Młody elf miał już czego chciał. Wychwycił co bardziej obiecujące ślady, teraz wystarczyło nimi podążyć i utoczyć krwi bestiom. Problemem była gęstość poszycia, Rangwald zapewne będzie miał problem ze znalezieniem ścieżki przez zarośla.
Liściaste Ostrze wrócił do prowadzącego przesłuchanie rozbójnika, a ten pokrótce streścił mu, czego dowiedział się od uratowanego przez nich człowieka. Historia brzmiała dość wiarygodnie i w sumie dawała mu do ręki gotowe rozwiązanie nurtującej go kwestii.
-Skoro jesteś gajowym, możesz nam się przydać. - zwrócił się do wystraszonego zakładnika. - Idziemy tropem tej bandy i planujemy utoczyć im krwi, a Ty znasz te tereny. W związku z tym poprowadzisz mojego towarzysza i nasze konie, tak by nie utkwili w zaroślach, gdy ja będę wypatrywał śladów. - Mówił tonem łagodnym, ale wyraźnie sugerującym że nie zamierza przyjmować odmowy.
-Nie musisz się angażować w walkę gdy już ich znajdziemy, poradzimy sobie we dwóch. Myślę że to uczciwy układ, poprowadzisz nas, a twoja luba zostanie pomszczona. Potem nasze drogi się rozejdą - Podjął po chwili przerwy, którą gajowy miał przeznaczyć na przetrawienie informacji. Wyciągnął sztylet, dość ostry by elf mógł się nim golić, gdyby miał zarost. - Jeśli się zgadzasz, wystarczy że pokiwasz głową, a ja przetnę twoje więzy. Jeśli nie, cóż... - Niewypowiedziana groźba zawisła w powietrzu.
Wprawdzie Yrseldain nie planował go zabijać, ale człowiek nie musiał o tym wiedzieć. Z przewodnikiem ich pościg przebiegałby znacznie sprawniej, warto więc było upewnić się że nie stracą tej szansy.