Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2017, 23:09   #128
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Enklawa Mrocznych Elfów, Podmrok
1372 DR, Rok Dzikiej Magii
14 Uktar, Świt

Spotkanie z hakowymi poczwarami okazało się być najbardziej brzemienną w skutkach walką, którą do tej pory awanturnicy stoczyli w głębinach podmroku. Po krwawym starciu, które zakończyło się śmiercią jednego z najemników Srebrnej Gwiazdy oraz wysłanego z Bolfost-Tor zwiadowcy, bohaterowie pogrzebali zmarłych pod gruzem wydobytym z zawalonego tunelu, tym samym upewniając się, że do ich powrotu żaden padlinożerca nie pożywi się martwymi kompanami, których później można było jeszcze wskrzesić. Przed wyruszeniem w drogę awanturnicy opatrzyli rany, korzystając z otrzymanych przez kapłanów mikstur oraz zakupionych różdżek. Przywitali się też z nowym, bardzo osobliwym członkiem drużyny, który zjawił się w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy otoczona ze wszystkich stron przez potwory Livenshyia wydawała się nie mieć choćby najmniejszych szans na przetrwanie, a jednak jakimś cudem przeżyła to spotkanie. Częściowo zawdzięczała swoje szczęście nieznajomemu, którego nagłe przybycie odwróciło uwagę większości poczwar na wystarczająco długo, aby mogła nadejść pomóc z głębi kopalni, a po części łasce bogów, bowiem niewiele brakowało, aby silny cios poczwary rozerwałby ją na pół. To właśnie wtedy zginął Cliff, oddając życie by ratować inne. Ktoś nieprzychylny elfce mógłby obarczyć ją winą za jego śmierć, lecz prawda była taka, że hakowe poczwary były o krok od dotarcia do rozbitego przez awanturników obozu i gdyby nie przedwczesny zwiad Livenshyii, tedy potwory zaatakowałyby zaskoczonych najemników nie dając im większych szans na stosowną reakcję. Atak z zaskoczenia był bowiem ulubioną taktyką tych egzotycznych bestii i kto wie - być może tego dnia tropicielka nieumyślnie uratowała swą decyzją więcej istnień niż sądziła.


Podróż wydrążonym w trzewiach Gór Grzbietu Świata tunelem nie obfitowała w interesujące wydarzenia. Mimo, że zdołali pokonać większy dystans niż uprzednio, to krajobraz w tym czasie niewiele się zmienił. Wciąż otaczały ich poczerniałe, granitowe ściany, czasem przyozdobione wystającymi stalaktytami i stalagmitami, miejscami zlewającymi się w jedną całość, tworząc wapienne ściany, które wcześniej posłużyły im do zasadzki. Mimo znajomego otoczenia, awanturnicy przez całą podróż zachowywali wzmożoną czujność i niewiele ze sobą rozmawiali. Także i tym razem na czele pochodu leciał nietoperz Paskud, a jakieś kilkanaście metrów za nim podążali zwiadowcy - Sherrin i Livenshyia. Reszta najemników poruszała się zwartą kolumną daleko za nimi, lecz zarazem na tyle blisko, aby móc usłyszeć potencjalne wołanie o pomoc.

W takiej formacji wędrowali przez blisko godzinę, po upływie której stanęli przed wrotami prowadzącymi do Enklawy. Była to osobliwa konstrukcja i z całą pewnością nie była ona wytworem rąk mrocznych elfów, acz uważny obserwator byłby w stanie dostrzec delikatne runy i ornamenty, które otaczały ową potężną konstrukcję, a które niewątpliwie były dziełem drowów. Nie trzeba było być przy tym kulturoznawcą, aby dojść do wniosku, iż ową bramę musiał zbudować ongiś inny lud; być może krasnoludy z Bolfost-Tor lub ich przeklęci kuzyni z czeluści podmroku, albowiem architekturą i swym rozmachem najbardziej przypominała konstrukcje brodatej rasy, której skłonnością było właśnie budowanie rzeczy wielkich i trwałych, mogących posłużyć przez wiele długich wieków.

Niewzruszeni tym widokiem najemnicy zajęli strategiczną pozycję na wznoszącym się na ponad dwa metry kamiennym wale, gdzie był doskonały widok na bramę oraz szeroki, kamienny most, który prowadził nad rzeką magmy i ognia, skąd nieustannie wystrzeliwały wysokie na kilkanaście metrów słupy płomieni i gorącej pary. Ścieżka ta wydawała się być wrotami do piekła i choć początkowo trudno było sobie wyobrazić by jakikolwiek elf, choćby o najbardziej mrocznym i zdegenerowanym sercu, zdecydowałby się zamieszkać w tak obskurnym miejscu, to ciężko było nie docenić walorów obronnych jakie dawała drowom Enklawa. Była to bowiem forteca w każdym tego słowa znaczeniu, która na dodatek wydawała się być nie do sforsowania konwencjonalnymi metodami…

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019

Ostatnio edytowane przez Warlock : 04-03-2017 o 23:13.
Warlock jest offline