z katastrofy bez szwanku, nie licząc wcześniejszych ran zadanych przez żywiołaka. Coś na nim zalegało, więc zrzucił to bez zastanowienia. Dopiero gdy pył nieco się przerzedził, dostrzegł, że jest to Immeral przeszyty stalaktytem. Złoty elf żył, ale nie pozostało mu zbyt wiele czasu.

Półelf dostrzegł również leżącego nieopodal Iwatsu. Przybysz ze wschodu obficie krwawił i prawdopodobnie bez pomocy również nie przetrwa tej bitwy. Na szczęście nigdzie nie było śladu żywiołaka. Zaklinacz nie mógł się jednak rozdwoić i musiał podjąć decyzję.
 
ObywatelGranit jest offline