Nocna kłótnia między Kendrickiem i Bozafem, która jakimś cudem zahaczyła i o Aldonę, pozostawiła w strażniczce niesmak. Planowanie co zrobią u druidów, kto co powie i dlaczego wydawało jej się przerostem formy nad treścią. Jak dojdą to się zobaczy - kto wie co tam napotkają. Może armię druidów i leśnych zwierząt? A może tych malarytów, nieumarłych i ich elfów? Kto wie... Kiedyś usłyszała, że każdy plan jest tak dobry jak jego najsłabsze ogniwo. A może to było o drużynie? W każdym razie nie brzmiało to zbyt optymistycznie, toteż Aldona nie planowała zbyt często. Bo i po co martwić się na zapas? Toteż i teraz, po skończonej warcie, nie zaprzątała sobie głowy przepychankami kompanów i zasnęła snem sprawiedliwej, wtulona pomiędzy ciepłe ciała Pieseła i Sashy. Dobrze było mieć takie przenośne piecyki; nawet jeśli rano śmierdziało się psem.
Ranek zaczął się w porządku; przynajmniej dopóki Sasha nie zastrzygła uszami. A potem... potem obozowisko zmieniło się w czysty chaos. Część drużyny rozpierzchła się, szukając schronienia przed szarżującymi sowoniedźwiedziami, część zaś - w tym Aldona - ruszyła do ataku. Bo i jak się schować przed takimi gigantami tratującymi wszystko na swojej drodze? Na dodatek sprawiającymi, że psy i wilki dostają kręćka? Aldona nie miała zamiaru ukatrupić pieseła tylko dlatego, że jakiś druid postanowił posadzić krzaka na przerośniętej sowie, toteż raz po raz zamierzała się na niego halabardą - niestety z marnym skutkiem. Mimo to doceniała magiczną pomoc, jaką obdarowali ją towarzysze, nawet Bozaf, który schował się i motywował ją do tego samego. W końcu zarówno mniejsze, jak i gigantyczny potwór legły martwe od jakichś niewidocznych magicznych ran zapewne, a strażniczka klapnęła gdzie stała czekając, aż Furia użyje na niej leczniczej magii. Wspólny zakup różdżki był najlepszym - i jedynym zgodnym - pomysłem tej drużyny. Szkoda, że przy okazji nie naprawiała zbroi i ubrań. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo same z niej pospadają. Odruchowo pogłaskała Pieseła, który wrócił do niej z podkulonym ogonem.
Dopiero po chwili zauważyła wziętego w jasyr wilka. - Sasha, czy to też jest wilkołak? - spytała zasmarkanej i jak zwykle gołej dziewczyny. |