Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2017, 15:43   #112
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Gospoda była tak bardzo fantasy jakby wyjęto ją żywcem z kart jakiejś książki i Aria dalej gapiła się na wszystko wokół z szeroko otwartymi oczami. Na szczęście nikt nie zwracał na nią uwagi, bo wszyscy z kolei przyglądali się Thark Nar Tharkowi. Lud Nar najwidoczniej nie miał najlepszej reputacji w tych stronach, ale za to wszyscy przedstawiciele tego ludu zostawali szybko zidentyfikowani przez innych mieszkańców tej krainy.

Póki byli razem we dwójkę Aria czuła się w miarę bezpiecznie skryta w cieniu Tharka, ale kiedy wojownik opuścił gospodę dziewczyna poczuła się niepewnie. Była tutaj obca, nie na miejscu i gdyby coś zaczęło się dziać albo gdyby zaczęto zadawać jej jakieś pytania nie wiedziałaby jak się zachować. Jej samej zdawało się, że miała na czole wielki znak mówiący: „obca”, „ nie stąd”, „Wieloświatowa”. Jak się okazało wcale się tak bardzo nie myliła. Ktoś coś wiedział.

- Wiem, kim jesteś – powiedział fioletowo skóry facet. Potem dodał kilka niepokojących informacji i zakończył słowami:

- Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej i ocalić swoje życie, będę czekał na ciebie o północy przy studni.

Aria była rozdarta. Z jednej strony była ciekawa, co jeszcze miał do powiedzenia ten fioletek tym bardziej, że przywołało to wspomnienia. Z drugiej jednak strony mama zawsze ją uczyła żeby nie ufać dziwnym obcym i do tego to nie mogły przecież być jej wspomnienia. Niemożliwe żeby ona brała udział w tym, co sugerował ten fioletowy człowiek.

Wiedziała natomiast jedno. Nigdy nie zawierzy temu, kogo w jej wizji nazwano Simeonem.

Aria otarła kantem dłoni łzy. Ta wizja czy też wspomnienie czymkolwiek było wywarło na niej spore wrażenie, ale przecież to mogła być ona. Przynajmniej nie tak do końca.

- Nie, nie płaczę. Niech mi pan pokaże ten pokój. – Odpowiedziała karczmarzowi.

Pokój znajdował się na poddaszu i nie był zbyt obszerny. Mieściło się w nim tylko jedno łóżko, mała komoda ze stojącą na niej miską wody. Wszystko było dość siermiężne i skromne.

- Może mi pan coś powiedzieć? – Aria ponownie zwrócił się do gospodarza, kiedy zostali tylko sami w pomieszczeniu - Czemu wszyscy tak bardzo obawiają się ludu Nar?

- Bo to szaleńcy, którzy lubują się w walce i rozlewie krwi. Nie znają drogi kompromisu. Nie szukają ścieżek pojednania. Jest tylko nienawiść, która napędza ich do działania. No i są nieśmiertelni.

- A kto jest zwykle celem ich ataków? – Dopytywała dalej.

- Maska. I każdy, kto stanie im na drodze.

- Ale to chyba dobrze, że walczą z Maską? - Zapytała ostrożnie.

- Może to i dobrze. Ale znając to, co działo się wcześniej, jeden tyran zastąpi drugiego. Ponoć wróciła Dziesiątka. Mówią, że Twierdzę Maski opuścili Łowcy. Że Najwyżsi Lordowie wysłali swoich posłańców by przechwycić Wieloświatowych przed Maską. Mówię ci, dziewczyno, że to niedobrze dla Dominium. Znów będzie wojna. Dziesiątki tysięcy istnień zginie. Ponoć Róża krwawi, bo Koło się obróciło. To będzie czas zabijania i grozy.

Westchnął ciężko.

- A powiedz mi, bo wyglądasz na porządną i miłą osóbkę, co robisz w towarzystwie tego obłąkanego dzikusa z Ludu Nar. Jeśli cię porwał lub coś, daj znak. Powiem, komu trzeba i będziesz wolna. Nawet jeśli jest nieśmiertelny to zamknięty w Kamiennej Celi niewiele zrobi. Zresztą, z tego co mówią, Kamienny Lord zmienia stronę i przyjął emisariuszy Maski. Ale co ja tam wiem, co ja tam wiem. To jak panienko? Potrzebujesz pomocy?

Aria zmusiła się do uśmiechu, chociaż ostatnia informacja zmroziła jej krew w żyłach.

- Nie, nie porwał mnie ani nic w tym stylu, ale od jakiegoś już czasu przebywałam głównie w dzikich ostępach i jedyne informacje, jakie do mnie docierały otrzymywałam dzięki uprzejmości takich jak ja wędrowców. Jestem nieco do tyłu z sytuacją polityczną i chętnie zasięgnęłabym języka u ludzi, którzy mieszkają w osadach i miastach, takich jak ty.

Tym razem uśmiechnęła się już nieco bardziej szczerze.

- Czy mógłbyś albo sam zapoznać mnie z obecną sytuacją i układem sił albo wskazać kogoś obeznanego w tych kwestiach, kto mógłby wyczerpująco odpowiedzieć na wszystkie nurtujące mnie pytania?

- Informacja kosztuje, jeśli panienka wie, co mam na myśli?

No tak, najpierw chciał jej pomagać a teraz jak wyczuł interes to od razu zaczął w myślach liczyć zyski.

- Doprawdy? Myślałam, że handlujesz miejscem do spania, jedzeniem i piciem a nie informacją, ale niech ci będzie. A ile takie informacje miałyby mnie kosztować?

- Powiedzmy dominant lub dwa.

Dziewczyna zaśmiała się. Nie miała pojęcia, czym do cholery był dominant i czy karczmarz żądał sobie dużo za informacje.

- Przemyślę twoją propozycję. A teraz powiedz mi gdzie tutaj można się porządnie wyszorować w ciepłej wodzie?

- W ciepłej wodzie? To trzeba nagrzać w łaźni. Dużo roboty.

Aria westchnęła.

- Jak w takim razie zwykle myją się inni goście przebywający w tym przybytku?

- W misce - podpowiedział karczmarz. - Ale jeśli panienka chce zagrzeję balię. Ale kąpiel będzie gotowa najwcześniej za dzwon.

- Wystarczy miska, tylko żeby była z naprawdę ciepłą wodą.

- Zaraz każe przynieść. Proszę się rozgościć. Jak wróci pani kompanion, powiem mu gdzie nocujecie. O ile wróci.

Ostatnie zdanie mruknął pod nosem, tak by Aria nie usłyszała.

Aria czekając na wodę rozpakowała swój plecak żeby sprawdzić, co się w nim znajdowało zważywszy na zmiany, jakie zaszły w jej apteczce.

Jej ubrania i buty stały się bardziej „fantasy”, co w sumie było dobre gdyż teraz po przebraniu mogła się wtopić bardziej w tłum. Woda mineralna w butelce przemieniła się w małą manierkę a batony energetyczne i paczki suszonych owoców stały się po prostu zapasem suszonej żywności. Co do apteczki to Taraniś już doskonale wiedziała, w co się zamieniła, za to jej notes i długopis stały się rysikiem z małym oprawionym w skórę notesikiem. Książka, którą zabrała na swoja wyprawę pozostało o dziwo ta sama książką. Widocznie nie miała tutaj swojego odpowiednika. Jej namiot, koc, karimata i śpiwór także stały się bardziej prymitywne i w stylu „fantasy” a jej wszystkie przybory toaletowe stały się jakimiś nieznanymi jej mazidłami.

Na koniec wyjęła to, co najbardziej ją interesowało, czyli jej portfel. Normalnie miała w nim spory zapas gotówki i karty kredytowe. Obecnie był to mieszek z dziwnymi monetami. Aria rozłożyła wszystkie pieniądze na łóżku i próbowała odczytać ich nominały, ale nie znalazła tam żadnych cyferek ani nic nawet odrobinę do nich podobnego. Zamiast tego na monetach wybite były dziwne znaczki, jakieś mordki, maski, zwierzaki. Absolutnie nic z tego nie udało jej się odczytać. Schowała wszystko z powrotem do plecaka. Sprawdziła ewentualne drogi ucieczki z tego pomieszczenia. Były to drzwi, którymi wprowadził ją karczmarz i małe okienko. Przetestowała jego wielkość i okazało się, że bez problemu się w nim mieściła, więc w razie, czego wystarczyło przecisnąć się przez nie i zeskoczyć z wysokości poddasza a przecież skakała już na większe odległości.

Młody chłopak w wieku około 12 lat przyniósł jej w końcu wodę. Zaparła komodą drzwi na czas mycia. Umyła się najlepiej jak się dało w takiej ilości wody, przebrała się w czyste ubranie i czekała. Thark się nie wrócił.

Gwar głosów na dole zaczął przybierać na sile, dolatywały ją pijackie śpiewy i zawodzenia, co oznaczało, że zrobiło się dość późno. Thark dalej się nie pojawił. Aria czekała martwiąc się coraz bardziej. Jeżeli to, co powiedział gospodarz było prawdą i Kamienny Lord zmienił strony to wojownik Nar poszedł prosto w pułapkę. Dziewczyna nie wiedziała jednak, co miałaby w takiej sytuacji zrobić, nie ustalili z Tharkiem żadnego planu na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Pozostawało jej tylko czekać dalej. Nie kładła się spać gotowa w każdej chwili do ucieczki.

Zbliżała się północ a wojownika nadal nie było, na dole natomiast zaczęło robić się ciszej.

Aria zdecydowała, że jednak nie pójdzie w nocy na spotkanie z nieznajomym przy studni, więc została w pokoju wytężając słuch do granic możliwości. Zdawało jej się, że ci cali Łowcy Maski już maszerowali po schodach gospody żeby ją dopaść.
 
Ravanesh jest offline