Gustaw nie zamierzał się kłócić. Był spokojnym człowiekiem i raczej rozumnym człowiekiem.
- Nie martwię się Maud o Twoje zdolności bojowe i jak poprowadzisz ludzi. Już o tym mówiłem.- Przytaknął kobiecie.
- Chodzi mi o resztę. Wojsko to nie tylko bitwa. Trzeba pilnować porządku, zaopatrzenia, układów z dowództwem i dobrego samopoczucia podkomendnych.- Baron dalej mówił, ale już nie naciskając na swoje ale ukazując znój dowódczego stanu.
- Kapłani bitewni prowadzą do walk oddziały Imperium i to ze znakomitymi skutkami, ale dowodzą nimi kapitanowie czy sierżanci. Oni natomiast wiedzą co trzeba ludziom w materialnym świecie.- Rozłożył ręce.
- Loftusie. Wiedziałem, że armia bierze kogo popadnie, ale że uczonych w sztuce magii? Nie spodziewałem się.- Zdziwił się na pokaz i słowa czarującego.
- Nie jestem uprzedzony i nie raz miałem styczność z magami.-Skinął głową.
- Dziękuję za poparcie, ale jeśli większość jest za Maud to mi jeno odstąpić i zaproponować moją pomoc by mogła zajmować się modlitwami za nas. Ja bym zajął się bardziej przyziemnymi sprawami. Mi zależy na spójności oddziału a nie walce od środka.- Zamyślił się na chwilę.
- W sumie to widzę tak. Każdy w jakiejś dziedzinie jest dobry i mam nadzieję, że bez względu kto zostanie dowódcą każdy da z siebie wszystko co dobre by pomóc w przetrwaniu oddziału. Pan Detlew zaproponował usługi. Loftus także chociaż mojej osobie. Mam nadzieję, że jak będzie dowódcą kto inny z równym zapałem będzie wspierał nas w tajemnych niuansach. Ja także dowódcy będę służył radą i wiedzą.- Żołnierz rozejrzał się po wszystkich.
- Jeszcze jedno chciałem powiedzieć.- Wystąpił Baron na środek starając skupić na sobie wszystkich zainteresowanych.
- Nasz wysłanniczka Sigmara dzielnie nas poprowadzi w bój, ale na przeciw nie będą chordy bezwładnych grup goblinów czy orków. Także nie będzie przeklętych sług mrocznych bogów chcących indywidualnie nas pokonać i budzących strach lecz zaprawione oddziały ludzi. Najemników i żołnierzy walczących na co dzień w niegościnnych Księstwach Granicznych. Oni przyszli tu łupić i grabić! A my powołani jesteśmy by ich powstrzymać. Piękna szarża za naszą Sigmarycką wysłanniczką w kupie i beż planu zabije nas jak dojdziemy do zwartych regimentów wroga. Tu trzeba współgrać z innymi oddziałami i trzeba rozumieć język bitwy i wydawać stosowne rozkazy w oparciu o inne decyzje innych grup czy oddziałów. Trzeba znać się na wojnie a nie tylko na właściwym władaniu bronią czy gorliwym zagrzewaniu do bitwy. Trzeba umieć wykorzystać słabe punkty wroga jak i zalety swojego oddziału i żołnierzy w nim służących. Trzeba wiedzieć i czuć kto słabszej woli i umiejętności by wyeliminować w szeregu słabe ogniwa. Komuś musicie zaufać i do was należy wybór komu.- Gustaw dawno nie przemawiał, ale czuł się dobrze w tej roli i widział, że umie zwrócić na siebie uwagę nie gorzej niż akolitka czy nie jeden dowódca. Czuć było od niego tą pewność siebie i chęć godnego i sprawiedliwego dowodzenia.
- Najważniejsze jak dla mnie pytanie zadam.- Zrobił pauzę patrząc każdemu w oczy.
- Czy będziecie słuchać i pomagać wybranemu dowódcy. Czy to będzie Maud, ja, Karl czy chociażby Allandor? Chociaż wątpię przy ostatniej propozycji.- Czekał na odpowiedzi.