Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2007, 04:46   #224
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Duchy przygladaly sie wam w milczeniu. Na widok wyciagnietego miecza wyciagnietego przez Teka wydobyly z siebie gluchy pomruk dezaprobaty. Cala ich uwaga skupila sie na nim. W ich czarnych dloniach pojawily sie dlugie, onyksowo czarne ostrza. Wydawalo sie iz juz zamierzaly ruszyc do ataku gdy powstrzymal je glos Haela.
- Odejdziemy?
Pytanie zabrzmialo nieco sarkastycznie i jakby ze smiechem.
- Alez my nie mamy zamiaru odchodzic. Obserwojemy wasza grupe juz od dawna. Macie poteznego sprzymierzenca. Zastanawiamy sie czy i my mamy wam pomoc.
Glos wydobywal sie jakby z wszystkich gardel w jednym momencie zmieszany dodatkowo z poszumem nieistniejacego wiatru.
- To doprawdy trudny dylemat.
Duchy rozesmialy sie. Nie bylo w tym smiechu niczego obrazliwego. Ot przyjacielski smiech dobrych znajomych.

K'verth
Namalowanie runy zajelo ci troszke wiecej czasu niz normalnie. Dodatkowo wyszla ona raczej niedokladnie tak ze z duzym zaskoczeniem ujrzales biala lune z niej bijaca. Twoje cialo otoczyla delikatna mgielka, ktora w miare jak ty czules sie lepiej zmieniala sie w szara by na koncu przybrac czarny odcien. Otoczony coprawda czarna oslona, ale za to czujac sie juz dosc dobrze wsluchiwales sie w slowa przybyszow.



Kate.
Korytarz ciagnal sie i ciagnal wydawac sie moglo w nieskonczonosc. W koncu jednak dotarlas do swiatla. przekraczajac jego prog zostalas delikatnie oslepiona, jak zawsze przy przejsciu z ciemnego pomieszczenia do jasnego. Gdy jednak twoje oczy przywykly do swiatla ujrzalal wspaniala komnate. W calosci wylozona gorskimi krysztalami pelan byla fontann i cudownego dzwieku muzyki, ktora slyszalas w poprzedniej komnacie. Posrodku na piedestale lezal szary kamien wielkosci piesci doroslego czlowieka. Wokol piedestalu krazyly malenkie swiatelka tworzac swego rodzaju bariere. krysztal na twojej szyji zaczal promieniowac tym samym delikatnym swiatlem. Zupelnie jakby powrocil do domu....

Lanoreth
Kate zniknela w przejsciu. Opuszczona przez nia szkatulka wciaz lezala tuz przy podstawie kolumny. Przejscie pozostawalo zapraszajaco otwarte. Reszty grupy wciaz nie bylo widac.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline