Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2017, 11:00   #35
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Do “Morskich rozkoszy” droga faktycznie prowadziła tak, jak babunia opisała. Przybytku nie dało się nie zauważyć. Trzypiętrowy budynek zdawał się lśnić niczym klejnot w mroku uliczki, która zdecydowanie do najpiękniejszych nie należała. Czuć tu było smród zarówno z wychodków, ze stajni, jak i z barwnych, chociaż obecnie mniej widocznych plam żołądkowych zdobiących ściany okolicznych budynków. Przede wszystkim były to niewielkie zakłady i sklepiki, zamknięte na cztery spusty i chronione przez kraty. Chociaż nie tylko bo przy tym i tamtym stał też dryblas z pałką, mający owych przybytków także w nocy ochraniać. To, że przy okazji korzystali oni także z usług dziewcząt z “Rozkoszy” było nie tylko słychać ale i widać, bowiem nikt jakoś szczególnie nie przejmował się przyzwoitością. To nie były te rejony miasta. Tu panowało inne prawo.
Na pytanie o Tislę właściciel przybytku wskazał na kobietę, która siedziała przy kominku i brzdąkała coś nieskładnie na giternie. Nikt, kto posiadał słuch, nie byłby w stanie nazwać tego muzyką, jednak tym, u których ów słuch został stępiony trunkiem, najwyraźniej to nie przeszkadzało.


Nie był to ten rodzaj lokalu, który Roisin miała kiedykolwiek przyjemność odwiedzić. Powoli zaczynała nabierać przekonania, że to nie koniecznie musi być dobry pomysł - nadać włosom jakiś wygląd za wszelką cenę.

- Cześć Tisla, ja do ciebie. Masz chwilę? - spróbowała
Kobieta przerwała swoją “grę” i spojrzała na Roisin zdziwiona.
- Tisla ma chwilę - potwierdziła, podprawiając stanik sukni przez co jej piersi stały się bardziej widoczne. - Klientka płaci szefowi. Szef decyduje cenę - poinformowała, uśmiechając się nieco nieobecnym uśmiechem.
‘Dobra, nawet jak mnie ostrzyże na chłopską modłę, będzie co wspominać. Tak, czy inaczej jest tu jakiś porządek.’ Podziękowała miło i podeszła do właściciela:
- Witam. Tisla mówi, że to z panem uzgadnia się szczegóły… - Zatrzymała głos na chwilę. - Chodzi o strzyżenie. Zręczna dziewczyna, słyszałam.
- Zręczna, zręczna - zarechotał właściciel, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie ze stojącym przy szynku mężczyzną, który w odpowiedzi potarł krocze i także śmiechem wybuchnął. - Dwa srebrniki i obetnie. Za kolejne dwa zrobi dobrze między nogami. To co? Dwa w jednym czy tylko to drugie? - zapytał, obrzucając Roisin łakomym spojrzeniem, tak że dziewczyna mogła nabrać podejrzeń, że tym drugim sam miałby ochotę się zająć.
Ros położyła na ladzie dwa srebrne Rivy.
- Zdecydujemy w środku co i jak. Gdzie pokój? - obrzuciła właściciela wzrokiem. Jak wyjdę z dobrą fryzurą dorzucę wam jeszcze dwójkę.
- Drugi po lewej - odpowiedział jej mężczyzna, zwinni zbierając srebrniki z lady i kładąc klucz w zamian. Machnięciem dłoni przywołał dziewczynę, która posłusznie podeszła bliżej i stanęła przy Roisin, a następnie przytuliła się do niej, sięgając dłonią w kierunku piersi.
- Zręczna - rzucił właściciel, łakomie przyglądając się poczynaniom Tisli.
‘Mózg ma chyba w okolicach własnej dupy’ uśmiechnęła się do Tisli i wzięła ją za rękę. - Chodź kochana - i zaprowadziła ją do pokoju.

Gdy weszły powiedziała do niej:
- Potrzebuję ładnej fryzury, takiej dla bogatej dziewczyny.
Tisla patrzyła się na nią przez dłuższą chwilę, jakby nie do końca rozumiała wypowiadanych do niej słów.
- Fryzura - powtórzyła, kiwając powoli głową. - To ja przynieść koszyczek - dodała, uśmiechając się. - Klientka poczeka, Tisla zaraz wróci - po czym wyszła z pokoiku. Ten zaś był nieduży, skromnie umeblowany i pachniał niekoniecznie przyjemnie. Łóżko nakryte było wypłowiałym i wielokrotnie cerowanym kocem, pod którym znajdowało się nie wiadomo co. Pościel pewnie, chociaż ruszanie tego gołą dłonią stanowiło ryzyko zostania zaatakowanym nie tylko przez odór ale i żyjące tam robaki. Na szczęście krzesło stojące pod maleńkim okienkiem, dawało jakąś tam szansę na to, że po jego zajęciu, nie wyląduje się tyłkiem na brudnej podłodze. Bo że była brudna to się czuło przy każdym kroku.

