Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2017, 13:48   #102
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Galaretka… a właściwie już nie Galaretka, a wręcz przeciwnie Kara, nieoczekiwanie ożyła. Robin dostrzegł to gdy tylko ruszyła ku niemu. I tak jak wcześniej z dwóch dziewczyn właściwie całą jego uwagę pochłaniała Amna, tak teraz zaintrygowało go jej zachowanie. Aktorstwo nie było dla niego niczym nowym. Z River nie raz odgrywali scenki dla obsługi programu. Czasem dla żartu. Czasem z innych przyczyn. Czemu miało zatem służyć to co robiła? Odwróceniu uwagi? Odwlekaniu tego co miało nastąpić? Przyśpieszeniu? Postanowił poczekać na to do czego dążyła dziewczyna. Tym bardziej, że to oczekiwanie mogło być przyjemne.

Jednak całowany po szyi obejrzał się na bok na Amnę. I tu spotkało go kolejne zaskoczenie. Jakoś wewnętrznie chciał, żeby ta dziewczyna cierpiała. Ale tak… psychicznie, a nie fizycznie. Chciał widzieć jak błaga o przebaczenie, jak cała we łzach skamle ze strachu o litość. Ona natomiast… nie wiedział… nie rozumiał. Była zbyt dumna? A może było jej wszystko jedno? Nie zależało jej? Dość, że stała teraz naga oczekując na to co zrobi jej Marco. Myśli Robina ponownie oderwały się od pieszczącej go Kary. I najgorsze, że w ogóle ich nie rozumiał. Tak jak całej tej sytuacji.

Palce dziewczyny wplotły się przyjemnie we włosy chłopaka. Całowana szyja łaskotała delikatnie od jej ust, policzka, czy czubka nosa. W końcu dotarła do swojego celu a jej niewielkie usta miękko spotkały się z ustami Robina. Ten poczuł metaliczny smak krwii zmieszany z notą słodyczy. Zagęszczenie doznań ściągało uwagę na Karę, co również było wspomagane przez jej dłonie, obejmujące jego głowę. Niższa wzrostem początkowo stawała na palcach bosych nóg, by jego dosięgnąć, z czasem też ciągnęła jego głowę bardziej za sobą do dołu. Jedna ręka opadła na jego tors i przesuwając się objęła klatkę piersiową. Lekko przysuwając się do niego przyległa tak, że poczuł jej uda, brzuch, jak i piersi schowane za nieco nadwyrężoną sukienkę.

Kara. Dźwięk jej oddechu. Zapach skóry. Ciepłota ciała. Smak śliny. Szafirowa spolegliwość tęsknych oczu. Kara wypełniała cały świat jaki docierał do niego jako do młodego mężczyzny. Jako doznanie dominowała we wszystkich zmysłach pobudzając je i przepełniając swoją osobą i jakby kipiącym w niej pragnieniem zaspokojenia mężczyzny. Robin po brutalnym stosunku z Leną nie mógł mówić o jakimkolwiek porównaniu. Seks jak się okazało był nie tylko wentylem pasji, ale i stanem porównywalnym do tego jaki dała mu Keiko. Nawet lepszym, bo poza spokojem, było w nim jeszcze tak błogo rozchodzące się od lędźwi gorąco…

Dał się biernie pociągnąć za Karą by oboje znaleźli się na lepkiej od krwi podłodze. Złączony z nią w uścisku, który nigdy nie mógł być dość bliski, czy mocny, Robin odpływał na jachcie z okładki książki do ziemi, w której wszystko już zawsze będzie dobrze…

Jakieś wypowiedziane przez Marca słowo sprawiło nagle, że oderwał jednak od niej usta. Ująwszy jej twarz w obie dłonie przyjrzał się jej z pewną obawą. Jak to robiła, że zapomniał o czym myślał? Że prawie zapomniał gdzie jest? I co ma zrobić. To właśnie była jej moc? Czy raczej doświadczenie i nawyk niewolnicy, która żyła tylko w jednym celu?

- To nie to - wydyszał do niej Robin. - To robiłaś zawsze. Mówiłem ci. Coś się zmieniło… Co?

Jej usta podążyły delikatnie za nim, jakby chcąc by powrócił do pocałunku. Nie znalazłszy możliwości chciała też zacząć całować jego dłonie, lecz trzymana za głowę ani trochę jej nie obróciła. Nie mniej komunikat był jasny. Szlachetny chciał inaczej. Nie czekała ani chwili i w odpowiedzi sięgnęła do jego kołnierza kierując go w bok. Chciała zamienić się miejscami, by spełnić jego oczekiwania. Gdy była już na górze podciągnęła jego bluzę i usiadła na jego brzuchu okrakiem. Nie trzeba było się wiele domyślać, by dojść do wniosku, że sukienka zdecydowanie była jedynym, co miała na sobie.
 
Proxy jest offline