Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2017, 22:24   #86
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Johanna zgadzała się na wszystko, bo znała swoją znikomą wartość. Wiedziała, że jest nikim, a jej zdolności są na tak żałosnym poziomie, że inni po prostu ją przeceniają. Poprosiła o pomoc w wykrywaniu pułapek, ponieważ była pewna, że sama nic nie zdziała, że nie potrafi. Jako pierwszy i jedyny zgłosił się Tazok, więc w milczeniu przystała na taki obrót spraw. Z początku się bała, że będzie na nią krzyczał, że będzie zły za każdym razem, gdy coś jej się nie uda. Dłońmi delikatnie sunęła po płytkach, a ręce drżały nieustannie. Zerkała na jego surową minę co moment, nie mogąc się skupić na zadaniu. Mimo to szło jej całkiem sprawnie, choć sama nie potrafiła tego przyznać. Po serii sukcesów nastąpiła porażka, która nie tylko zraniła ją, ale i pomagającego jej hobgoblina. Źrenice Johanny zwęziły się, a jej oczy wręcz przeciwnie. Widać było, że jej pierwszym odruchem jest zasłonięcie twarzy ręką, jakby chciała obronić się przed uderzeniem i gniewem Tazoka. Zamiast silnego ciosu, poczuła jednak kojące ciepło przepływające przez organizm, a obok niej był już Roland, który dotknięciem ręki zasklepił liczne rany powstałe od mechanicznych pił pułapki. Widać było, że pragnęła się uśmiechnąć, jednak smutne oblicze dziewczyny pozwoliło jedynie na słabe uniesienie kącików ust. Potem nie było czasu na przepraszanie i wybaczanie, gra toczyła się dalej, a Tazok sprawiał wrażenie, jakby nie miał jej za złe nieudanej próby unieszkodliwienia pułapki. Kobiecie ulżyło i mogła już z większą swobodą pracować dalej. Czuła się zmęczona, gdyż płytek było wiele, a każda nie dość, że była pokryta dodatkową płytką ołowianą, to jeszcze różniła się od innych. Podobieństwa były słabo zauważalne i czasami nawet we dwójkę nie byli w stanie dostrzec nic podejrzanego. Tak też się zadziało podczas badania ostatniej z płyt, która uznana została za bezpieczną. Dziewczyna już miała zamiar sprawdzić to, stawając na niej, jednak Tazok zdecydowanie ją odsunął. Postanowił, że zaryzykuje i tym samym obronił Johannę przed konsekwencjami ich pomyłki. Z sufity wysunęło się ostrze wielkiego topora, który ze świstem i precyzją przemknął tuż obok hobgoblina. Gdyby nie refleks mężczyzny, prawdopodobnie ten zostałby przepołowiony, a krew z tętnic mózgu rozbryzgałaby się po całym pomieszczeniu. Zamiast tej makabrycznej wizji, która wymalowała się przed oczami przerażonej Johanny, nastąpiło coś, co chyba zszokowało ją jeszcze bardziej. Tazok próbujący uniknąć ostrzy odskoczył gwałtownie w bok, wpadając wprost na czarnowłosą chudzinę i przygniatając ją swoim masywnym ciałem.
- Ugh… - kobiecy jęk spod jego ciała wcale nie przypominał zadowolenia. Johanna nie mogła nabrać powietrza, próbując wyczołgać się spod Hobgoblina. Dodatkowa bliskość sprawiła, że poczuła się niekomfortowo. Była przerażona, zaczęła wierzgać, mało co a i może by krzyczała. Przypomniało jej się wiele złych rzeczy, z którymi nawet po śmierci nie potrafiła się pogodzić, nie umiała zrozumieć. Była młoda, może nawet za bardzo, a mgliste wspomnienia nie przynosiły nic nowego, prócz dodatkowego bólu. Mogła teraz umrzeć. Po co się wychylał i wszedł tam zamiast niej? Dlaczego? Mógł po prostu pozwolić jej odejść.

* * *

Po pokonaniu najważniejszej i najtrudniejszej przeszkody, która z pozoru była łatwa, a w rzeczywistości mocno nadszarpnęła zdrowie drużyny, Uśpieni postanowili pójść dalej, przez rozbrojoną już część pomieszczenia. W sumie wszystko poszłoby jak z płatka, gdyby niezbyt roztropna decyzja Bazylii. Diablica idąc za resztą, zatrzymała się jeszcze na chwilę i ściągnęła z czaszki szkieletu koronę. Ta, mimo iż była mocno wbita w kość, nie stanowiła dla siły Diablicy przeszkody. Szarpnęła mocno, po czym umieściła błyskotkę na swojej rogatej głowie. Nikt nie wiedział, co chciała przez to udowodnić, ale i nikt nie zdołał jej powstrzymać. Kiedy podnosiła ciało Rognira, gotowa do dalszej drogi, z korytarza na wprost dało się słyszeć przeraźliwy krzyk zjawy. Hobgoblin był niemal pewien, że słyszał ten dźwięk tuż po przebudzeniu i nawet widział coś na wzór bezkształtnego ducha, w postaci czarnego jak smoła dymu. Głos dochodził jakby z odległej części świata, był głęboki i przeszywający, sprawiając, że na ciele włos się jeżył. Nagły podmuch chłodu sprawił, że Tazok i Johanna stojący najbliżej, cofnęli się. Z wąskiego przejścia wyłoniła się zjawa, pędząca wprost na zaskoczoną Bazylię.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline