Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2017, 11:24   #523
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Potwierdzały się stereotypy o lenistwie czarnuchów. Bo co w ogóle miało znaczyć, że zblazowany pedał ot tak weźmie się do roboty? Godziło to w jego bambusiarską dumę, ego i chuj tam raczył wiedzieć co jeszcze. Stał taki, jak zostawiona złośliwie na środku dywanu, kupka wyjątkowo paskudnego gówna i nie dość że śmierdział, to jebaniutki stroił fochy jak dziewica przed pierwszym rżnięciem. To mu nie pasowało, tamto nie pasowało, a chodziło tylko o to, że mu się nie chciało kiwnąć palcem, chociaż tak ładnie Szafirek go poprosiła. rozbestwiły się te czarne śmiecie, obrosły w piórka i stroszyły je bardzo chętnie i głośno. Blue zaś nie potrafiła przełknąć myśli, że wystarczyłoby skurwysyna odpowiednio oćwiczyć i już chodziłby jak w zegarku. Tatko lubił powtarzać, że nic tak nie prostuje światopoglądu bydła jak miesiąc ciężkiej fizycznej roboty. I bat, nie wolno było zapominać o bacie.
Teraz niestety pod ręką nie było żadnego kamieniołomu, ani pola bawełny, spuszczenie bomby na rewir Camino też musiało się odwlec w czasie, co panna Faust przyjmowała z pokorą serca i wrodzoną cierpliwością dobrze urodzonej damy. Zamiast na gejowatego stylistę, patrzyła na kompaktową Azjatkę, zbierając się w sobie, żeby temu pierwszemu nie przyjebać w zęby dla zdrowotności. Potrzebowali go, a po podobnym numerze z miejsca durny lambadziarz walnie focha i jeszcze nastęka na mieście o rasizmie. Blue nie była rasistką - wychodziła z założenia że rasizm, tak samo jak jebane czarnuchy, w ogóle nie powinien istnieć.
- Mistrzu, tylko ktoś o nadludzkim talencie, wyczuciu smaku i stylu może nas uratować, cóż to dla ciebie? Tak utalentowany wizjoner dokonuje rzeczy niemożliwych! - odwróciła się do kolorowej małpy, przybierając najbardziej proszącą minę i wdzięcznie załamała ręce - Prosimy, inaczej czeka nas katastrofa! Nie tylko modowa, ale i obyczajowa! Zginiemy marnie, jeśli nas Mistrz zostawi… rozumiemy, warunki są ciężkie i będzie to trudne zadanie, dlatego jest tylko jedna osoba która udźwignie podobne wyzwanie. Najlepszy, najdostojniejszy i najzdolniejszy stylista w całych Zasranych Stanach! Ten o którym krążą legendy, a jego renoma wychodzi daleko poza Detroit. Już w Vegas słyszałam, że jeśli kiedyś trafię tutaj jest tylko jeden artysta, potrafiący dokonywać cudów o jakich śmiertelnikom się nie śni. Mistrz Pepe. Uczyń nam ten zaszczyt i wprowadź odrobinę światła do tej ciemności i brudu. Nikt inny nie podoła, przy podobnie ograniczonym czasie - zakończyła smutno i aż jej dolna warga zadrżała.

- To prawda. - Seiko wdzięcznie wsparła Blue w jej wysiłkach ubłagania Pepe o pomoc. Choć już i bez niej widać było, że foch modysty i stylisty w jednym znacznie poszedł w niepamięć i wydawał się już znacznie “zrobiony” przez pannę Faust. Nie wyrażał jednak jeszcze swojej zgody choć wydawał się być tego bliski. - Poza tym to nie tylko sprawa sztuki ale też prawdziwej miłości. - Azjatka dodała nieco dramatycznym tonem.

- Prawdziwej miłości? - Pepe wydawał się być więcej niż trochę zainteresowany ale spojrzał od razu na Dzikiego kryjącego się przed nim za jak największą ilością kobiet a właściwie już gotowego do strategicznego odwrotu po schodach. Stylista za to obdarzył go tragicznie smutnym spojrzeniem jakby mu serce pękło od tej wiadomości jaką obdzieliła go właśnie Azjatka.

- Ale, chodzi o pannę Angel i Blue. - szybko zmitygowała się masażystka wskazując na obydwie kobiety stojące obok niej. Czarnoskóry stylista ze złotym kolczykiem w uchu spojrzał na obydwie wskazane kobiety z nagłym zainteresowaniem.

- Prawdziwa miłość? - zapytał teraz patrząc na przemian i na Blue i na Blue Lady.

- O tak one się kochają. Tak naprawdę z prawdziwym uczuciem. - masażystka szybko pokiwała czarną główką potwierdzając tą informację.

- No to skoro mamy do czynienia z osobami o tak wysublimowanym guście potrafiącymi docenić prawdziwego artystę i to należącymi do uciśnionych i prześladowanych mniejszości no to mogę zrobić wyjątek. - oświadczył wspaniałomyślnie stylista uśmiechając się w końcu swoimi białymi zębami. - Pozwólcie, że wam pogratuluje. - podszedł do Mairy i Julii z wyciągniętą ręką by złożyć im gratulację. Maira wyglądała, że po tej nagłej wolcie po interwencji obydwu dziewczyn szlag przestał ją trafiać i też z uśmiechem przyjęła gratulacje. - My mniejszości musimy trzymać się razem. - wyznał uroczystym szeptem Pepe i podał dłoń Julii. - A prawdziwa miłość to coś tak rzadkiego i pięknego, że zawsze się wzruszam gdy ją widzę.- dodał wskazując na siebie drugą dłonią. Dziki stojący na wszelki wypadek już ze dwa schodki wyżej pokręcił tylko głową ale nie odzywał. się.

