Wątek: Posiadłość
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2017, 23:18   #24
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Jestem przerażona. Tak przerażona, jak nigdy dotąd. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek czuła coś podobnego. A potem przychodzi mi do głowy absurdalna myśl – czy rzeczywiście nigdy nic mnie tak nie przeraziło, czy może coś takiego było, a nie pamiętam? Zaczynam chichotać, z początku cicho, a potem coraz głośniej. Śmieję się, coraz bardziej histerycznie, nie mogę się opanować. Trzęsę się cała, ręce, kolana, ramiona, łzy płyną mi z oczu, rozmazując makijaż. A może krew Dave’a? Zęby zaczynają mi szczekać.

Diagnozuję u siebie ASD. Ostre zaburzenie stresowe. Gówno mi to pomaga.

Osuwam się na ziemie, bo kolana drżą mi za bardzo. Siedzę obok Dava’a , patrząc w jego zmasakrowaną twarz. Pokusa, aby położyć się obok niego i trochę odpocząć, narasta. Nic mi już nie grozi.. Dave nie żyje, zaraz przyjedzie policja, wszystko się wyjaśni.. Mam wrażenie, ze oglądam jakiś film. Rzeczywistość nie jest realna. Nie pasuje do tego, co znam.
Zasycha mi w gardle. Potrzebuję się napić. Ta potrzeba przebija się przez inne. Wstaje, zaczynam rozglądać się po sali, gdzieś obok powinna być łazienka.. Musze się napić wody. W końcu znajduję plastikowa butelkę. Pije szybko, jasność umysłu – jak się wydaje – wraca.

Nie można zabić kogoś, kto już jest nieżywy. Każdy patolog wykaże, ze porażenie prądem było przyczyną śmierci, nie uraz. To logiczne wyjaśnienie. Choć jestem pewna, ze jest słuszne, na wszelki wypadek związuje Dave’owi ręce i nogi taśmami. Nie jest to łatwe, jest bezwładny. Pot cieknie mi po plecach. Ale trzeba go związać, zrealizować plan. Na wypadek, gdyby znów ożył. Co najwyżej - oskarżą mnie o zbezczeszczenie zwłok Widzę siebie, jak siedzę na komisariacie.
- Gonił mnie, panie władzo. Więc się zamachnęłam handelkiem…
Policjant patrzy znacząco na kolegę. „Wariatka” mówi jego spojrzenie.
Śmieszy mnie ta scenka, znów nie mogę powstrzymać chichotu.

Masakrowanie a potem wiązanie żywych trupów jest takie męczące… Opieram się wygodniej plecami o ścianę. Odpocznę chwile, a potem znajdę … już nawet nie pamiętam, czego szukałam. Rano wszytko się wyjaśni. Przymykam oczy
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline