Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2017, 11:05   #130
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Samwise przysiadł za stalagmitem, korzystając z okazji do odpoczynku. Choć niedaleko była przecież enklawa, którą mieli zniszczyć, to sprawiał wrażenie jakby czuł się tu dość bezpiecznie. Jakiś czas temu zgasił oczywiście lampę, a świetlistą kulę trzymał pod szczelnym przykryciem. Mimo to nie było tu aż tak ciemno – płynąca wokół nieprzebytej ściany rzeka magmy oświetlała otoczenie nikłym, upiornym światłem.

Arkanobiolog opierając przedramiona na skalnej półce, a podbródek na dłoniach wpatrywał się niezwykle pogodnie, jak na okoliczności, w niemożliwą do zdobycia fortecę i powoli, hipnotyzująco powoli przepływającą gorącą, gęstą masę. Na chwilę oderwał wzrok by spojrzeć co robili jego towarzysze, po czym znów wrócił wzrokiem do celu ich podróży, czy to zastanawiając się nad czymś, czy po prostu czekając na jakiekolwiek pomysły.

- J-Ja… Ja tam nie wracać! - Zza pleców Sama wychylił się przerażony goblin, którego oczy wielkie jak u ropuchy zdradzały kryjący się za nimi strach przed powrotem do Enklawy. Owa brama przywróciła mu złe wspomnienia życia pod batem mrocznych elfów i choć żywot w kopalni nie był wiele lepszy, to przynajmniej Gromi miał pewność, że nie zginie bez powodu z rąk jakiegoś drowa.

- Będziesz się chował w cieniu tak jak przez cały czas. Idziesz z nami, albo nie idziesz nigdzie - Skowyt puknęła goblina w skroń maczugą.

Gromi chwycił się za zranione czoło, w miejscu gdzie spodziewał się niebawem wyczuć guza, po czym spojrzał z wyrzutem na półorczycę. - Au! To ja woleć nie iść nigdzie! Gromi tu zostać i na was czekać... - Powiedział ze skrzyżowanymi na piersiach ramionami. W jego głosie dało się wyczuć pełne przekonanie co do słuszności swojej decyzji.

Bard słysząc tę wymianę zdań znów skupił swą uwagę na awanturników Srebrnej Gwiazdy.
- W środku powinniśmy spodziewać się blisko dwóch dziesiątek Drowów, w tym potężnego czarodzieja i kapłankę pajęczej królowej. Do tego dochodzą niewolnicy przymuszani do walki… a to wszystko oddzielone tym...- Samwise odwrócił głowę w stronę grubych kamiennych murów, jakby chcąc coś wskazać. Nie skończył jeszcze mówić, ale ktoś wtrącił się mu między słowa.

- Gobli nie rozumie - Skowyt przerwała Samowi w pół zdania. - Idzie z nami, albo nie idzie już nigdzie więcej. Nigdy. Bo leży z rozbitą głową.

- Odstąp Skowyt. Dopóki nie wymyślimy niczego rozsądnego, również nigdzie się nie ruszam. - Goszczący dotąd nikły uśmiech na twarzy Samwise’a zniknął. Najwyraźniej miał swoje plany względem goblina.

- Trzymaj goblina przy sobie - podsumowała druidka.

- Przecież nigdzie nie idzie - prychnął cicho rudzielec, po czym zaczął wyciągać od goblina kolejne informacje.
 
Rewik jest offline