Panna Faust przyjęła gratulacje, uśmiechając się z wdzięcznością. Udało się, dobrze było pracować zespołowo. Każde dorzucało coś od siebie i świat się kręcił.
- O tak, wyjątkowa… Szafirek jest wyjątkowa. - objęła w pasie Federatkę, odgarniając jej włosy za ucho i chwilę patrzyła z bliska w skrytą za nimi twarz. No rzeczywiście, coś było w tym co gadał stylista. Może i czarnuch, ale jakieś ludzkie odruchy w nim pozostawały. - Jedyna taka na tym całym popapranym świecie - szepnęła, gapiąc się na nią wyjątkowo czule i pocałowała ją na koniec.

- Jakie to piękne. A ja jestem taki wrażliwy na piękno. Zawsze się wzruszam. - Pepe wydawał się tak bardzo szczerze przejęty i wzruszony jakby naprawdę miał się zaraz rozpłakać z tego wzruszenia. Coś w oczach nawet naprawdę jakby zaczynało się szklić. Maira odwzajemniła i spojrzenie i pocałunek z takim samym zaangażowaniem i uczuciem jak Julia. Też odgarnęła blond kosmyki z twarzy i czule objęła kochankę. Szybko jednak postanowiła kuć żelazo póki gorące. Złapała stylistę pod drugie ramię i ten już bez oporu szedł razem z nią gdy gospodyni zaczęła mu tłumaczyć bardziej detalicznie czego jako taka osoba o wysublimowanym guście i z tych prześladowanych jak i on mniejszości od niego oczekuje. Gdy temat zszedł na modę, styl i sztukę jaką na co dzień zajmował się Pepe jego stan się ustabilizował a on sam wydawał się całkiem rozgarniętym rozmówcą.

Dziki bez oporu przepuścił pierwszą parę stając oczywiście od strony drugiego rajdowca a nie stylisty. Pozostała trójka z Blue pod środku szła kilka schodków za pierwszą dwójką.

- Och, panno Blue to było genialne. - szepnęła cichutko Seiko puszczając jej filuterne oczko.

- To było straszne. Tak się mazać do tego cioty. Po co on nam potrzebny? Ubrać się nie umiecie bez niego? - Dziki też przeszedł w konspiracyjny szept ale najwyraźniej stylista wzbudzał w nim niechęć i wszystko co się z nim wiązało też.

- Ech Dziki, jak ty się nie znasz na ciuchach i babskim stylu - panna Faust pokręciła z naganą blond głową, dla kontrastu przyciskając go ramieniem do siebie i zaczęła tłumaczyć - Wy się umyjecie, ubierzecie w czyste łachy i po problemie. Z nami jest gorzej. Trzeba się umalować, uczesać… a samemu trudno. On się tym zajmuje zawodowo. Byłam u niego, warto było mu posmarować za taki efekt. Przyda się nam każda możliwa przewaga, atut. Skoro mamy iść do starego nie możemy wyglądać jak bieda wyrwana ze slumsów. Jak cię widzą, tak cię piszą, Mordeczko. Styl jest ważny, zwłaszcza w biznesie… nie możesz mieć torebki niedobranej do butów, bo spalisz się na starcie. W odpowiednim ciuchu, tapecie i fryzie czujesz się pewniej, to też istotne. Łatwiej przebić się argumentami… i dzięki Seiko, ty też byłaś genialna. - mruknęła do masażystki, ją też przyciskając do siebie.

- No może. - mruknął rajdowiec jakby tylko częściowo przekonany. - Ale mówię wam laski jak do mnie przyleci mnie macać czy co to go zdzielę. - Dziki pokręcił czarną głową jakby chciał zawczasu ostrzec, że jest zdecydowanie nieprzychylny umizgom Pepe pod swoim adresem.

- Oj panie Dziki, my to rozumiemy ale panna Blue ma rację. Panna Angel też skoro jest tu Pepe to może nam pomóc bardziej niż byśmy zrobili to sami. Zwłaszcza pannę Blue na pewno odstawi nie do poznania. W końcu on jest prawdziwym ue mody. - masażystka chętnie poparła słowa Blue i tak samo jak Dziki chętnie przyjęła ramię blondynki i przylgnęła do niej całym bokiem nie tylko samym ramieniem.

- Ue? Czyli kim? - Dziki wolał chyba zmienić temat na inny niż Pepe, moda, i kobiece strojenie się więc zapytał o obco brzmiący wyraz.

- Ue to taki niesamowicie wielki autorytet w jakiejś dziedzinie. Tak jak Pepe jest właśnie w modzie i stylu. On potrafi ubrać odpowiednio każdego, na każdą okazję i jeszcze da wskazówki jak tego używać. - Seiko wydawała się święcie przekonana, że zwerbowanie do pomocy stylisty to świetny pomysł wart chwili poświęcenia i wysiłku na dole schodów.

- O. A to ja też jestem ue? Taki od wyścigów i samochodów? W końcu znam się na tym nie? - temat japońskich słówek wydawał sie ciekawić rajdowca. Ale spojrzał koso na Japonkę gdy ta zachichotała dyskretnie słysząc jego propozycje.

- Oj nie panie Dziki. U nas tytułujemy pana hanshi. Czyli mistrz mistrzów jeśli chodzi o wyścigi i samochody. - twarz Dzikiego rozpromieniła się zupełnie jak niedawno twarz Pepe gdy usłyszał jak tytułują go miejscowi Japończycy.

- Aha! No ja zawsze wiedziałem, że wy Japończycy to jesteście inteligentny naród. - pokiwał głową zadowolony pusząc się swoim triumfem.

- Ale czasem mówimy też o panu Dziki - sama. - wyznała z uśmiechem Azjatka patrząc na rajdowca. Ten spojrzał na nią zaciekawiony dając znać by wyjaśniła co to znaczy. - No to oznacza przystojniak. Takie ciacho. Do jakiego mnóstwo dziewczyn wzdycha. - wyznała Seiko i zarumieniła się nieco spuszczając trochę wzrok z twarzy Dzikiego.

- O ja pierdolę! Muszę tam pojechać! - o ile wcześniej Dziki wydawał się być uszczęśliwiony odbiorem jaki ma u enklawy Japończyków to teraz wydawał się być wniebowzięty.

- A jak będzie po twojemu Blue? - blondyna dorzuciła pytanie, strzelając do Azjatki oczętami i zarzucając rzęsami dla lepszego efektu.

- Aoi. Czyli właśnie Blue. - Seiko wdzięcznie spojrzała na bliższą niej kobietę chyba trochę zakłopotana ekspresywną reakcją rajdowca. Ten jednak teraz też się uciszył też ciekaw kolejnych japońskich słówek. - Ale ja bym się cieszyła jakbym mogła nazywać pannę Blue, Aoi rin. Czyli moją przyjaciółką. - spojrzała pytająco w niebieskie oczy panny Faust.

Coś dziwnego przelało się Julii w bebechach, zaczynając od żołądka i przesuwając się do klaty żeby tam pęknąć jak przekłuty balon i rozlać ciepło po wnętrznościach. Zamrugała, na uśmiechnięte pyszczydło wszedł rodzaj uśmiechu zarezerwowany dla sytuacji, gdy panna Faust nie wiedziała co powiedzieć, a co było rzadkim wydarzeniem. Gdzie robili takie kompaktowe Azjatki i jak programowali że umiały rozbrajać największych cwaniaków, rajdowców i czarnych pedałów jakby miały przed sobą gromadkę szczyli z mlekiem i błotem pod nosem?
- Będzie mi w kurwę miło - odpowiedziała po chwili potrzebnej na powrót do dotychczasowej normy - I ten… też się będę cieszyć. Dobra Mordeczka jesteś, jak ci ktoś zacznie bruździć podbijaj z tematem. Dla ciebie spełnię życzenie za darmola - mrugnęła i pocałowała Japonkę w czoło.

- Och dziękuję Aoi rin. - Azjatka wdzięcznie przyjęła pocałunek i lekko skinęła głową uszczęśliwiona tak samo jak blondynka obok.

- Ej ja też chcę być twoim rin. Też jestem prawda? Jesteśmy przecież przyjaciółmi prawda? - Dziki wtrącił się w rozmowę nie chcąc być na bocznym torze tych rozmów o przyjaźni i uczuciach których źródłem była skośnooka masażystka.

- Oj panie Dziki. - zachichotała pogodnie rozbawiona Azjatka. - Ale rin to tylko dla dziewczyn. Przecież nie jest pan dziewczyną, pan jest za to Dziki - sama. - wyjaśniła rozweselona propozycją rajdowca masażystka. Dziki pokręcił głową ale ostatecznie chyba uznał, że lepiej być bożyszczem tłumów a zwłaszcza kobiet niż rin.

- A ona? Jak na nią wołacie? - zapytał wskazując wolną ręką na idącą o parę schodków przed nimi kobietę o spadających na pół pleców niebieskich włosach.

- Na nią mówimy Lady kun albo Angel kun. - odpowiedziała dziewczyna po drugiej stronie blondyny też przenosząc wzrok na kobietę idącą przed nimi. - Kun to właściwie tytuł dla mężczyzn. Chyba, że jakaś kobieta w męskich zajęciach potrafi im dorównać. Wówczas traktują ją jak równą sobie i zwracają się do niej kun jak do innych mężczyzn. - wyjaśniła Japonka i gdy mówiła o kobiecie naprzeciw nich lekko dygnęła głową a głos jej trochę spoważniał podobnie gdy mówiła o oficjalnym tytule Dzikiego. - Ale teraz to panna Angel jest też iinazuke dla panny Blue. I nawzajem. Czyli narzeczoną. Skoro prawdziwa miłość to iinazuke mi się wydaje odpowiednim słowem. - popatrzyła filuternie na idącą tuż obok Blue gdy zdradziła im kolejne japońskie słówko.

- Powiedz Seiko rin, długo się uczy tego masowania? - Julia wydawała się zafascynowana i pochłonięta egzotycznym językiem w równie egzotycznych ustach egzotycznej masażystki. Schody robiły się coraz krótsze, ale jeszcze parę stopni im zostało do pokonania - Długo tu mieszkasz? Bo ty - klepnęła rajdowca w pośladek i trąciła ramieniem - Pewnie się tu urodziłeś, co?

- No pewnie. Jestem tu od początku. - Dziki powiedział to z wyraźną dumą. - Ścigałem się zanim ktoś w ogóle pomyślał o jakiejś Lidze. Dlatego tak wkurwia mnie to co teraz z tego zrobili. Parodia jakaś. - wyznał z wyraźną niechęcią i irytacją.

