Usłyszawszy odpowiedź barda, Dijan przyrzekł sobie, że jeśli będzie musiał poświęcić kogoś z drużyny, pierwszy będzie bezużyteczny Erdor, który jedyne co robi, to jest bezużyteczny. Na zewnątrz jedynie wzruszył ramionami mówiąc krótkie "trudno". - Obawiam się, moja droga, że Ty najsprawniej operujesz różdżką - odpowiedział Dijan nie tracąc humoru, choć działanie trucizny odczuwał coraz mocniej. Wiedział, że za chwilę nastąpi ponowny atak. Nie pierwszy raz był zatruty i wiedział, jak reaguje jego organizm. Bardzo żałował, że skończyła mu się różdżka usunięcia trucizny i nie był w stanie zaopatrzyć się w nową. Nawet nowa-używana była dość rzadko spotykana i raczej kosztowna.
~ Cóż, trzeba będzie jednak sypnąć groszem. ~ pomyślał notując sobie w głowie, by złożyć zamówienie jak tylko pojawi się w mieście.
Słysząc dyskusję na temat uzdrowienia zwierzęcia, Bozaf wziął głębszy oddech i przewrócił oczami. Pracował z całkowitymi idiotami, lub ignorantami. Aż dziw, że komendant wykazał się takim brakiem wyczucia.
Podszedł do Furii, która najwyraźniej dalej miała focha
- Wilka trzeba uleczyć - szepnął stając blisko dziewczyny - Jesteśmy na terenie druidów, jeśli to ich zwierze, lub jesteśmy obserwowani, możemy tylko na tym zyskać. Jeżeli to jakiś druid, zyskamy podwójnie. - wytłumaczył swoje zamiary jak chłop krowie na rowie, choć oczywiście ukrył wszelką pretensjonalność i zniecierpliwienie w głosie jakie miał ochotę okazać. Najważniejszy był cel i Dijan potrafił grać na właściwych nutach, żeby osiągnąć zamierzony efekt.
- Użył bym mikstury leczenia, ale po pierwsze, trudniej ją zaaplikować nieprzytomnemu zwierzęciu, po drugie ładunek z różdżki jest tańszy niż mikstura. Łotr rozejrzał się po polanie i wydawało się, że wszyscy są mniej więcej ogarnięci. Dobrze, uleczą wilka, zabiorą swoje tobołki i w ciągu pół godziny powinni ruszyć dalej.
- Zbierajmy się, bo zaraz słońce będzie w zenicie. - zawołał do reszty.
Ostatnio edytowane przez psionik : 08-03-2017 o 10:12.
|