Oleg siedział ze skrzyżowanymi nogami na swojej pryczy. Był zmęczony, a napięta atmosfera w pomieszczeniu po prostu go przytłaczała. Wbity plecami w ścianę starał się być niewidzialny. Było to proste - wystarczyło się nie odzywać. W dzień było fajnie - męcząco, ale ciekawie - teraz za to czuł się źle.
Może breja na obiad, której zjed za dużo, może zbyt długo przebywał w ciasnych pomieszczeniach, albo brakowało mu ukochanych używek, które rosły sobie tuż za winklem, a nie mógł po nie sięgnąć. To było frustrujące.
Bardzo frustrujące. Chciał tylko odpocząć, a robiło się coraz głośniej. Kolejni gadacze dołączali się do przechwalanek. Coraz trudniej się oddychało. Powietrze w baraku starało się coraz cięższe, coraz bardziej nieświeże, wydychane i wydychane przez każdego po kolei. Ściany stawały coraz grubsze, sufit był coraz cięższy, a pomieszczenie coraz mniejsze.
Oleg Wciskał się nerwowo plecami w ścianę, aż zdzierał skórę na plecach z wystających kręgów. Schował twarz w dłoniach filtrując zatęchłe powietrze i starał się oddychać miarowo.
Kiedy pokój rozbłysł nienaturalnym światłem aż podskoczył i zaparł się o pryczę rękoma. Poczuł jak serce niebezpiecznie przyspiesza, a oddech się skraca. Wytrzymał jeszcze chwilę, ale gdy jego połyskujące wytrzeszczone teraz gały spotkały się ze spojrzeniem Gustawa zerwał się z krzykiem i zeskoczył z pryczy.
- Nosz w kurwę, w końcu! ile można pierdolić! - darł się machając łapami. - W końcu się ktoś zapytał! Co to kurwa było?! konkurs na najładniejszą dziewkę w karczmie? Dobrze, że sobie dup nie pokazywaliście i nie kłuciliście kto ma ładniejszą.
- Zgaś to kurwa! - wskazał palcem momentalnie wyprostowanej ręki prosto w twarz Loftusa - Na chuja się popisujesz, chcesz nas w powietrze wyjebać, czy w szczury zamienić jak ci się jebnie zaklęcie? - twarz miał czerwoną, jak burak, a brwi tak zmarszczone, że przysłaniały połowę oczu
- wiecie co to glosowanie?! Fantastycznie, że mamy tylu chętnych, więc może po prostu to zrobimy zamiast w kółko pierdolić i będzie z głowy?! - urwał zdanie i ruszył pewnym szybkim krokiem w kierunku drzwi, lecz zamiast chwycić za klamkę uderzył w nie otwartą dłonią, a po chwili czołem i tak zastygł w bezruchu dysząc ciężko przez nozdrza. |