- Ja tu też jestem długo. Nie od urodzenia ale długo. Moi rodzice mieszkali w Japonii ale przybyli do Stanów jeszcze przed wojną. Potem dużo podróżowaliśmy ale niewiele pamiętam. W końcu skończyliśmy podróż tutaj. Teraz tu jest mój dom. - odpowiedziała łagodnie Azjatka z uśmiechem i lekkim zamyśleniem w spojrzeniu gdy mówiła o dawnych latach swojego życia. - A z masażem Aiko rin bardzo elastyczna sprawa. Tak dla przyjemności to moją rin mogłabym nauczyć z przyjemnością. Zwłaszcza jak jest taka kirei i ma w sobie tak silny honou. - masażystka skłoniła się lekko blondynce. - Czyli jak jest tak piękna i ma w sobie tak silny ogień. - wyjaśniła z miłym uśmiechem. - Ale tak profesjonalnie to długa i ciężka nauka i profesyjnie to tajemnica której nie wolno nam przekazywać obcym. Tylko swoim uczennicom. Taka tradycja. - wyjaśniła Azjatka mówiąc trochę przepraszającym tonem.

- Spoko, czaję - Julia zaśmiała sie żeby pokazać że nie chowa urazy ani nic takiego - Wezmę wszystko co mi dasz - mruknęła niższym głosem, ocierając się policzkiem o policzek Azjatki.

Schody skończyły się i rozmawiali już na korytarzu. Większość była pusta i długa jak to w hotelach kiedyś bywało. Weszli na piętro i szli za prowadzącą parą. Ci chyba się dogadali bo weszli przez zwyczajnie wyglądające drzwi przed którymi stało dwóch mężczyzn z nienachalnie ale jednak widoczną bronią. Obydwaj lekko skłonili głowy gdy van Alpen wciąż nawijająca do Pepe i słuchająca jego odpowiedzi ich minęła. Blue odkryła, że pod koniec za nimi dołączył ten facet co przyprowadził Pepe. Ich trójka a z tym facetem który na oko Blue prawie na pewno był jakimś ochroniarzem czy kimś podobnym też spokojnie mnęła dwójkę zbrojnych przed drzwiami.

Za nimi był jakiś spory pokój hotelopodobny choć o wystroju salonowym z dużym stołem i resztą o podobnych biurowo - korpowych tonacjach akurat jak na większe czy bardziej oficjalne spotkania. Coś nie do załatwiania publicznie na dole a jednak nie aż tak aufanym gronie. Przeszli jednak przez ten pokój bez zatrzymywania się. Za kolejnymi drzwiami było już pomieszczenie podobne do prywatnego biura czy oddzielnego gabinetu. Akurat by porozmawiać Blue Angel mogła z kimś na osobności czy w góra kilka osób. Przez biuro jednak też przeszli bez zatrzymywania się. Zatrzymali się w następnym pomieszczeniu. Te było zdecydowanie bardziej mieszkalne, prywatne i częściowo chaotycznie zabałaganione tym typowym bałaganem częstego użytkowania jakiegoś miejsca. Dominowały porzucone tu i tam części garderoby, torebki, kubki i przedmioty tak potrzebne ludziom na co dzień gdy mieszkają gdzieś na dłużej. Dalej też prowadziły jeszcze dwie pary drzwi które były jednak zamknięte. Przed jednymi stała ta kobieta - ochroniarz którą w nocy widziała w pobliżu Szafirka panna Faust. Mężczyzna który szedł za nimi zamknął od zewnątrz drzwi i został po stronie biura. Wewnątrz więc byli całą czwórką co i w garażu do tego Pepe i ta milcząca kobieta - ochroniarz roztaczająca wokół siebie aurę chłodnego, zniechęcającego profesjonalizmu.

- A więc tak, już wszystko wiem. - zaczął Pepe rozpromienionym głosem odwracają się do trójki za którą tamten ochroniarz właśnie zamknął drzwi. - Prosze się nie obawiać ze wszystkim sobie poradzimy. - dodał mówiąc głównie do Blue która chyba miała być jego główną klientką. Dzikiemu najwyraźniej było to jak najbardziej na rękę.

- Zaczniemy od Dzikiego bo będzie szybciej. - Pepe jakby uparł się zrujnować dobrze zapowiadający się nastrój rajdowca który zdążył się już odkleić od Blue i Seiko gdy zoczył paterę na której stała butelka z czymś promilowym. Teraz zamarł prawie w połowie kroku patrząc spłoszonym wzrokiem na stylistę.

- Jak to zacząć ode mnie?! Ja nie muszę się stroić! Jestem Dziki! - burknął profilaktycznie agresywnym i pretensjonalnym tonem.

- No właśnie. I na to postawimy. Wszelkie zmiany w stylu i wizerunku Dzikiego byłyby zbędne i wyglądały sztucznie przez co straciłby swoją moc i formowy urok. Wystarczy, że się odświeży i będzie w porządku. Ale z panną Blue to zajmie trochę dłużej ale jeśli będziemy współpracować jestem przekonany o sukcesie tego przedsięwzięcia. - Pepe płynnie przeniósł wzrok na blondynę a Dzikiemu wyraźnie ulżyło.

- Ja moge pomóc odświeżyć się panu Dzikemu! - zgłosiła się na ochotnika Azjatka czym już do reszty uspokoiła rajdowca. - Tobie też ale z nim szybciej pójdzie. - szepnęła na ucho pannie Faust odklejając się od niej.

