Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2017, 09:58   #53
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
kazali biegać? - Oleg biegał. Lubił biegać - nie było problemu, no może oprócz tego badyla, który musiał nieść. Dało się wytrzymać, nawet o pustym żołądku. Regularne posiłki nie były czymś, co miał na co dzień. Problem był jeden - fatalne znużenie. Jedyną rozrywką było obserwowanie kompanów, a było na co popatrzeć.
Najciekawiej wyglądał biegnący krasnolud. Radość sprawiał nieziemską swymi pokracznymi susami, choć ku zdziwieniu tempem nie odstawał zbyt znacznie od reszty. Oleg chciał zbliżyć się i zamienić słówko lub dwa, gdyż jako mieszkaniec leśnych ostępów nie miał jeszcze styczności z przedstawicielem tej dziwacznej rasy. Przyspieszył więc kroku i zbliżył się by zagadnąć, lecz gdy usłyszał powarkiwanie i ukradkiem łypnął na twarz krasnoluda zląkł się nie mniej niż na wrzaski dowódcy. Oleg poczuł się, jakby chciał szarpnąć za ogon rozjuszonego ogara - wszystkie głosy w głowie mówiły "nie rób tego".
Odwrócił więc wzrok i jeszcze przyspieszył sprawdzając po chwili, czy nie brodacz nie rzucił się za nim w pościg.
`Cholera! w wojsku jest mnóstwo strasznych rzeczy - pomyślał mijając wielgachnego mężczyznę o nieprzyjaznej aparycji i jeszcze bardziej przyspieszył. Szybciej biec mógłby już tylko jeśli zobaczył tych typów szarżujących na niego z mordem w oczach.
Gdy przyszło do zmiany ekwipunku lękliwy włóczykij nie mógł złapać oddechu. Stał z boku zgięty w pół oparty dłońmi o kolana próbując uspokoić skrzypiący oddech. Łypał z pomiędzy zwisających włosów na grupowych osiłków. Nie wzbudzali jego zaufania.
Szybko jednak zapomniał o niepokoju. Nowy oręż pochłoną całkowicie jego uwagę.
- Noo. Ładna jesteś i groźna - mówił z uśmiechem obmacując ostrze i sztych halabardy. Chwycił szeroko drzewiec mierząc wzrokiem całą długość broni. Podrzucił ją delikatnie kilka razy. W przeciwieństwie do piki, tu dało się wyraźnie wyczuć środek ciężkości.
Do tej pory jego jedyną bronią był niewielki toporek ze zmurszałym trzonkiem, który oddał bez żalu, więc taki oręż dawał sprawiał, że czuł się groźny.

Dalszy trening odbył w skupieniu. Nie rozmawiał z nikim. Lubił się uczyć i lubił się zmęczyć. Trochę nawet lubił ból. Z zawzięciem wykonywał każde ćwiczenie do momentu, gdy nie usłyszał tego pięknego słowa, które zdawało się być głośniejsze i bardziej wyraźne od pozostałych.
- "Jeść" trzeba zawsze, kiedy jest okazja, bo nie wiadomo kiedy się powtórzy. Brakowało jedynie czegoś do popicia, oj bardzo brakowało. Żeby chociaż kucharz dał się przekonać, by doprawić nieco potrawy jego ulubionymi przyprawami, a one rosły w lesie tuż za winklem.
`Grzybki, jagódki, te słodkie kwiatki, hmmm. - rozmarzył się - a tu przydała by się chwila odprężenia dla regeneracji. Nie wiedział, jak się nazywają, ani dokładnie, jak działają, ale wiedział, że tam są.

I znów trening, trening, trening, a pić się chce.

Nawet fajnie było, ale na wieść, że starczy był wniebowzięty. Otarł pot z twarzy i zebrał z grymasem poprzyklejane do czoła włosy.
Trzymając się za serce słuchał, jak powoli uspokaja rytm. Nawet nie skomentował rekruta stającego do walki z sierżantem, bo nie miał już siły. Zresztą to co się stało nie wymagało komentarza.
Gdy Elf staną na przeciw dowódcy aż zamarł w bezruchu. Znów rozdziawił japę ja przygłup. Jego ruchy były jak kocie, szybkie i pewne.
- Niesamowit..eee - nim z zawodem skończył zdanie Elf leżał w pół przytomny na ziemi. Szkoda, ale ruszał się niesamowicie.
Walka kobiety również była czymś niecodziennym. W końcu to kobieta. Było za to na co popatrzeć.
Może gdyby nieomal nie wypluł swoich płuc też zechciałby się spróbować, ale nie dziś.

- On też? - aż skrzywił się na myśl o tym co postawny sierżant mu zrobi, ale wpatrywał się uważnie.
 
Morel jest offline