Tisla wróciła po kilku minutach, niosąc wiklinowy koszyk zakryty szkarłatną chustą.W koszyku znajdowały się trzy pary nożyc, grzebienie różnej wielkości, brzytwa, a także miotełka i słoik bliżej niezidentyfikowanej mazi.
- Bogata fryzura? - zapytała, kładąc koszyk na łóżku i patrząc na Roisin.
‘Akcesoria niczego sobie’ pomyślała, ale nie była pewna, czy fryzura dla bogatych mieszczanek to to samo co ‘bogata fryzura’. Może lepiej nie ryzykować.
- Rozczesz mi te kudły - powiedziała pokazując na włosy - przytnij trochę końcówki i zrób mi warkocze, dwa. Dobra?
Tisla pokiwała głową biorąc do ręki grzebień i podchodząc do Roisin. Sięgnąwszy przy okazji po krzesło, ustawiłą je tak żeby klientka mogła usiąść do niej tyłem, a gdy ta to uczyniła, zabrała się za rozczesywanie. I rację trzeba przy tym było przyznać właścicielowi, bowiem dłonie dziewki były nadzwyczaj zwinne, przeczesując jej włosy zarówno grzebieniem, jak i samymi palcami. Te ostatnie masowały przy okazji głowę, przez co Roisin mogła poczuć się rozluźniona. Przynajmniej do chwili, w której Tisla chwyciła za nożyczki.
- Więcej niż trochę - powiedziała. Jednocześnie rozległ się dźwięk, który trzymanie przez nią narzędzie wydało, gdy napotkało na przeszkodę w postaci włosów. Przeszkoda ta ustąpiła, bowiem nożyce były ostre niczym brzytwy.
- Klientka się nie martwi. Tisla zrobi dobrze - usłyszała zapewnienie.
- Dobra. Klientka się nie martwi. - powtórzyła i stwierdziła, że trudno, musi zaufać profesjonaliście, nawet jeśli ów profesjonalista ma kłopoty z budowaniem zdań złożonych. Masaż głowy mógłby być nawet przyjemny, gdyby nie ta cała obrzydliwa sytuacja przy wejściu. Niemniej miała dość czasu, żeby pomyśleć nad dalszym planem.
- Jesteś rzeczywiście bardzo zręczna. Kto cię tego wszystkiego nauczył? - zapytała. Bardzo była ciekawa jaki będzie końcowy efekt.
- Matka uczyła - poinformowała Tisla, tnąc dalej z wprawą. - Matka chciała żeby Tisla męża miała. Matka jednak usnęła i już nie wstała, a Tisla znalazła pracę - dorzuciła kolejną garść informacji, ponownie czesząc włosy Roisin i wydając z siebie pomruki wyrażające zadowolenie.
- Dobre włosy - pochwaliła.
- To już nie wiem kochana, co dla ciebie lepsze, mąż, czy taka praca? Trochę cię szkoda, z takimi rękami w takim przybytku. Dobrze Ci tu?
- Dobrze - odpowiedziała, odkładając nożyczki i dzieląc włosy Roisin na dwie połowy, z czego jedną przełożyła do przodu, zostawiając drugą z tyłu. Z koszyka wyjęła niewielką skrzyneczkę, w której, jak się okazało, znajdowały się różnej długości wsuwki.
- A co ty jeszcze umiesz robić?
- Tisla umie gotować
- pochwaliła się, dzieląc połowę włosów zostawioną z tyłu na trzy części. - I szyć - dodała, zabierając się za zaplatanie. - Hugo dobrze na Tisli zarabia i dobrze traktuje. Tisli tu dobrze - zakończyła najwyraźniej, bo kolejne minuty upłynęły w ciszy. Kobieta skupiła się w pełni na swoim zajęciu, tworząc zręcznymi ruchami żądaną przez Roisin fryzurę.
- Skoro tak mówisz, to dobrze. Nie wiem czy mi podobałoby się obsługiwanie klientów na wszelkie sposoby. Hugo jest, jakby to powiedzieć, ordynarny. A jego córki i żona też dobrze się mają? - Ros czekała cierpliwie, aż dziewczyna skończy swoją pracę.
- Hugo sam - poinformowała kobieta, zabierając się za drugą część włosów, z którą uwinęła się równie sprawnie i szybko jak z pierwszą. Następnie zaczęła robić coś z tymi wsuwkami co to je przygotowane miała. Oba warkocze zostały dzięki nim upięte z tyłu głowy Roisin tak, że nie czuła ich ruszając głową. Fryzura sprawiała wrażenie solidnej i łatwej do odczynienia.
- Bogata i praktyczna - stwierdziła, oceniając swoje dzieło.
- Tisla, bogini praktycznego fryzjerstwa. - Roisin obmacała głowę zadowolona - Dzięki kochana. Masz tu jeszcze dwa rivy, na pewno Ci się przydadzą. Idź, odnieś ten koszyczek z pokoju i usiądź, no sobie na łóżku, teraz będzie druga część przedstawienia. - Ros nie była już pewna czy właściciel córki ma, ale jak już sobie coś umyśliła nie lubiła zmieniać zdania.

Kobieta posłusznie zrobiła co jej kazano, utrzymując na ustach uśmiech, który częściowo zdradzał stan jej umysłu. Wróciła też szybko, po czym usiadła i spojrzała na Roisin pytająco.
- No, może mi o swoim dzieciństwie opowiesz, albo o tym jak ci się tutaj żyje? - powiedziała. Tisla opowiadała, a Roisin słuchała przez około kwadrans nieskładnych opowieści. Potem natarła sobie twarz, tak aby się zaczerwieniła, pomięła bluzkę, przerzuciła płaszcz i skórzaną kurtkę przez ramię, wzięła do ręki 3 rivy i powiedziała - Jak hukną drzwi wyjściowe z karczmy to możesz wyjść, ale nie wcześniej. - Potem wyszła z błędnym wzrokiem z pokoju i uważnie oglądnęła główną salę.
Goście pili i grali w kości, jak to robili gdy weszła i pewnie robić będą gdy wyjdzie oraz jeszcze przez parę godzin w noc. Hugo stał w tym samym miejscu co przedtem, gadając zawzięcie z bezrękim marynarzem, który to tłumaczył mu coś zawzięcie swoim kikutem, zakończonym sztyletem. Droga do drzwi, w linii prostej wiązała się z przeszkodzeniem grupce graczy, którzy to w najlepsze zarezerwowali sobie tą część burdelu by wytracić swoje ciężko zarobione pieniądze. Wokół nich zebrały się dziewczęta, licząc zapewne że część z wypłat wpadnie do ich kieszeni. Oczywiście, już po odliczeniu prowizji dla właściciela.
- Hugo - powitała go ponownie z błogim uśmiechem na twarzy. - Rzeczywiście jest zręczna.
- Mówiłem - roześmiał się w odpowiedzi, po czym wyciągnął łapę, jak nic czekając na zapłatę za dodatkową usługę.
- Hmm… - spojrzała mu w oczy, a potem wodziła po jego ciele, dalej się uśmiechając - ale my jeszcze nie skończyłyśmy, wiesz, jak tu przyszłam, patrzyłeś tak.. no nie wiem… pomyślałam.. - i zawiesiła głos, czekając na to co powie i wykonała ruch ciałem jakby chciała wracać tam skąd przyszła.
Hugo wymienił porozumiewawcze spojrzenie z mężczyzną, z którym rozmawiał po czym poprawił spodnie.
- Nie no, nie no… Poczekaj no. Za taką zabawę to się bonus należy. Fryz za darmo - dodał, szczerząc zęby, przez co ich nader kiepski stan, stał się nad wyraz widoczny.
- Nawet dopłacić można - zainteresował się bezręki, także na Roisin skupiając uwagę.
Przejrzała się w tych wszystkich nieskomplikowanych myślach, które biegły teraz przez jego głowę. Obdarzyła go uśmiechem.
- Hugo, powiedz mi, jak tak myślisz jedynie końcem swojego kutasa, to przychodzą ci do głowy wtedy twoje córki i żona? To też kobiety. Gdyby je ktoś tak traktował, to co? - rzuciła mu w twarz trzy rivy i wyszła głośno trzaskając drzwiami.
Założyła płaszcz i wróciła szybkim krokiem do karczmy. Była mocno zmęczona całym dniem, a tu jeszcze czekała ją kolacja z nowo poznanymi ludźmi.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 05-03-2017 o 11:03.
druidh jest offline