Czując że uratował swoją dupę, Dziki widocznie się rozluźnił. Żeby pedałek nie zwracał na niego już uwagi, Blue uśmiechnęła się i szeroko rozłożyła ręce.
- Oczywiście mistrzu, cokolwiek mistrz powie jestem do pełnej współpracy. Co mam robić najpierw?

Słowa i poza od wystrzałowej blondyny z taaakimi nogami skierowana do każdego innego mężczyzny pewnie jeśli nie zawróciły by mu w głowie to chociaż rozgrzały na początek całkiem solidnie. Ale Pepe przyjął to z uprzejmym uśmiechem jako oznakę chęci do współpracy i nie robienia kłopotów. Seiko zaprowadziła Dzikiego do tych wolnych drzwi nie obstawionych przez milczącą ochroniarę. Gdy się otworzyły okazało się, że to łazienka. Oboje zniknęli tam na dłuższą chwilę.

- A więc tak, zacznijmy od ogólnej oceny. - powiedział Pepe i zaczął obchodzić dookoła stojącą mniej więcej na środku pokoju blondynę. Maira czekała w kontrolowanym zdenerwowaniu na słowa mistrza choć niecierpliwiła się wyraźnie. - Wciąż jesteś w tej samej sukience? Niedopuszczalne. I włosy. Coś ty zrobiła z włosami? Trzeba poprawić absolutnie nie możesz iść z taką miotłą na głowie. A tak. Nogi. Masz dobre nogi. Trzeba postawić na nogi. - Pepe mówił chodząc nieśpiesznie o jakieś dwa kroki od stojącej modelki i mówił jak w transie. Patrzył też niezbyt przytomnym wzrokiem. - Spodnie. Pójdziesz w spodniach. Wąskich ale nie obcisłych. Podkreślą twoje nogi bez narzucania się. - wskazał na nogi blondyny i je głównie oglądał.

- To mam szukać jakiś spodni? Ale mam pełno. Jakich mam szukać? - Federatka wymownie spojrzała na szafy ustawione przy ścianach pokoju. Z niektórych częściowo otwartych widoczne były elementy kobiecych ubrań chyba na każdą okazję.

- Materiałowych. Celujemy w korporacyjno - biurowy typ. Musi wyglądać jak businesswoman. By brano ją na poważnie. Inaczej wyjdzie na jakąś kolejny dodatek do Dzikiego i straci siłę przebicia więc ciężko będzie ją traktować poważnie. Do spodni koszula. Biała. I marynarka albo żakiecik. Koniecznie damskie. I dodatki. Zegarek. Damski oczywiście. Biżuteria. Dyskretna i stonowana zauważalna ale nie koląca po oczach. I szyja. Coś na szyję. Apaszka, korale lub coś podobnego. I okulary. Damskie okulary. Ciemne barwy. Granat, czerń albo brąz. Dla spodni i żakietu. Podkreślą kontrast z białą koszulą i jej włosami. Jednolite a nie pstre bo się rozmywa i traci wymowę. I muszę jeszcze pomyśleć o czymś specjalnym. Bo na razie byśmy mieli poważną, godną zaangażowania w rozmowę młodą bizneswoman o subtelnie podkreślone kobiecości ale bez czegoś specjalnego. Bez czegoś by było wiadomo, że to ja stworzyłem tą kreację. - Pepe nawijał teraz szybko głównie do Federatki traktując modelkę z Vegas właśnie jak modelkę czyli półprodukt do powstającej w jego głowie kreacji na daną okazję. Szafirek widocznie myślała intensywnie patrząc to na projektanta to na swoje szafy jakby główkując gdzie by mogło być coś odpowiedniego.

- Chyba bym coś miała. - powiedziała w końcu z wahaniem podchodząc do jednej z szaf i otwierając ją na oścież. Na oko panny Faust to były w niej same koszule i bluzki rozwieszone na wieszakach. Niebieski i pochodne był tam trudny do przeoczenia. Choć sporo było czerni i bieli, reszta kolorów była w zdecydowanej mniejszości.

Na spotkanie biznesowe nie można było iść jak na imprezę i chociaż Blue najlepiej czuła się w kieckach, rozumiała potrzebę założenia spodni - wąskich, niewygodnych i krępujących ruchy. Takich, przy których nie dało się zrobić szpagatu, ale nie szła na spotkanie ze starym żeby rozkładać przed nim nogi. Kiwała blond głową, godząc się na wszelkie wymyślane przez Pepe fanaberie. Znał się, wiedział co mówi i robi. Za pierwszym razem przerobił ją na kurew za tysiąc gambli, teraz przyszła pora na poważnego przedsiębiorcę, którym wszak panna Faust była… kiedyś tam.
- Mogę chociaż śmignąć na obcasach? - rzuciła ni to prośbę, ni pytanie.

- Obcasy? - Pepe wyraźnie zastanowił się nad tym pytaniem. - Ciekawe zagadnienie. - przyznał w końcu. - Zależy jak zamierzasz rozmawiać. Obcasy nadadzą ci drapieżności i powinny przykuwać uwagę. Pasują jeśli zamierzasz grać główne skrzypce w rozmowach i walczyć o dominującą pozycję. Inaczej zrobią się niesmaczne i wyjdziesz na dobrze ubraną laleczkę do ozdoby Dzikiego jego asystentkę czy sekretarkę dobraną ze względu na świetne nogi. Jeśli nie pasuje ci takie rozwiązanie i nie czujesz się mocna grać pierwszych skrzypiec wówczas odradzam obcasy. - doradził jej mistrz stylu i mody patrząc właśnie na jej nogi. - I coś specjalnego! Już wiem! Kabura! Broń w kaburze. Taka mała pod pachą. Tak. Będzie tam pasować w takim stylu jaki preferuje Starszy i narzuca swoim ludziom. Zrobi się od razu swojska i przykuje uwagę. - Pepe pstryknął palcami patrząc teraz na wyższe partie Blue jakby próbował sobie wyobrazić jakby wyglądała w tej kaburze.

- Kabura? Broń? Przecież na pewno ich rozbroją. - Maira pokręciła niebieską głową. Zdołała już naszykować kilka koszul, spodni i żakietów które czekały na aprobatę i ocenę mistrza mody.

- Broń nie jest istotna. Ważna jest kabura i to, że będą się z nią liczyć, że nosi więc pewnie umie posługiwać się bronią, czuje się z nią swobodnie czyli jest taka jak oni. A to, że jej zabiorą nie ma znaczenia. - machnął obojętnie dłonią Pepe na znak, że takie drobnostki są dla niego nieistotne a liczy swoje dzieło jako całość. Drzwi od łazienki otworzyły się i wyszedł z nich Dziki. Wyglądał nadal jak Dziki ale faktycznie jakiś taki dużo świeższy Dziki jakby wcale nie spędził całej nocy na balowaniu. Seiko została w progu i zachęcająco przywołała gestem Blue. Mistrz mody łaskawie zgodził się również gestem, że na razie Blue ma wolne i podszedł do ubrań przygotowanych przez Szafirka.

Przy fragmencie o rozbrajaniu panna Faust uśmiechnęła się niewinnie, za plecami czarnucha puszczając Federatce oczko. Z tym rozbrajaniem to tak nie do końca, ale kto by się przejmował pierdołami? Dużo ciekawszym elementem wystroju okazał się pewny siebie do urzygu ligus. Ledwo otworzyły się drzwi i wytoczył dupsko spod kurateli Azjatki, a Julia znowu sobie przypomniała kto był atrakcją numer jeden na liście atrakcji do zaliczenia w Det. O tym właśnie mówiła - facetów wystarczyło umyć i przebrać żeby robili dobre wrażenie.
- Będę cię musiała zruchać jeszcze raz, inaczej się nie skupię na robocie - parsknęła do niego szeptem kiedy mijali się przed oczekującą z rozwartymi ramionami Seiko. Gdy czarnulka tak ładnie prosiła nie wypadało odmówić.

Szafirek mrugnęła porozumiewawczo uśmiechając się filuternie na co Pepe albo nie zauważył albo nie pojął znaczenia tego zestawu spojrzeń i uśmiechów.

- Zobaczymy jeszcze kto kogo. - odpowiedział też cicho przechodzący Dziki i trzepnął odchodzącą Blue w pośladek. Seiko zachichotała się rozbawiona ale dalej czekała na to aż Blue przyjedzie do niej.

- Oj Aoi rin. Aż mi normalnie szkoda, że musimy tak się spieszyć. Z tobą to prawdziwe marnotrawstwo taka szybka kąpiel. - wyznała Azjatka wskazując Blue wannę na razie pustą. Sama zamknęła drzwi do łazienki i zaczęła przelewać do niej wodę z jakiś pojemników. Wewnątrz było zauważalnie cieplej i wilgotno od tej unoszącej się pary. Gorącej wody w wannie przybywało gdy Azjatka przelewała kolejne pojemniki.

- No… - panna Faust wydobyła z siebie wielce rozbudowaną kwestię, uśmiechając się ze smutkiem. Szkoda że nie mieli czasu, z ogromną przyjemnością odleżała by bolące po aktywnej nocy mięśnie, a potem dała się wymasować zręcznym rączkom… no ale kurwa trochę się paliło. Szybko się rozebrała, ściągając nieświeże łachy, a raczej odklejając je od skóry pokrytej mieszanką tylu różnych płynów ludzkich, że nawet nie zamierzała zgadywać co jest co i do kogo należy.
- Kto powiedział, że to nasza ostatnia kąpiel? - wyszczerzyła się wesoło chcąc dorzucić coś mniej dołującego - Zobaczysz, ogarniemy sprawę ze Starym i zadekujemy się w łazience na całą noc, a jak tamci będą grzeczni to może ich zaprosimy - parsknęła, pakując się z nogami do wanny a paluchem pokazując za drzwi odgradzające obie kobiety od pozostałej dwójki ich hipisowskiej komuny.

- Oj ja bym tak chciała tak z tobą spędzić całą noc Aoi rin. - Azjatka od razu się rozpogodziła i mówiła jakby ten pomysł wybitnie przypadł jej do gustu. Wlała jeszcze jedno wiadro i woda była dość gorąca przez co działała bardzo odświeżająco. Masażystka szybko ściągnęła z siebie swoje ciuchy podobnie wyglądające jak niebieska kiecka Blue i wylądowała obok niej na podłodze. Błękit sukienki ładnie kontrastował z dominującą czerwoną barwą przetykanego czernią z kostiumiku Azjatki. Ta zaś ponownie naga wylądowała w wannie za plecami Blue.
- Ale ja tyle pracuję. Codziennie. Dziś też już na popołudnie coś mam a musze się przygotować więc nie mogę długo już zostać. Nie wiem czy tu będę jak wrócicie z panem Dzikim. - powiedziała nieco smutniejszym tonem gdy zabrała się za mycie pleców blondyny. Tym razem ruchy miała zdecydowanie szybsze niż podczas pomasażowej kąpieli w nocy choć nadal w jakiś sposób były przyjemne i nie sprawiały wrażenia chaotycznego pośpiechu. Dłonie Azjatki ujęły delikatnie skronie Blue i odchyliły jej głowę do tyłu i Seiko zaczęła myć blond włosy panny Faust.
- Ale może jest pewien sposób. - powiedziała łagodnie i równie łagodnie mieląc pianę we włosach siedzącej przed nią kobiety. - Ja najczęściej mam takie zlecenia jak tej nocy. To nie są tanie zlecenia, nie każdego stać. - przyznała z namysłem skośnooka dziewczyna. - Ale robię też inne rzeczy. Masaż sportowy, rehabilitacyjny, nastawiam kręgi i kości, kłuję ludzi igłami i parę innych tego typu rzeczy. Zwykle na godzinę czy dwie więc dużo krócej. Ale i dużo taniej. Więc mogłabym przyjechać do kogoś na takie małe zlecenie. Nie zawsze mam możliwość i okazję ale jednak mogę spróbować. - tłumaczyła masażystka spłukując ciepłą wodą włosy blondyny. - Ale moja Aoi rin jak ja już do kogoś przyjadę to mnie nikt nie sprawdza co ja właściwie robię na tym zamówieniu jeśli czas i gambel się zgadza. - Seiko szepnęła kusząco jeszcze bardziej odchylając głowę panny Faust tak, że znalazła się tuż przed jej twarzą gdy się nad nią pochyliła i skwitowała ten pomysł pocałunkiem.

- Wbijasz ludziom igły i jeszcze za to płacą? - blondynka wydawała się zaintrygowana i rozleniwiona jednocześnie. Co za zwyrole dawali się maltretować igłami i jeszcze za to płacili? Pewnie jakieś pojebane czarnuchy którym od dobrobytu w dupach się poprzewracało - Niezły plan, podoba mi się. A gdzie cię szukać, jak masz te chwile wolne? Przez kogo się kontaktować żeby dać zlecenie? Ja się zwykle bujam w Grzeszniku, tym burdelu siostry Kapelusznika w Downtown, ale teraz pewnie będę przy Szafirku - uśmiechnęła się błogo, oddając masażystkę władzę nad ciałem - Trzeba komuś poszerzyć uśmiech, wal śmiało. Coś wymyślimy, nie?

Seiko dyskretnie zachichrała się znowu gdy usłyszała pytanie o igły.
- Nazywam to wbijaniem igieł bo jest bardziej jednoznaczne niż akupunktura o której mało kto kojarzy dzisiaj. To taka terapia wbija się odrobinkę takie drobne igły w skórę w ważne witalne punkty i sploty nerwów i to oczyszcza ciało, relaksuje, uzdrawia, łagodzi ból, pomaga szybciej dojść do zdrowia i tego typu sprawy. Wstań proszę Aoi rin. - wyjaśniła łagodnie z przyjemnym uśmiechem masażystka i na koniec poprosiła Blue by wstała. Sama też wstała i zaczęła spłukiwać ciepłą wodą plecy blondyny.
- O mnie proszę pytać w Małym Kioto. Każdy z miejscowych wie, gdzie to jest. A jak tam się już będzie proszę spytać o Dom Gejsz. Tam jeśli mnie nawet nie będzie akurat to będą wiedzieć jak się ze mną skontaktować. - Seiko mówiła tym łagodnym, przyjemny i uwodzicielskim tonem przybliżając się do stojącej w wannie panny Faust tak, że na swoich łopatkach znów mogła poczuć jej piersi a na pośladkach jej podbrzusze. Sama zaczęła spłukiwać z piany front blondyny pomagając sobie przy tym gąbką sunącą po jej ramionach piersiach i brzuchu.
- Wiem gdzie jest Grzesznik. Dość nowy klub ale jednak zdołał się tu utrzymać i wyrobić markę. No i tutaj też oczywiście wiem jak trafić. Przyznam jednak szczerze, że tutaj byłoby to dla mnie bardzo ryzykowne przyjechać na tak krótko. Choć oczywiście przyjadę do ciebie Aoi rin gdzie byś nie chciała. Ale wszyscy wiedzą, kto tu mieszka i często mnie zamawia. W Grzeszniku byłoby bardziej komfortowo jeśli bym mogła prosić cię o taką przysługę Aoi rin. - Seiko z lekkim wahaniem przyznała się do pewnych uwarunkowań jej planu spotkania się z kobietą której właśnie stała za plecami kończąc spłukiwanie właściwie całej góry jej ciała. Jeszcze tylko poniżej pasa zostały jakieś pieniste smugi.

Ostatnim czego Blue chciała było robienie kompaktowej skośnej problemów. Każde miasto rządziło się swoimi prawami, niektórych układów nie dało się przeskoczyć. Zostawała kwestia elastyczności, dopasowania do panujących warunków. Jak te całe karaluchy - bydlaki umiejące żyć wszędzie gdzie tylko zamerdały czułkami i znalazły coś do żarcia. Odcięło się takiemu łeb i nic! Zdychał po paru dniach… z głodu. No ale to nie było teraz głównym zmartwieniem blondyny.
- Dom Gejsz - powtórzyła żeby zapamiętać, a jej ręce niby przypadkiem przesunęły się po gładkiej skórze masażystki - A jak z wpadnięciem do ciebie, bedzie kłopotliwe? Wiesz rin, ja się chętnie kopnę gdzie trzeba żeby ci smrodu nie narobić. Grzesznik też spoko, mam tam kanciapę zamykana na klucz. Nikt nie wpadnie z niezapowiedzianą wizytą. - uśmiechnęła się czarująco.

Seiko uklękła ponownie w wannie zaczynając spłukiwać pośladki i nogi stojącej blondyny. Pokiwała czarną główka z uśmiechem gdy Blue nie miała i nie robiła kłopotów ani z nazwą, ani adresem, ani tą drobną przysługą o jaką prosiła ja skośnooka przyjaciółka. Skończyła płukać tył i delikatnie złapała Blue by ją odkręcić przodem do siebie gdy nagle zamarła słysząc pytanie stojącej przed nią kobiety.
- Wpaść do mnie? - Seiko wydawała się tak szczerze zaskoczona pomysłem, że tak klęczała w tej wannie z wciąż jeszcze ciepła wodą i trzymając w dłoni gąbkę. - Ojej przepraszam rin po prostu kompletnie mnie zaskoczyłaś. - masażystka lekko skinęła głową na znak przeprosin i zamoczyła w wodzie gąbkę. Uniosła ją a wraz z nią swoją twarz posyłając w górę do Blue zakłopotane spojrzenie. Zaczęła sunąc gąbką od brzucha Blue i pozwalać by gąbka i ściekająca woda zmyła ze skóry resztki piany. - Ależ oczywiście, że chętnie bym cię ugościła u siebie. Po prostu wieki już nie był u mnie nikt z zewnątrz. Zawsze pracuję. - powiedziała jakby chciała wyjaśnić swoje zakłopotanie. Gąbka przesunęła się do bioder i podbrzusza Blue a Azjatka uśmiechnęła się wreszcie bardzo promiennie i ciepło. - Gościć ciebie Aoi rin byłoby dla mnie prawdziwym zaszczytem i przyjemnością. - powiedziała pogodnie skośnooka kobieta.

- To może czas wziąć wolne, co? Daj spokój rin, jeden dzień wolnego w tygodniu cię nie zabije, a pomoże odpocząć. Nie samą pracą człowiek żyje… - Blue przybrała troskliwy ton, łapiąc Seiko za ramiona i podciągając do góry żeby wstała. Popatrzyła na nią krytycznie - za dużo robisz. Czas zadbać o siebie, bo się wykończysz - mruknęła, przytulając ją do siebie - A jak się wykończysz będzie mi bardzo smutno że ja pierdolę. Ustal sobie jeden dzień wolnego w tygodniu, tylko dla siebie. Na przyjemności, bujanie po mieście, imprezy gdzie się bawisz, a nie przychodzisz w kierat. Pomyślisz o tym, Seiko rin?

- Jeden dzień w tygodniu. - Azjatka uśmiechnęła się łagodnie i sympatycznie co dało się zauważyć w jej głosie nawet gdy wtulona w ramiona blondyny nie mogła jej pokazać swojej twarzy. Przejechała gąbką po łopatce i plecach Blue, wypuszczając ją. Gąbka chlupnęła w wodę cicho za zanurzonymi w ciepłej wodzie nogami smukłej blondyny. Z bliska wyraźnie było widać, że czarnowłosa Azjatka jest od niej niższa. - Nie jestem panią własnego czasu tak jakbym tego chciała. Mam swoje powinności i zobowiązania rin. - dodała wciąż przytulona do panny Faust obejmując ją szczerze i z uczuciem. - Ale nie jest źle rin. Lubię swoją pracę. Lubię sprawiać ludziom radość i przyjemność. Najczęściej. Ale staram się brać co najlepsze i skupiać się na pozytywach. No i czasami mam takich wyjątkowych klientów jak wy dzisiaj. - Seiko zaczęła głaskać i wodzić palcami dłoni po mokrych łopatkach Blue tłumacząc łagodnym głosem.
- Chociaż nie. - Azjatka odsunęła się z objęć panny Faust na tyle by mogła spojrzeć w jej twarz i z czułością przesunęła palcami dłoni po jej policzku. - Takiej trójki jak was dzisiaj to jeszcze nie spotkałam. Jesteście wyjątkowi, cała trójka z was jest wyjątkowa i każdego z was bardzo lubię. - wyznała z uśmiechnęła się rozpromieniona masażystka. - Ale dziękuję, że tak mówisz. Mówisz jak prawdziwa rin. - dodała i z rozmysłem powoli zbliżyła swoją twarz i usta by pocałować Aoi rin z wrażliwą czułością.

Brzmiało i śmierdziało jak niewolnictwo, przez co Julia aż się skrzywiła. Handlowała ludźmi w Vegas, kupowała dziwki, sprzedawała dłużników. Ubijała interesy z łowcami głow… no życie. Tylko kurwa teraz jakoś, w przypadku tej konkretnej skośnej, nie umiała przejść nad tym do porządku dziennego. No nie, nie i chuj.
- A gdyby cię odkupić? - spytała, gładząc dłońmi czarne włosy i plecy przed sobą. Pochyliła się i oparła brodę o drobne ramię - Gdybyś chciała zmienić fuchę kiedyś, daj cynę. Coś wymyślimy. Jeśli ktoś będzie dla ciebie niemiły, zrobi ci krzywdę… masz przyjść z tym do mnie, kapujesz rin? Teraz masz nas. Też cię lubimy, nie?
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline